Rozdział ~ 9 ~

1.2K 66 0
                                    

Ostatniej nocy mało spałam. Nie mogłam wyzbyć się poczucia winy i bezradności. Byłam też wściekła, po oskarżeniach Natashy. Wiedziałam, że Steve rozwieje ich obawy i opowie im moją historię, mimo wszystko cały czas ze sobą walczyłam by nie spakować się i wyjść. Postanowiłam, że wezmę szybki prysznic i spróbuję zapomnieć o tym co zaszło. Jednak niewiele to dało. Ze względu na to, że raczej nie chciałam już wychodzić z pokoju, postanowiłam sięgnąć po jedną z książek na mojej półce.

Obudziłam się o szóstej. Okazało się, że zasnęłam na fotelu i o ile wygodnie się na nim siedzi, to o tyle niewygodnie się śpi. Gdy tylko się podniosłam poczułam okropny ból w kręgosłupie i od razu pożałowałam, że nie czytałam w łóżku. 

Po paru minutach wróciłam do rzeczywistości i przypomniałam sobie wydarzenia zeszłego dnia. Zdawałam sobie doskonale sprawę, że będzie panować bardzo napięta atmosfera. Postanowiłam się ogarnąć i gdy tylko skończyłam poranną toaletę, udałam się garderoby. Dziś postawiłam na czarny top i dżinsy.  Włosy upięłam w luźny kok.

-Javis?

-Tak panienko?

- Mógłbyś mi powiedzieć która jest godzina i gdzie są Avengers?

- Jest godzina 8.30, a cała drużyna znajduje się aktualnie w salonie. Rozmawiają od rana na temat wczorajszego zajścia.

- Jedli już?

- Nie, nic nie zdążyli zjeść.

- Dzięki Javis.

Wyszłam z pokoju w duchu ciesząc się, że Tony zrobił remont i kuchnia nie była już połączona z salonem.  Na śniadanie zrobiłam wszystkim kanapki, aby choć lekko złagodzić atmosferę. Sobie przygotowałam sobie jeszcze wodę. Lekko zestresowana wzięłam talerz wraz ze szklanką i ruszyłam do salonu. Usłyszałam jak Javis powiadamia ekipę, że jestem w pobliżu.

- Dzień dobry - powiedziałam niepewnie wchodząc do salonu. - Javis powiedział, że nic nie jedliście, więc zrobiłam wam kanapki.

- Pewnie coś do nich dodałaś - powiedziała Natasha.

- Nat, uspokój się. Jestem pewien, że Lea nie ma wobec nas złych zamiarów - próbował bronić mnie Steve.

- Okręciła cię sobie wokół palca i nie mówcie mi, że tylko ja to widzę.

- J-ja.. zostawiam wam te kanapki, róbcie co chcecie - wtrąciłam po czym zabrałam jedną i odwróciłam się z zamiarem wyjścia.

***

Walka o życie | Steve Rogers | w trakcie edycjiWhere stories live. Discover now