Rozdział ~ 15 ~

929 53 1
                                    

Usłyszałam jak kraty do celi się zatrzaskują. Miałam gulę w gardle. Nie mogłam wydusić ani słowa.
- Lea - pierwsza odezwała się mama. - Kochanie jak dobrze cię zobaczyć.
- Przepraszam - powiedziałam łamliwym głosem. - Ja musiałam uciec - z oczu leciały mi łzy. - Musiałam.
Mama podeszła do mnie i mnie przytuliła. Próbowała mnie uspokoić. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo mi jej brakowało.
- Tak bardzo was przepraszam - powtórzyłam.
Powoli zaczęłam się uspokajać. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam:
- Miałam parę powodów żeby uciec. Pierwszym - zrobiłam przerwę. - Byliście wy, z dwóch względów. Miałam wrażenie, że się mną nie interesowaliście, a drugim powodem była chęć zapewnia wam bezpieczeństwa. Dostałam pewną informację, którą miałam za wszelką cenę nie podawać nikomu dalej. Po ucieczce zmieniłam nazwisko i wygląd. Nie uciekłam daleko. Znalazłam pracę w dobrej firmie informatycznej i zamieszkałam od niej parę przecznic.
- Co to była za informacja, której musiałaś tak strzec? - zapytał powoli ojciec.
- Ja - powoli wypuściłam powietrze. - Nie mogę powiedzieć.
- Po prostu powiedz! - zerwał się gwałtownie George i od razu tego pożałował. Jego noga zaczęła mocniej krwawić.
- Co ci się stało w mogę? - spytałam przerażona.
- To nic kochanie. Lekarza! - powiedziała mama.
Do sali wbiegło trzech mężczyzn. Jeden był ubrany w biały fartuch, domyśliłam się, że to lekarz. Pozostała dwójka miała ze sobą pistolety. Medyk podszedł do taty, odwinął opatrunek i obejrzał ranę.
- Trzeba będzie odkazić i zmienić opatrunek, da pan radę wstać?
- Chyba tak.
Ojciec powoli się podniósł. Od razu został podtrzymany przez lekarza i powoli wyprowadzony z celi.
Gdy wyszli stałam przez chwilę zamrożona.
- Mamo, co mu się stało i dlaczego tak zareagował?
- On został postrzelony w nogę..
- Zabiję skurwieli, wytłukę co do jednego.
- Kochanie uspokój się i uważaj na słownictwo.
Na te słowa mamy uśmiechnęłam się pod nosem. To Steve zawsze dbał o język.
- A dlaczego tak zareagował? - powtórzyłam pierwszą część pytania.
- My... mieliśmy cię przekonać, żebyś przekazała nam jakiś kod - powiedziała niepewnie.
- Co proszę?! - zaczęłam nerwowo chodzić po celi. Po chwili się zatrzymałam i odwróciłam w stronę kamer.
- Wiem, że mnie teraz słuchasz i obserwujesz! Nie podam ci tego pieprzonego kodu, złożyłam obietnicę i jej dotrzymam. Moi rodzice nic ci nie dadzą! Wypuść ich! - wykrzyczałam.

Walka o życie | Steve Rogers | w trakcie edycjiKde žijí příběhy. Začni objevovat