Rozdział ~ 13 ~

1.1K 48 4
                                    

Do szesnastej czytałam książkę, którą znalazłam w szafce, a później przyszedł do mnie Peter. Długo rozmawialiśmy. Chłopak nie mógł uwierzyć, że go słyszałam. Dwie godziny przesiedzieliśmy na gadaniu dosłownie o wszystkim. Opowiedział mi swoją historię. Byłam zaskoczona, że chłopak tak świetnie poradził sobie w wielu sytuacjach. Nie widziałam w nim jakiegoś dzieciaka, który bawił się w bohatera. Peter był naprawdę szczerą, mądrą i odważną osobą. Miał w sobie taką energię i ten jego uśmiech. Gdy tylko o nim pomyślę sama się uśmiecham. Steve miał rację – to dobry chłopak. Pod koniec naszej rozmowy wspomniał mi, że nawet jego przyjaciele i ciocia nie wiedzą o pajęczej stronie. Nie dziwię mu się wcale, nie chce ich przecież narażać na niebezpieczeństwo.

Z Peterem spędzałam czas potem przez kolejne trzy dni. Świetnie się z nim bawiłam. Nie chciałam, więc ukrywać przed nim mojej sytuacji. Opowiedziałam mu nieco więcej niż Steve i Tony. Gdy mówiłam o mojej przyjaciółce, przytulił mnie, by dodać mi otuchy. Biło od niego niewyobrażalne ciepło, jak na jego wiek.

Nadszedł dzień mojej wizyty w domu rodziców. Obudziłam się wcześnie rano. W nocy nie mogłam zmrużyć oka i właściwie spałam tylko trzy godziny. Cały czas myślałam, co zastanę w ich domu. Czy mieszkali tam, gdzie wcześniej? Czy zachowali po mnie jakieś pamiątki? Te pytania bardzo mnie męczyły, ale najbardziej zastanawiałam się, gdzie są i co się stało. Rano wzięłam trzy głębokie wdechy i poszłam się ogarnąć. Kończąc upinać włosy, ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych z pokoju, aby udać się do kuchni i coś zjeść. Po drodze spotkałam Steve'a.

- Cześć Steve – przywitałam się, uśmiechając promiennie.

- Cześć Lea, jak samopoczucie?

- Jeżeli pytasz o to, jak się czuję przed odwiedzeniem domu rodziców, to nie jest źle, aczkolwiek mogłoby być lepiej. Bardzo się stresuję.

- Znajdziemy ich, zobaczysz.

***

Gdy tylko weszłam do domu rodziców uderzyły mnie wspomnienia. Cały czas mieszkali w jednym miejscu. Automatycznie ruszyłam w stronę mojego starego pokoju. Praktycznie nic się nie zmieniło. Ściany były cały czas w tym samym kolorze – żółtym, łóżko było starannie zaścielone i na podłodze leżały rzeczy porzucone przeze mnie przed ucieczką. Musiałam się jednak skupić, w końcu przyszłam, by znaleźć coś co pomogłoby znaleźć rodziców. Próbowałam sobie przypomnieć szczegóły. Coś mi się nie zgadzało, ale nie wiedziałam co. Zaczęłam przeglądać biurko i wtedy zorientowałam się co jest nie tak. Zniknęły wszystkie moje rysunki i zdjęcia. Pierwszy puzel się ułożył. Poszłam do pokoju rodziców, by sprawdzić czy nie ma ich może u nich. Przeszukałam ich pokój i nic nie znalazłam. Mama zawsze wkładała wszystkie pamiątki do skrzynki w szafie, ale i tam ich nie było. Szukałam jeszcze w innych pomieszczeniach, ale nic nie znalazłam. Zrezygnowana wyszłam z domu i rozejrzałam się za Steve'em, gdyż miał na mnie czekać. Poczułam tylko jak ktoś przykłada mi coś do nosa i zapadła ciemność.

***

Walka o życie | Steve Rogers | w trakcie edycjiWhere stories live. Discover now