Rozdział ~ 4 ~

1.6K 81 3
                                    

Dzisiaj bardzo krótki rozdział. Postaram się w przyszłym tygodniu wrócić do dłuższych rozdziałów. Jak wam mijają wakacje?

***

Kładąc się spać nie wiedziałam, gdzie się obudzę. Równie dobrze, gdyby Kapitan mnie wydał, mogłabym zostać uśpiona i przewieziona do Stark Tower lub na najbliższą komendę. W nocy miałam problemy ze snem. Miałam koszmary i wolę ich nawet nie wspominać. Rano powoli otworzyłam oczy. Ku mojej uldze dalej znajdowałam się w swoim apartamencie. Uśmiechnęłam się na myśl, że Steve mnie nie wydał. Mimo, że nie darzyłam sympatią członków Avengers, to on wydał mi się miły. Zebrałam się z łóżka i ruszyłam w stronę kuchni, po drodze zahaczając o salon i włączając telewizor. W wiadomościach dalej mówili o mnie. Tym razem na temat mojej sprawy wypowiadał się przez wszystkich kochany Tony Stark. Mówił coś o postępie w poszukiwaniach. Wywróciłam oczami, gdyż było jasne, że ściemnia. Oprócz Kapitana nikt nawet nie wpadł na mój trop. Zrobiłam sobie kawę i zaczęłam przeglądać telefon. W pewnym momencie zadzwoniła do mnie nieznany numer. 

- Tak, słucham?

Po drugiej stronie nikt się nie odezwał. Pomyślałam, że to jakiś żart i nie przejęłam się tym zbytnio, jednak po paru minutach dostałam wiadomość od tego numeru.

"Obserwujemy cię."

Nie miałam pojęcia o co może chodzić. Szybko rozejrzałam się po mieszkaniu. Później postanowiłam sprawdzić widok z okien. Nie zauważyłam niczego podejrzanego, mimo to postanowiłam przez jakiś czas uważnie obserwować moje otoczenie.

228 słów

Walka o życie | Steve Rogers | w trakcie edycjiOnde histórias criam vida. Descubra agora