-9- Kłótnia/Miłość

162 26 16
                                    

[Perspektywa - Fallacy]

Najlepiej spożytkowany dzień to ten, który spędzam w bibliotece na studiowaniu ksiąg. Przy tym naprawdę można się odprężyć, a w dodatku można nauczyć się czegoś nowego. Przeczytałem dzisiaj rozdział o zaklęciu teleportacji. Jest ono szalenie trudne i przeznaczone dla wampirów o wyższej randze niż moja, dlatego zrozumienie paru stron zajęło mi cały dzień. W gruncie rzeczy nie pojąłem jeszcze tego jak wykonywać je poprawie, ale poczyniłem spory postęp, więc dzień był dobrze spożytkowany. Na przełomie tylu wieków nauczyłem się tak dużo, a najwięcej dopiero mnie czeka. Mimo, że z pozoru jesteśmy nieśmiertelni, mało który wampir jest w stanie dożyć odkrycia pełni możliwości naszej rasy. Mój ojciec - jeden z najwybitniejszych arystokratów jego czasów, nie był nawet bliski tego przed śmiercią.

Odłożyłem grubą, starganą przez czas księgę z powrotem na jej miejsce, po czym udałem się w stronę wyjścia z biblioteki. Zbliża się pora kolacji. Co prawda Suave oraz Goth nie wrócili jeszcze z miasta, ale może Encre będzie gotów mi potowarzyszyć. Jego persona zaskakuje mnie z każdym dniem coraz bardziej. Zaraz po wprowadzeniu się bacznie przyglądał się naszej posiadłości, zwiedzał i szkicował coś w swoim notatniku. Po krótkim czasie postanowił zrezygnować z tego pomysłu, zaszył się w swojej pracowni i bez przerwy malował, pomijając nawet przerwy na jedzenie i spanie. Aktualnie, po zakończeniu tworzenia wszystkich obrazów do sierocińca udał się do swojej sypialni i jeszcze z niej nie wyszedł.

Postanowiłem sprawdzić, czy z jego zdrowiem wszystko w porządku. Wkradłem się po cichu do jego komnaty i usiadłem na skraju łóżka. Spał na kołdrze, w codziennych ubraniach. Trochę rozbawił mnie ten widok. Z tego co wiem, nie miał wyznaczonego terminu na swoje obrazy, jednak mimo tego pracował tak długo, że skończył w takim stanie. Postanowiłem nie przerywać jego snu i zjeść kolację w samotności. Jednak w pewnej chwili poczułem, że czyjaś ręka wkrada się do mojej.

—Fallacy? Co tutaj robisz?— zaspany szkielet przetarł swoje oczodoły.

—Poszukuję kompana do wspólnej wieczerzy.

—Mnie?

—Goth jeszcze nie wrócił, Pente zajmuje się studiowaniem ksiąg, a Jasper jeszcze się nie obudził.

—Tak się składa, że nie mam wyjścia.— położył dłoń na swojej klatce piersiowej— A kolacja brzmi bardzo zachęcająco.— posłał w moją stronę nieśmiały uśmiech.

Obydwoje szliśmy wzdłuż korytarza w bardzo przyjemnej ciszy. Encre zajęty był przyglądaniem się korytarzom. Jestem prawie pewny, że rysował w szkicowniku mapę z drogą powrotną. Nie dziwię mu się, że gubi się w tych wszystkich korytarzach, samemu zajęło mi dość sporo zlokalizowanie miejsca wszystkich jadalni. Właśnie zmierzamy do tej znajdującej się w prawym skrzydle, najbliżej pracowni Encre.

—Nie uważasz, że zbyt dużo pracujesz?— moim niespodziewanym pytaniem, wyrwałem malarza z zamyślenia.

—Możliwe, że trochę tym razem przesadziłem. To po prostu...— zastanowił się na chwilę— trochę stresująca dla mnie sytuacja. A na stres najlepiej pomaga mi oddanie się pasji.— zapatrzył się na ścianę— Ale to nie tak, że nie lubię twojego towarzystwa i nie jestem wdzięczny za dach nad głową!— zaczął machać energicznie rękami.

—Rozumiem cię. Zmiana otoczenia tak nagle zapewne jest mocno niekomfortowa. Dobrze wiem jak to jest, kiedy ktoś wywróci twoje życie do góry nogami.— przekręcił lekko głowę na bok, kiedy powiedziałem o jedno zdanie za dużo— Jakie jest twoje ulubione danie?

—Danie? Lubię... chleb? I ser!— zamyślił się na chwilę— Pierogi ruskie też były dobre.

—Czym są pierogi ruskie?

„Łowca" Undertale (Poth)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz