-15- Więzienie

148 28 16
                                    

[Perspektywa - Palette]

Możliwe, że w tym momencie zachowuje się strasznie dziecinnie, ponieważ sytuacja w której się znajduję jest jedynie konsekwencją moich czynów, jednak postanowiłem protestować jak tylko mogłem przed wrzuceniem mnie do celi.

—Palette, do cholery, nie utrudniaj tego.— Pan Cruzar próbował mnie wepchnąć, jednak utrudniałem mu to tym, że zaparłem się nogami oraz ściskałem w obydwu dłoniach kraty. W pewnym momencie puścił mnie, jednak tylko po to aby zacisnąć rękę na bandażu na mojej szyi. Syknąłem z bólu i mimowolnie poluzowałem uścisk, co strażnik momentalnie wykorzystał.— Zmusiłeś mnie do tego.— zatrzasnął kraty, kiedy upadłem na kamienną podłogę— Tak właściwie to za piętnaście minut muszę zabrać cię na stołówkę, więc mam nadzieję, że drugi raz wejdziesz tu dobrowolnie.— uklęknął przed kratą, aby być na wysokości mojego wzroku— W twojej sytuacji najlepsze wyjście to słuchanie rozkazów.

—Myślałem, że pan mnie lubi.— położyłem dłoń na swoich kręgach szyjnych. Rana od Sprinkle pieruńsko boli, ponieważ wbił się dosyć głęboko.

—Lubię cię. Dlatego daję ci radę.— powrócił do pozycji stojącej— Za kwadrans zabieram was na stołówkę, więc radzę się przygotować.— odrzekł do pozostałych więźniów, po czym sobie poszedł.

Położyłem się na zimnej podłodze i zacząłem wpatrywać się w sufit, który prawie cały pokryty był plamami pleśni. Ohyda. Nie wiem czy chcę długo na to patrzeć, ponieważ im dłużej to robię, tym bardziej mnie to obrzydza. Dlatego postanowiłem wstać na równe nogi i się trochę rozejrzeć. Właściwie pomieszczenie, jeśli można to tak nazwać, było stosunkowo niewielkich rozmiarów, ale na szczęście moja cela znajdowała się na samym końcu korytarza, więc miałem dostęp do okna. Było zakratowane, jednak przepuszczało trochę świeżego powietrza. Z mebli znajdowały się jedynie dwie prycze i stolik, który oddzielał je od siebie. Jedno z łóżek było zaścielone, a drugie miało na sobie pognieciony kawałek materiału. Ktoś tu wcześniej spał. To znaczy, że mam współlokatora? Oby nie. Chociaż gdybym miał, powinien tutaj siedzieć. Bo jak nie tu, to gdzie indziej?

—Um...— odchrząknąłem, kiedy mój wzrok powędrował na przednią ścianę zbudowaną z krat. Jednak to nie metal spowodował moje chwilowe zakłopotanie, tylko fakt, że zauważyłem więźnia z celi naprzeciwko, który opierał się o swoje kraty i mi się przyglądał.

—Pozwiedzałeś już?— posłał w moją stronę kpiący uśmiech. Wyglądał, jakby to delikatnie powiedzieć, przerażająco. Spodziewałem się, że osoby, które tu spotkam nie będą prezentować się szczególnie dobrze, ale ten szkielet miał dziurę w głowie na jedną trzecią czaszki, ostre zęby oraz czerwone źrenice— Może się przedstawisz? Ja jestem Horror.— przynajmniej imię mu pasuje— Teraz twoja kolej.

—Palette.— odpowiedziałem nieśmiało.

—No Palette, przyznaję, że walczyłeś do samego końca.— jego śmiech spowodował lekki rumieniec na mojej twarzy. Fakt, że będę teraz obserwowany przez obce dla mnie potwory jest trochę krępujący.

—Nie stresuj go pacanie.— drugi szkielet, który wcześniej siedział na łóżku i tylko się przyglądał, podszedł to tego pierwszego i pacnął go w czaszkę— Spokojnie słońce. Wiem, że to wszystko może być na początku z deczka przerażające, ale po czasie się przyzwyczaisz.— ten drugi szkielet posłał w moją stronę serdeczny uśmiech— Mam na imię Lust, jestem mężem tego kretyna obok mnie.

—Wyglądasz na dzieciaka. Musiałeś nieźle nabroić skoro trafiłeś do więzienia. W dodatku sam Cruzar cię tu przyprowadził, czyli to musi być naprawdę ciekawa historia.

—Zepsułem całe swoje dotychczasowe życie przez jeden wybryk.— oparłem się rękami o kraty— Oskarżyli mnie o zdradę i to taką jedną z najgorszych, bo przyłapali mnie na rozmawianiu z wampirem.

„Łowca" Undertale (Poth)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz