-4- Tajemnice

172 30 6
                                    

[Perspektywa - Goth]

Od mojej pamiętnej rozmowy z ojcem minęło już parę dni, jednak w mojej głowie cały czas przesiaduje jedna myśl. Oczywiście to nic związanego z moją reprymendą, wszystko co mi powiedział wyleciało z mojej pamięci minutę po zakończeniu rozmowy. Zastanawia mnie inna kwestia. Kim jest Geno? I dlaczego tata tak bardzo zdenerwował się, kiedy usłyszał to imię? A jeśli to jakiś śmiertelny wróg, który walczy z tatą? To by wyjaśniało kwestię tego, dlaczego nie chce mi nic powiedzieć. Jednak wuj Fallacy nie odrzekłby, że „Geno nie byłby zadowolony". Gdyby był to wróg, na pewno nie interesowałoby go moje wychowanie. A może to jakiś nasz dawny krewny? Zaginął? Albo nie! Został wygnany z naszego rodu, dlatego, że sprowadził na nas wielką hańbę. Był buntownikiem, dlatego nie spodobałyby mu się żelazne zasady ojca. A jeśli to ktoś z rady? Tylko dlaczego rada miałaby mi się przyglądać? Jedyną osobą, która ma porachunki z radą wampirów, jest stryjek. Ale przecież to on zna Geno! Tyle hipotez, żadnych odpowiedzi. Muszę dowiedzieć się kim jest Geno, bo nie da mi to spokoju!

Wiem, że wszystkie odpowiedzi znajdę w jednym konkretnym miejscu - w pracowni taty. Przechowuje tam różne eliksiry i księgi zaklęć ale również wszystkie dokumenty oraz pamiątki rodzinne. Muszę dostać się tam jakoś niepostrzeżenie. Chyba najlepszym sposobem będzie zmiana w nietoperza. Okazało się, że po tym upadku mogę o wiele bardziej kontrolować swoje moce. Może to dlatego, że uderzyłem się w głowę. Coś mi się poprzewracało, albo wręcz przeciwnie - poukładało.

Z tego co wiem tata powinien teraz odpoczywać, więc zapewne czyta księgi w zacisznym kącie. Jeżeli tak jest, mam sporo czasu, bo do analizy tego wszystkiego, trzeba mocno się skupić. Wyleciałem przez okno w swojej komnacie i po dokładnym przebadaniu całego budynku (a nie było to najłatwiejszym zadaniem) wywnioskowałem, przez które okno mam wrócić do zamku. Niestety okazało się, że nie trafiłem na porę wietrzenia, więc mój pierwszy plan na nic mi się zdał. Postanowiłem wrócić do środka swoim oknem i zaatakować od wewnątrz. Aby nie zwrócić na siebie niepotrzebnej uwagi służby, postanowiłem przemierzać korytarze dalej jako nietoperz.

Szybko udało mi się znaleźć przed dębowymi drzwiami, więc bez większego zawahania się, już w potworzej formie postanowiłem pociągnąć za klamkę. Dobrze, nawet nie wiem na co liczyłem sądząc, że te drzwi nie okażą się zakluczone. Przecież doskonale znam swojego ojca! Zawsze musi robić mi pod górkę...

Jaki jest inny sposób, aby się tam dostać? Stryjek po prostu by tam wszedł przechodząc przez ścianę. Jest już na tak zaawansowanym poziomie, że nawet nie musi wypowiadać zaklęć, aby ich używać! A ja? Ja nie potrafię w zasadzie nic. Czyli znowu muszę polegać na sprycie i własnej sile. Drzwi raczej nie zmanipuluję, dlatego zostaje mi siła. Zrobiłem pare kroków w tył i z rozbiegu uderzyłem w nie barkiem.

—Kolejny zły pomysł... Auć...— powiedziałem sam do siebie, w momencie w którym jedynym co zostało przestawione okazał się mój bark.

—A co ty znowu wyprawiasz?— usłyszałem cichy śmiech za swoimi plecami.

—Nic ci do tego Cil!— krzyknąłem bliski furii. Już i tak jestem wystarczająco zdenerwowany! Nie potrzebuję dodatkowo jego złotych rad!

—A co aż tak cię zdenerwowało?

—Nie waż się czytać w moich myślach Cil!

—Przepraszam.— podniósł obie ręce do góry w geście poddania się— Po prostu myślisz wyjątkowo głośno. Może to kwestia tego, że jesteś narwany.

„Łowca" Undertale (Poth)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz