-30- Czy to tylko przyjaźń?

146 27 7
                                    

[Perspektywa - Fallacy]

Z każdą chwilą coraz sceptyczniej podchodzę do planu tego całego Street'a. Najzwyczajniej w świecie obawiam się, że mieszanie się w sprawy śmiertelników, może ściągnąć na nas kłopoty. Jeśli Eterna pragnie wojny, z miłą chęcią oderwę jej kręgosłup od reszty ciała, jednak pomaganie Palette może stać się oznaką tego, że to my staliśmy się stroną rozpoczynającą spór. Łowcy, ani wieśniacy nie są nam straszni, za to rada wampirów może stać się wielkim zagrożeniem. Nie możemy w tak krótkim czasie łamać tak wielu zasad. Prędzej czy później wieść, że przemieniłem Encre w wampira dosięgnie sam Paryż. Być może uda mi się wyjść jakoś z twarzą z tej sytuacji. Jakby nie patrzeć, spędziłem dużą część swojego życia u boku królowej, może chociażby z sentymentu powstrzymałaby się z decyzją przywiązania mnie do krzyża i wystawienia na palący żar słońca. Jednakże jeśli Palette zawiedzie, a Eterna wdroży swój plan, moje dość krótkie, jak na wampira, życie zostanie stracone jednym machnięciem ręki.

Moje chodzenie po korytarzach w zadumie przerwał dźwięk dobrze znanej mi melodii. Kierując się dźwiękami fortepianu, szybko doszedłem do grajka przesiadującego w sali muzycznej. Muszę przyznać, że widok, który tam zastałem, nie zdziwił mnie ani trochę, ponieważ w naszej posiadłości widuję go często. Pente siedział przy instrumencie i odgrywał „Bajkę o Czerwonej Róży", a Jasper leżał oparty głową o jego kolana i smacznie spał. Stałem w progu drzwi dopóki melodia ucichła, a Suave wziął mego pierworodnego syna na ręce i zaczął zmierzać z nim w stronę przeciwległych do mnie drzwi.

—Witaj ojcze.— Pente zauważył mnie w momencie, w którym odszedł od instrumentu— Może chciałbyś zagrać ze mną.— ta niespodziewana propozycja wywołała delikatny uśmiech na mojej twarzy.

—Właściwie miałem w planach co innego, ale chwila relaksu brzmi bardzo kusząco.— zacząłem zmierzać w stronę syna— Widzę, że Jasper znowu miał problem z zaśnięciem.

—Wiesz jak działają na niego nowe miejsca.— Pente wziął do rąk nuty, po czym zaczął je sortować— Co chciałbyś zagrać ojcze?

—Dam tobie prawo wyboru.— przysiadłem się koło niego.

Byłem prawie pewny, że wybierze „Balladę do Nieumarłych", czyli ulubiony utwór jego matki, jednak bardzo zdziwiłem się, kiedy przed moimi oczodołami pojawiły się całkowicie nieznane mi nuty. Po krótkim obadaniu kartki zauważyłem również, że różni się ona od pozostałych. Doszło do mnie, że nuty, które mam przed sobą, zapisane są odręcznie, co wskazywało na to, że Pente w końcu dokończył utwór, który poprawiał miesiącami do perfekcji.

Przećwiczyłem pierwsze sześć nut rozgrzewając palce, po czym przystąpiliśmy do prawidłowego grania. Łatwo było zauważyć po ruchach, że młodzieniec bardzo stresuje się tym przedstawieniem, jednakże im dalej, tym coraz lepiej mu to wychodziło. Ja zaś starałem się dorównać jego tempu, równocześnie skupiając się na tym, aby nie pomylić nut. Muzyka, która wydobywała się z instrumentu była bardzo dynamiczna, ale na swój sposób również delikatna i refleksyjna. Zauważyłem, że nieumyślnie bądź, wręcz przeciwnie, celowo wplótł elementy „Ballady do Nieumarłych" oraz „Pieśni o złotym księżycu", która z kolei była moją ulubioną.

—To... jeszcze nie jest dokończone.— odrzekł, kiedy przerwaliśmy granie z powodu skończenia się nut— Chciałbym, aby koniec był najbardziej spektakularny. Encre powiedział, że posłuży mi radą, ale chciałem abyś ty był pierwszą osobą, która wysłucha tego utworu.

—Masz już tytuł?

—Jeszcze nie. Nie mogę podjąć decyzji.

—A więc główkuj. Póki co jesteś na dobrej drodze.— w odpowiedzi na moje słowa, posłał mi szeroki uśmiech.

„Łowca" Undertale (Poth)Where stories live. Discover now