-14- Obłęd

178 30 15
                                    

[Perspektywa - Encre]

Żyjąc pod jednym dachem z wampirami przyzwyczaiłem się już do nocnego trybu życia. Zazwyczaj jadam w okolicach od trzeciej do czwartej rano, więc nic dziwnego, że jestem już głodny. Chociaż jakby spojrzeć na moje wcześniejsze życie, mój zegar biologiczny również był całkowicie rozregulowany. Często zdarzało mi się zerwać parę nocek na malowaniu obrazów, a następnie obudzić się twarzą w farbie. Muszę korzystać z momentów, w których nachodzi mnie wena. Jako iż jestem artystą całą swoją duszą, potrafię odejść od ciepłego posiłku i zacząć tworzyć, kiedy nagle spadnie na mnie natchnienie.

Całkowicie zagłębiając się w myślach o swojej osobie, co zdarza mi się dosyć często, przytrzymałem jajka za długo na patelni. Doszło to do mnie w momencie, w którym w całej kuchni rozległ się bardzo nieprzyjemny zapach spalenizny.

—Encre, zostawiłem cię samego na pięć minut.— Sueño pojawił się z powrotem w kuchni, po czym szybko podbiegł do okna, aby je otworzyć.

—Ale tutaj niemiłosiernie wali.— w krok za nim pojawił się Macabre— Encre, usiądź żeś i nie marnuj jedzenia.— wskazał palcem na krzesło przy małym jadalnianym stoliku. Był on w kształcie kwadratu, jednak mogły usiąść przy nim jedynie trzy osoby, ponieważ jedna z jego krawędzi była przytulona do ściany.

—Myślałem, że kładziesz się spać.— zwróciłem się w stronę potwora, który narzucał na swoją koszulę nocną fartuch.

—Jakiś potwór wydarł się na cały głos, że jest głodny.— odrzekł z lekką irytacją w głosie.

—Przepraszam.— spuściłem głowę na dół.

—Próbowałeś zrobić jajecznicę, prawda?— przytaknąłem skinieniem głowy.

—Czerwona Łuna jest już blisko.— Sueño westchnął, wpatrując się przez okno— Martwię się o Palette.

—Nic mu nie będzie.— Macabre położył na deskę świeżego pomidora, po czym pokroił go w dwie sekundy. Nie wiem czy nauczył się tak umiejętnie operować nożem w swojej pracy w barze, czy posiadał takie umiejętności jeszcze z czasów, kiedy żył w świecie przestępczym. Ale na pewno wiem, że nie jestem w stanie odważyć się zadać takie pytanie— Gdzieś z połowę życia zajmuje się takimi rzeczami.

—Kim jest Palette?— w odpowiedzi na moje pytanie każde z bliźniąt lekko się spięło.

—Ten młody chłopak, którego widziałeś rano. Adoptowałem go niedawno.— Sueño zajął miejsce przy stole naprzeciw mnie— Jak wiesz, projektowałem nowy wystrój dla sierocińca. Wydawał się sympatyczny, a ja zawsze chciałem mieć syna.

—Chętnie go poznam, właściwie to minęliśmy się w wejściu, nie zdążyłem się nawet przedstawić.

—Myślę, że się polubicie.— Macabre odrzekł z lekkim uśmiechem na twarzy, co było strasznie dziwne, ponieważ taką ekspresję widuje się u niego bardzo rzadko.

Dalsza rozmowa minęła nam na tematach związanych z moim nowym miejscem zamieszkania. Sueño starał się powstrzymywać z okazywaniem złości jak tylko potrafił, ale i tak widziałem, że nie pochwala mojej decyzji. Nie mam pojęcia dlaczego jest tak uprzedzony do wampirów, zwłaszcza, że często obracał się w ich towarzystwie, kiedy jeszcze mieszkał w Hiszpanii. Jednak to chyba kolejne pytanie, na które zadać nie mam tak wielkiej odwagi. Macabre udzielał się w naszej rozmowie jedynie pojedynczymi słowami albo pomrukiwaniem, a w międzyczasie odprawiał czary w kuchni.

—Macabre, twoje umiejętności kulinarne są niesamowite.— odrzekłem, kiedy postawił przede mną talerz z pięknie wyglądającą i niesamowicie pachnącą jajecznicą.

„Łowca" Undertale (Poth)Where stories live. Discover now