-32- Viktoria?

195 28 13
                                    

[Perspektywa - Palette]

Chwyciłem pewniej lejce w dłoń, schylając się przed kolejną gałęzią na mojej drodze. Przycisnąłem trochę bardziej kość strzałkową do boku konia, aby trochę go przyśpieszyć. W momencie, w którym opuściliśmy gęstszą część lasu, mogliśmy na to sobie pozwolić. Zostawiłem Street'a, tatę i stryja za sobą, a sam wyszedłem na prowadzenie. O ile jest to możliwe, chciałbym ograniczyć ich rolę do minimum, dlatego wkraczają w razie konieczności. Pierwotnym planem jest uderzenie z zaskoczenia, co właściwie w mojej sytuacji wydaje się naprawdę racjonalne.

—Zostań tu Koperek.— szepnąłem w stronę konia, kiedy tylko zeskoczyłem i zostawiłem go w krzewach.

Zgodnie z planem, Luxath zostawił mi otwarte na oścież okno w pokoju, jednak wejście musiałem zorganizować sobie sam. Wyciągnąłem dwa sztylety z pasa, po czym za ich pomocą zacząłem wspinać się na najwyższe i najbardziej wytrzymałe drzewo. Kiedy byłem już wystarczająco wysoko, zeskoczyłem prosto na dach. Przez chwilę zsuwałem się po płytkach dachowych, ale przy samej końcówce udało zaprzeć mi się nogami. Kiedy już byłem pewny, że usadowiłem się w miarę stabilnie, chwytając się rynny, postanowiłem zsunąć się na dół. Amortyzowałem się sztyletem wbitym w ścianę, jednak i tak jedynie cudem nie spadłem i złapałem się parapetu. Po trzech wdechach podciągnąłem się i wskoczyłem do środka przez okno.

—Opłacało się bawić w chowanego z Amethyst.— powiedziałem pod nosem, kiedy już znalazłem się we właściwym miejscu.

Wyciągnąłem pistolet z pasa, po czym udałem się w stronę wyjścia. W tym momencie powinienem zachować szczególną ostrożność i ciszę, więc trafienie na któregoś z dzieciaków byłoby mi bardzo nie na rękę. Mam nadzieję, że dzisiaj szczęście jest po mojej stronie.

Korzystnym dla mnie było to, że sama droga do gabinetu, tudzież pokoju Eterny, nie jest dosyć długa. Przed wejściem do tego pomieszczenia, wykonałem kolejne trzy wdechy oraz zacisnąłem dłoń mocniej na broni. Najlepszym co mogę teraz zrobić, jest wejście tam i natychmiastowe oddanie strzału, wykorzystując element zaskoczenia. Plan wydaje się prosty, ale rzeczywistość okazuje się zupełnie inna. Strasznie boję się pociągnąć za spust. Naprawdę nie chcę kończyć tego w ten sposób, ale jej nagła decyzja spowodowała, że utraciłem prawo wyboru.

Nie powinienem stać tutaj i rozmyślać nad swymi czynami. Ostatni raz postanowiłem odrzucić swoje sumienie na bok i bez dalszego zastanawiania się, uderzyć podeszwą buta o klamkę w drzwiach, tym samym otwierając je. Kiedy tylko wrota rozwarły się, z impetem uderzając w ścianę, wycelowałem w miejsce za biurkiem, jednak nie byłem w stanie oddać strzału. Chwilowa wątpliwość zmusiła mnie do tego, abym cofnął swój palec.

Jednak i tym razem szczęście postanowiło dać o sobie znać. Chociaż czy mogę nazwać to szczęściem? Eterny nie ma w środku. W pomieszczeniu, poza mną, nie ma żadnej żywej duszy. Chociaż... jeśli siedziałaby na swoim fotelu, skorzystałaby z chwili mojego zawahania i to ja oberwałbym kulką w czaszkę. Tak, zdecydowanie miałem dużego farta.

Po chwili oszołomienia, postanowiłem w końcu ruszyć się z miejsca i na wszelki wypadek zajrzeć jeszcze za biurko. Oczywiście, nie było jej tam. Ale jak to możliwe?! Luxath zna jej dokładny grafik! O tej porze powinna siedzieć jeszcze w swoim gabinecie! Przecież Luxath... nie, nie mógłby. Na pewno by mnie nie zdradził. Po tym co usłyszał od swojego taty, znienawidził Eternę. Nigdy w życiu nie przeszedłby na jej stronę!

Nagłe zatrzaśnięcie się drzwi przyniosło odpowiedzi na kłębiące się w mojej głowie pytania. A przynajmniej część odpowiedzi. Kiedy zobaczyłem Mikę, który stanął naprzeciw mnie z wyciągniętą ręką, w której trzymał pistolet, do mojej czaszki napłynęły nowe wątpliwości.

„Łowca" Undertale (Poth)Where stories live. Discover now