-33- Poświęcenie

154 26 19
                                    

[Perspektywa - Sueño]

Macabre odciął głowę napastnika, który o mało nie zrobił tego samego z moją. Myślałem, że znalazłem względnie bezpieczne miejsce do usadowienia się i strzelania z łuku, jednak okazuje się, że z mojego stwierdzenia, jedynie wyraz „względnie" nie mija się z prawdą. Cieszę się, że jednak nie nalegałem długo, żeby Macabre poszedł bronić sam siebie.

—Niby masz ten super słuch, a jednak mało ci to daje.— mój brat nie mógł powstrzymać się od rzucenia złośliwą uwagą.

—Skupiam się bardziej na tym, co jest w tym dymie. Nie mogę wyczuć zapachu Palette... to znaczy Lorda Geno.— wystrzeliłem kolejną strzałę w stronę zapachu Eterny. Niby dym zaczyna się przerzedzać, jednak w walce na odległość najważniejszy jest wzrok.

—HEJ, WSZYSCY!!— po całych ogrodach rozległ się donośny krzyk Cruzar'a— ETERNA ZOSTAŁA POKONANA!— na dowód podniósł do góry jej kapelusz, który był jej charakterystycznym elementem. Stałem na lekkim wzniesieniu, także byłem na dobrej wysokości, aby to zauważyć.

W momencie, w którym słowa dotarły do wszystkich, walki zostały wstrzymane. Chwilę później, król Asgore wyszedł z ukrycia i wydał rozkaz swoim rycerzom, aby zatrzymać wszystkich zamachowców wskazanych przez Cruzar'a. Zacząłem przedzierać się przez ten cały harmider, aby dostać się do Palette. Nie mogłem dostrzec go w tłumie. Martwiło mnie to, że zamiast mojego syna, wieści o łowczyni ogłosił mój były przyjaciel. Miałem bardzo złe przeczucia, które niestety spełniły się, kiedy tylko udało mi się go zobaczyć.

Młody wampir trzymał go nieprzytomnego na swoich kolanach i wlewał mu do ust czerwoną ciecz, w której po powąchaniu rozpoznałem krew. Wokół znajdowało się pełno pustych buteleczek, a kiedy zawartość tej, której gwint trzymał przy ustach Palette, się skończyła, od razu sięgnął po torbę po następną. Czerwona ciecz spływała po ustach mojego syna szeroką stróżką.

—Otruła go.— młodzieniec odrzekł przez łzy, kiedy tylko znalazłem się blisko nich— Zaraz skończy mi się lecznicza krew, a trucizna cały czas niszczy to, co lekarstwo odnawia. Nie wiem co robić.

—Odtrutka. Czy istnieje odtrutka?— zapytałem równie zdenerwowany.

—Nie wiem. Nie wiem nawet, jaką trucizną go otruła.— w momencie, w którym skończyło mi się lekarstwo, przycisnął Palette do swojej klatki piersiowej— Kiedy ktoś otruje wampira, jest on w stanie walczyć z tym przez jakiś czas, nie wiem jak to działa w przypadku śmiertelników.

—Znasz kogoś, kto wie? Może twoi rodzice? Na pewno mają większe doświadczenia z truciznami.

—Może.— pociągnął nosem, a następnie wyciągnął rękę w moją stronę— Teleportuję nas do posiadłości.

—Sueño!— usłyszałem za plecami głos Mac'a.

—Muszę uratować Palette. Ty zostań tutaj i pomóż Cruzar'owi opanować chaos.— bez czekania na odpowiedź podałem dłoń wampirowi.

W oka mgnieniu znaleźliśmy się w czymś, co przypomina salę medyczną. Goth szybko odłożył Palette na drewniany stół, zgarnął z półki parę buteleczek z krwią i mi je podał, a następnie wybiegł z pomieszczenia. Zrozumiałem przekaz, więc bez wahania zacząłem wlewać Palette krew do ust, skoro prawdopodobnie pomagało to w jakiś sposób. Co parę chwil otwierał delikatnie oczodoły, co dało mi znak, że kontaktuje, więc aby dodać mu otuchy zacząłem głaskać go jeszcze po czaszce.

„Łowca" Undertale (Poth)Where stories live. Discover now