-1- Nieudane łowy

249 32 11
                                    

[Perspektywa - Goth]

Czy las nocą nie jest niesamowitym miejscem? Księżyc otula co niektóre punkty swoim delikatnym światłem. Stanie w tym blasku jest o wiele przyjemniejsze od blasku słońca. Wszystko wydaje się takie spokojne, ciche. Nie dochodzą tu żadne okropne dźwięki z tej przeklętej wioski. Wszystko co denerwujące śpi, a to co przyjemne budzi się do życia. Zwierzęta żyjące nocnym trybem są o wiele przyjemniejsze od tych żyjących w dzień. Dajmy na przykład takiego niedźwiedzia. Wyjątkowo duży i wyjątkowo agresywny, w dodatku ciężko wgryźć się w jego grubą i twardą sierść. Nie żebym lubił jeść zwierzęta, nie jestem jaroszem. Zwierzęta są obrzydliwe w smaku, potwory da się jeszcze zjeść (chociaż to zależy od rasy), a ludzka krew to jedno z najlepszych dań, ale niestety słabo dostępne na naszym terenie. Hym... co? Nie wspominałem, że jestem wampirem? Chyba powinienem przedstawić się na początku, a nie wysuwać od razu z gadką o jedzeniu. To nie moja wina, jestem trochę głodny.

Mam na imię Goth. Jestem wampirem. I czy w zasadzie dalej muszę się przedstawiać?

—Jestem przedstawicielem najpotężniejszej rasy na tym świecie. Reszta nie powinna cię obchodzić.— wyciągnąłem przed siebie swoją szablę i jednym ruchem ręki przeciąłem w pół pień stojącego przede mną drzewa. Z moją siłą i materiałem, z którego została wykonana szabla, byłbym w stanie przecinać kamienie.

—Jestem największym bufonem, który chodził po tym świecie. Reszta nie powinna cię obchodzić.— Cil wziął patyk do ręki i uderzył nim w pień drzewa, naśladując mój ruch— Do kogo mówisz?

—Ćwiczę to co mam powiedzieć, kiedy już spotkam łowcę.

—Nie bądź taki chop do przodu. Twój ojciec zakazał nam nawet się zbliżać, jeśli takowego ujrzymy. A jeśli zlekceważysz ten rozkaz, lepiej ćwicz błaganie o litość.

Cil jest adoptowanym bratem mojego stryja, a zarazem najpotężniejszego wampira naszego rodu - Lorda Fallacy'ego. Jest adoptowany, ponieważ nie urodził się jako wampir. Był służącym, który na skutek wypadku prawie stracił życie. Jedynym ratunkiem dla niego była przemiana w wampira. Nie jest pełnoprawnym członkiem naszego rodu, a puszy się jakby był conajmniej jego głową.

—Abyś przypadkiem ty zaraz nie musiał tego improwizować.

—Ohoho! Czy to była groźba?— wyciągnął swoją szablę— Nie zapominasz, że dzieli nas stuletnie doświadczenie?

—Czymże jest wiek w świecie wampirów? Równie dobrze żyjąc dziewięć lat, mogę przewyższać cię siłą.

—Więc chcesz się przekonać?

Wiek u wampira naprawdę jest pojęciem względnym. W zasadzie to jesteśmy odporni na wszystkie choroby, a to czyni nas nieśmiertelnymi. Jedyny czynnik, który jest w stanie wykończyć wampira to śmierć głodowa lub morderstwo. Chociaż z tym drugim też nie ma tak łatwo. Jedynymi, którzy są w stanie to zrobić są łowcy.

A co do mojego aktualnego wieku, to tak, żyję dopiero dziewięć lat, ale wampiry właśnie do dziewięciu lat rozwijają się dwa razy szybciej pod względem fizycznym, psychicznym i magicznym. Gdy już osiągają powiedzmy, że mentalnie osiemnaście lat, starzenie się zatrzymuje. I od tego momentu idzie to bardzo bardzo wolno. Oczywiście tyczy się to tylko wampirów czystej krwi. Jeśli jakieś dziecko zostanie zmienione w wampira, albo powstanie ze związku mieszanego, pozostaje dzieckiem na kilka dobrych stuleci.

Jednak powinienem wrócić myślami do walki, która za moment się rozpocznie. Oczywiście, że nie uda mi się wygrać starcia siłowego, dlatego postanowiłem uciekać. Moja pycha znowu przyćmiła racjonalne myślenie i trochę mnie poniosło. Cil ma rację, nie mam szans z jego doświadczeniem. Dlatego trzeba ruszyć głową. W odróżnieniu od tego cymbała, ja potrafię to zrobić, więc w tym aspekcie mam przewagę.

„Łowca" Undertale (Poth)Where stories live. Discover now