25

966 46 0
                                    

♪♪♪ „Dark Shadow”

Słyszałam krzyki i jakieś różne hałasy. Czułam że ktoś mnie niósł, ale tego kogoś nie widziałam za bardzo i był leciutki. Szybko się rozbudziłam i podniosłam głowę. Nadal była noc, ale w oddali było widać dym, z niebieskim ogniem. Z lewej strony był jakiaś różowa mgła, która powoli poruszała się w moją stronę. Spojrzałam do góry, a zobaczyłam Dark Shadow'a który mnie niósł. Było mi niesamowicie niedobrze i zimno.
Rozejrzałam się po wszystkich stronach. Po prawej biegł Tokoyami, wyraźnie zestresowany. Przed nim też biegł Bakugo, który był nadzwyczaj zmęczony.

- C-co? - dopiero to do mnie dotarło. Straciłam przytomność, a gdy się budzę nagle las się pali i jakiś dym mnie goni. Tokoyami zauważył że się wybudziłam i do mnie podbiegł.

- [Y/N] czyli jednak się wybudziłaś! - ucieszył się. Potem jednak spoważniał. - Straciłaś przytomność przez ten dym. Bakugo cię z tamtąd wyciągnął, ale prawie że też zemdlał. Myśleliśmy że jak już się weźmie wdech tego dymu to minie trochę czasu za nim się wybudzi.

- Co się dzieje? Skąd ten dym? Dlaczego las ku*wa płonie? - zadawałam dalej pytania.

- Mamy teor-

- ZŁOCZYŃCY! MOGĘ SIĘ ZAŁOŻYĆ ŻE TO CH*JOWI ZŁOCZYŃCY! - wtrącił się w jego zdanie blondyn. Zwolnił trochę tępo, i spojrzał na mnie. - Nigdy nie mdlej w takiej chwili idiotko!

- Myślisz że wiedziałam że coś takiego będzie!?

- Dobra cisza! - Tokoyami nam przerwał. - Musimy szybko uciec od tego dymu i znaleźć nauczycieli i ich o tym powiadomić. Pewnie zauważyli że las płonie.

- Geniuszu, nikt by na to nie wpadł. - z sarkazmem odezwał się czerwonooki.

- Katsuki! - zwróciłam mu uwagę, żeby zachował się chociaż bardziej przyzwoicie w tej sytuacji.

- Sato, z którym byłem w parze w tej grze powiedział że znajdzie resztę. Gdy zemdlałaś nieźle spanikowaliśmy. - kontynuował kruko-człowiek mimo wrednego blondyna. - Dlatego ten plan jest nieco... Spontaniczny.

Chwilę jeszcze tak biegliśmy, i zeszliśmy bardziej do lasu niż na prostej ścieżce bo różowy dym był coraz bliżej. Kilka razy zaproponowałam Dark Shadowi żebym już sama szła, ale ciągle powtarzał że dopiero co straciłam przytomność. W międzyczasie słyszeliśmy wybuchy w oddali, pewnie z walk nauczycieli i złoczyńców. Nawet jedna góra zaczęła wybuchać, i z tamtąd było najwięcej hałasu.
Nagle Dark Shadow zaczął dziwnie się zachowywać. Czasami coś mówił pod nosem, jakby go głowa bolała.

- [Y/N], proszę... Odejdźcie. - nakazał, puszczając mnie na własne nogi. Chłopacy przestali biec, a Tokoyami mnie szybko odsunął od jego własnego demona.

Dark Shadow zaczął rosnąć, a Tokoyami próbował go uspokoić. Teraz te monstrum wyglądało jak prawdziwy potwór z pod łóżka. Było agresywne, i nieprzewidywalne. Dark Shadow opanował całkowicie Tokoyamiego, i zaczął do nas biec.

- O KU*WA! - Bakugo zaczął od niego uciekać, a ja za nim. Ten potwór był bardzo szybki, więc biegliśmy ile sił w nogach. Wtedy zrozumiałam że byłby to dobry trening gdyby nie ryzykował naszych żyć.

- Co teraz robimy!? - panikowałam.

- Biegniemy dalej! Musimy znaleźć jakiegokolwiek nauczyciela bo do cholery jasnej nie możemy używać mocy! To coś rośnie w ciemności, tak? NO TO MAMY DWIE OSOBY Z QUIRKIEM KTÓRE DAJE ŚWIATŁO!

Nagle coś, lub ktoś, przemówił mi przez głowę. Słowa były takie: „Tutaj Madalay (nie pamiętam która ma ten quirk, wybaczcie)! Przekazuje wszystkim uczniom klasy 1a, zaatakowali nas złoczyńcy. Prawdopodobnie celem jest jedno z uczniów, dlatego możecie używać swojego quirku! Powtarzam, pozwalam używać quirku! Wasze życia są teraz zagrożone, dlatego chrońcie się i uciekajcie do głównego budynku!"

- Słyszałaś to!? - Katsuki złowieszczo się uśmiechnął. - ZABIJEMY WSZYSTKICH!

- Masz za zadanie mnie kryć. - szybko powiedziałam, odwróciłam się i wypuściłam mały ogień w stronę wielkiego Dark Shadow'a. Chciałam zrobić wielkie zgromadzenie ognia, ale temperatura mojego ciała nie pozwalała na to.

On lekko się cofnął, ale okrążył mój quirk i chciał zaatakować mnie od prawej. Na szczęście Bakugo zablokował mu drogę do mnie swoim wybuchem. To bardziej go okaleczyło, ale nie zatrzymywał się.

- Uważaj na Tokoyamiego! - ostrzegłam blondyna.

- Ta, ta, przeżyje chłop. - wywrócił oczami i celował w potwora. Oczywiście w bok głowy, by nie uszkodzić przypadkiem jego oczów.

Ta walka trwała kilka minut. Była uciążliwa, bo trochę bałam się Dark Shadow'a. Wyglądał naprawdę strasznie. Ale to nie było jedynym problemem, on przewidywał nasze ruchy. Byliśmy za wolni, a on wszystkiego z łatwością unikał.

- SMAAASH! - z lewej usłyszałam dramatyczny krzyk, i nagle jedno drzewo się aż przewaliło.

To odwróciło uwagę demona Tokoyamiego, i Bakugo wypuścił jeden, porządny i wielki wybuch, co bardzo zraniło monstrum. Dark Shadow zmienił się do normalnej postaci, może nawet trochę mniejszej, tym samym wypuszczając Tokoyamiego.

- Nic ci nie jest!? - chciałam podbiec do kruka, ale Katsuki zatrzymał mnie ręką.

- Poczekaj chwilę. Nie wiesz czy to coś wróci. - bardzo poważnie powiedział. W takich momentach czerwonooki myśli trzeźwo i ocenia sytuację, nie tak jak zawsze reaguje złością. Mimo pozoru, jest bardzo inteligentny.

- Spokojnie, Dark Shadow padł. - kruko-człowiek powiedział przez kaszel. Potem wstał. - Nic mi nie jest. Przyzwyczaiłem się.

- KURDE, NIC WAM NIE JEST!? - zza drzew wylazł nie wiadomo skąd Midoryia. Był cały poobijany, jego jedna ręka była bardzo zraniona, a druga wydawała się porozwalana na kawałki. Wszędzie miał rany, z których leciała krew. Za nim stał Kota, który był przerażony. - Prawie że zaatakował was jeden złoczyńca!

- Izuku! - podeszłam do niego i zmierzyłam go wzrokiem. - Coś ty zrobił!?

- Załatwiłem dwóch złoczyńców. Musimy szybko znaleźć Aizawe-sensei i resztę nauczycieli! Kota jest w niebezpieczeństwie, nie może tu zostać! Ale wiem też kim jest celem. To... Kacchan.

- Nie pierdol. - prychnął blondyn. Potem chwilę pomyślał, i przybrał wyraz twarzy nigdy nie podobny do niego. Nie rozumiał. To wyglądało komicznie.

- Jeden złoczyńca miał moc siły, chciał zabić Kote... - kontynuował zielonowłosy. - Zatrzymałem go, ale koło was czaił się jakiś gościu z długimi zębami. Strasznie wyglądał! Musimy się z tąd wydostać i znaleźć resztę!

- Możemy przejść środkiem lasu, omijając dym i ogień z lewej. - zaproponował Tokoyami. - Ale wiąże się z ryzykiem że ktoś będzie na nas czychał.

- Możliwe że reszta się schowała w lesie, musimy spróbować! - Midoryia już trochę panikował. Ale wziął wdech i wydech i ochłonął. - Musimy też chronić Kacchana. To po niego przyszli złoczyńcy, na pewno nie tak po prostu.

Dyskutowaliśmy tak trochę, a Bakugo nawet się nie udzielał ze swoją miną. Kota nie wiedział co się dzieje, więc stał przy mnie, czyli jedynej dziewczynie, i patrzył przerażonym wzrokiem. Ja go pocieszałam, mówiąc że na pewno wszystko będzie dobrze. Bo nie wyobrażam sobie inaczej.








𝗖𝗵𝗲𝘀𝘀𝗲 𝗰𝗮𝗸𝗲 || boku no hero academiaWhere stories live. Discover now