47

765 41 22
                                    

♪♪♪ „Świąteczny bal vol.3"

W czasie mojej zmiany na stoisku z jedzeniem nic się poważnego i ciekawego nie zdarzyło. Bakugo żarł koło mnie, mówiąc jakie to dobre, a ja mówiłam że się porzyga od tego mięsa i słodkiego.

Właśnie czekałam przed męskim kiblem przed salą gimnastyczną, bo temu idiocie zachciało się rzygać. Pilnowałam go bo skończyłam już swoją zmianę, a Bakugo źle się czuł, więc Izuku jak na razie sam pilnował żarcia.

- Żyjesz? - lekko zmartwiona zapytałam patrząc na drzwi oznaczone jako męską toaletą.

- Ku*wa no nie! - słyszałam słabe, stłumione marudzenie. Słyszałam że serio wymiotował.

- Mówiłam. - lekko się uśmiechłam.

- Zamknij jape!

Jeszcze kilka minut czekałam, aż w końcu zmarnowany, blady chłopak wyszedł z łazienki. Mijało mnie kilka osób, dziwnie się na mnie patrzyli.

- Może jeszcze więcej szaszłyków i sernika? - przedrzeźniałam go.

- Jak jeszcze raz coś powiesz to zerzygam się na ciebie.

- Tylko spróbuj. - zagroziłam palcem robiąc zniesmaczoną minę. Jednak gdy zobaczyłam minę blondyna, trochę się zmartwiłam. - Zaraz pójdę ci po wodę. Ale masz zakaz dzisiaj cokolwiek jeść.

- Będziesz mnie głodzić?

- Tak. A no teraz ty jesteś przy stole. Idź rozdawaj żarcie ludziom. - chwilę pomyślałam. Przecież był tam Izuku. - Czekaj, idę z tobą.

♪♪♪

- Mówię. Przecież. Że. To. Ma. Być. TUTAJ DO CHOLERY JASNEJ! - Bakugo wrzasnął na biednego przestraszonego zielonowłosego, który chciał tylko przesunąć szaszłyki by lepiej mu się rozdawało. Katsuki ma jakąś obsesję na tym.

- Okej! - piegowaty się obrócił.

Przyglądałam się tym podobnym sceną już dobrą godzinę. Niedługo kończyła się zmiana chłopaków i nie będę musiała pilnować czy coś się stanie. Ale już kilka razy musiałam zainterweniować i wymyślić sposób by się nie kłócili.
Zaczęła grać jakąś wolniejsza muzyka, a kilka par poszła na środek tańczyć ze sobą.
Ktoś mnie zaczepił, dotknął ramienia. Odwróciłam się, a stał tam Monoma przyjaźnie się uśmiechający.

- O, hejka. - również uniosłam kąciki ust.

- Wiesz, moja para którą zaprosiłem chyba woli kogoś innego. - podrapał się po karku. - [Y/N], zatańczysz ze mną?

Kilka razy pomrugałam. Nawet nie wiedziałam że w tym wieczorze się to stanie. Ktoś mnie zaprosi do tańca. To nic, że jestem totalna łamaga w tym, liczy się dobra zabawa i ta osoba. A Monoma wydawał się nawet fajny, ale dość tajemniczy.
Odruchowo się obróciłam, spojrzałam na dwójkę chłopaków. Zielonowłosy patrzył na mnie wzrokiem "ta, to dobry pomysł!". Zawsze jest pozytywny, to dobra psiapsi.

Wzrok Katsukiego był inny niż zazwyczaj. Oczy były wystraszone, pomieszane ze smutkiem, a twarz jak kamień. Może dlatego że on mnie zaprosił? Czuł się odrzucony? Albo serio jest zazdrosny? Coraz bardziej go nie rozumiem. Nagle, gdy na niego dłużej patrzyłam, zrobił wkurzoną minę.

Monoma już wyciągnął rękę do mnie nie zważając na nikogo. Chciałam już ją chwycić, by chociaż zatańczyć z kimkolwiek. By ten wieczór nie był tylko by pomagać innym, albo żeby innym nie było przykro że chodzą sami po kątach.

- Sorry Deku, radzisz se sam. - blondyn podszedł do mnie, i on chwycił moją rękę. Zaciągnął mnie na środek sali gimnastycznej, i chwycił za talię.

𝗖𝗵𝗲𝘀𝘀𝗲 𝗰𝗮𝗸𝗲 || boku no hero academiaWhere stories live. Discover now