32

830 45 15
                                    

♪♪♪ „Domitoria”

- Witaj w domu, droga córeczko. - szeroko uniosła kąciki ust. Potem się odwróciła. - Mamy gości, odłóż plecak i chodź do salonu.

- Czyli dlatego jesteś taka miła. - mrukłam pod nosem i ściągłam z siebie tornister. Oparłam go o ścianę i zaczęłam iść korytarzem. Rzeczywiście, przy stole siedzieli goście, Aizawa i Present Mic.

- Dzień dobry [Y/N]! - doniosłym głosem przywitał mnie nauczyciel.

- Dzień dobry... - niepewnie odpowiedziałam.

- Siadaj koło swojej mamy. - Aizawa pokazał palcem na wolne krzesło. Usiadłam tam. - Pewnie wiesz czemu tu jesteśmy.

- Tak, w sprawie domitoriów. - mrukłam. Potem ciszej dodałam: - Nie wiedziałam że tak szybko będziecie chodzić i pytać o zgody.

- O domitoria? - zapytała się moja mama.

- Już pani wytłumaczamy. - zaczął czarnowłosy. - Z związku z ostatnim obozem mającym poprawić umiejętności klasy 1a, a skończył się tragicznie, chcemy zapewnić bezpieczeństwo uczniów. Rada nauczycielska zarządziła zbudowanie kolejnego budynku z salonem, każdym oddzielnym pokojem i oczywiście łazienkami. Taki budynek będzie już gotowy w następnym tygodniu, więc chcemy wprowadzić tam uczniów już w poniedziałek. Może pani nie wyrazić zgody by [Y/N] mieszkała w domitoriach, ale wtedy będzie musiała przenieść się do innej szkoły ze względu na bezpieczeństwo. W weekendy pani córka będzie mogła nocować tutaj, a w tygodniu tylko odwiedzać. Zgadza się pani?

- Oczywiście! - bez zastanowienia odpowiedziała. Chwilę pomyślała: - Będę za nią tęsknić, ale od zawsze jej marzeniem było uczyć się w tej szkole i zostać bohaterką. To prawda, zaniepokoiłam się gdy złoczyńcy zaatakowali obóz, ale wierzę że teraz będzie tylko lepiej. Nie mogę odebrać jej marzenia o zostaniu bohaterką.

- To bardzo piękne słowa pani [Y/S]! - skomentował Present Mic machając rękami.

- Więc zgadzam się na te domitoria. - podsumowała moja mama. Potem spojrzała na mnie, i się uśmiechła.

- Dziękuję. - odezwałam się do niej.

- Cieszę się że kolejna osoba się zgodziła. - westchął Aizawa. - Jesteście już trzecią rodziną którą odwiedziliśmy. Wyślemy jeszcze informacje na pani numer dotyczące wprowadzki. Na nas już pora, życzmy miłego dnia.

- Wspaniałego dnia! - wtrącił się znów Present Mic wstając. Potem razem z Aizawą poszli do drzwi, a moja mama jeszcze ich odprowadziła.

Ja tak sobie siedziałam na krześle, myśląc co się właśnie stało. Będę mieszkała w domitoriach z moją klasą. Codziennie rano będę widziała moich przyjaciół. To będzie jednocześnie masakra, ale cieszyłam się jak nie wiem.
Wzięłam telefon z mojej kieszeni i szybko napisałam do Izuku.

[Y/N]: BROKULEEEE
NAUCZYCIELE CHODZĄ JUŻ PO DOMACH
U MNIE JUŻ BYLI
MAMA SIĘ ZGODZIŁAAAA
MAM NADZIEJĘ ŻE TWOJA TEŻ SIĘ ZGODZI

Brokułek: U mnie też już byli

[Y/N]: I co

Brokułek: Ledwo ledwo
Ale mama się zgodziła

[Y/N]: JJEJEJJEJEJE

Brokułek: Ale mi się trzęsą ręce z nerwów
Moja mama się poryczała
Ale teraz płaczemy chyba ze szczęścia

[Y/N]: Płaczesz?

Brokułek: Tak

[Y/N]: ...
Pisze do Kacchana czy już u niego byli

♪♪♪

[Y/N]: KACCHAAANNNNN
U ciebie był już Aizawa i Present Mic???

Kacchan: Właśnie są

[Y/N]: I jak?

Kacchan: Niech ktoś mnie z tąd zabierze
Wiedźma mnie biła
Idiotka
DEBILKAAA

[Y/N]: U ciebie to jest ciekawie
Ale rodzice się zgodzili?

Kacchan: No chyba tak ale jeszcze nie wiem

[Y/N]: Jak nie wiesz

Kacchan: Mogą się rozmyślić
ale wątpię

[Y/N]: Piszesz teraz koło nich?

Kacchan: Ta

[Y/N]: Nie zwrócili ci uwagi?
Halo
Kaccchaaaannnnn
Odpisz idioto
KACCHAN
BLONDYNIE

Kacchan: Dzień dobry [Y/N] tutaj mama Katsukiego. Musiałam zabrać mu telefon bo się nim bawił ale za pół godziny ci odpisze

[Y/N]: Dzień dobry
Dobrze poczekam i przepraszam że piszę w tej chwili

Kacchan: Nic się nie stało :)

Odłożyłam telefon na stół. Pewnie byłam czerwona ze wstydu. Jego mama może być nawet przerażająca gdy piszę normalnie wiadomości. Ta minka co wysłała mówi wszystko. Boję się teraz spojrzeć w jej oczy.

♪♪♪

Rano obudziłam się prawie nie żywa. Oglądałam anime do bardzo później godziny, a nie mogłam oderwać wzroku od ekranu.
Ogarnęłam się, czyli wzięłam szybki i ciepły prysznic, ubrałam się w dresy i zjadłam śniadanie. Oczywiście Nubella a co innego. Dopiero po tym wszystkim spojrzałam w telefon, a ku mojemu zdziwieniu napisał do mnie Kacchan. Uznałam że muszę mu zmienić nazwę na telefonie, ale nie miałam pomysłu. W czasie gdy szłam do mojego pokoju trzymałam mój telefon czytając, i pisząc wiadomości od blodnyna.

Kacchan: [Y/N] nie wierzę że to robię
Ale pojedziesz ze mną do sklepu kupić rzeczy do pokoju
Oczywiście pojechałbym sam, ale kompletnie nie wiem co wybrać
A może pojadę sam
Czekaj muszę pomyśleć

[Y/N]: CZEKAJ POJADĘ Z TOBĄ MUSZĘ KUPIĆ FIRANKI

Kacchan: Po ch*j ci firanki

[Y/N]: No potrzebuje takie [U/K] by mi pasowały do pokoju

Kacchan: No ok no to będziesz za 15 min na najbliższym przystanku

[Y/N]: Okej ale mogę się spóźnić bo mama coś ode mnie chce

Szybko odłożyłam Nubellę i telefon na biurko. Pobiegłam do mojej szafy i wybrałam jakieś moje ulubione ciepłe ciuchy na cholernie zimny dzień. Szybko się przebrałam, ale okazało się że bluzkę założyłam na lewą stronę. Więc znów się przebrałam i wypakowałam plecak szkolny by pomieścić tam telefon, kasę, dwa picia dla nas i żelki na przekąskę.
Pożegnałam mamę, założyłam najgrubszą kurtkę jaką miałam w domu a potem wyszłam z domu. Na przystanek miałam pięć minut drogi, więc się trochę streszczałam.
Po jakimś czasie zobaczyłam Bakugo stojącego na przystanku patrzącego w telefon. Był ubrany w czarną bluzę z nadrukiem czaszki i grubą kurtkę ale nie zapiętą. Wszystko co ubrał było w kolorze czarnym. Podeszłam do niego, a gdy dopiero byłam na przeciwko jego zauważył mnie.

- Pisałem do ciebie milion razy idiotko. - pokazał mi swój telefon i wiadomości do mnie.

- Sorki, mam wyciszony. - zaśmiałam się. - Co chcesz dokładnie kupić?

- Szukam takiej pufy, taką wiesz, okrągłą... Jak by to wyjaśnić... - myślał.

- Pufy worek? - zapytałam.

- O! Tak! - pstryknął palcami. - Musi być czarna albo pomarańczowa. Muszę też kupić rolety, pałeczki do perkusji...

- Zaraz, zaraz. - przerwałam mu. - Po co ci pałeczki?

- Do grania?

- Grasz na perkusji?

- No tak.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś!?

- BO PO CH*J? - lekko uniósł głos. Potem jednak się uspokoił. - To chyba tyle. O, autobus. Wsiadaj i się nie zgub bo nie będę cię potem szukać.









𝗖𝗵𝗲𝘀𝘀𝗲 𝗰𝗮𝗸𝗲 || boku no hero academiaWhere stories live. Discover now