rozdział 22

91 8 35
                                    

Próby zobaczenia się i rozmowy z Wielkim Wróblem przez Tommena nie przyniosły rezultatu, próby uwolnienia ser Lorasa spełzły na niczym, a mała królowa nie była z tego ani trochę zadowolona. Wiara Wojująca ani myślała dopuścić króla przed oblicze swojego zwierzchnika, a wściekły tłum coraz częściej wypominał nieprawe pochodzenie chłopca, co z kolei nie spodobało się Cersei. Tym jednak królowa nie miała czasu się teraz zająć, bo już półtora tygodnia później miała na karku Olennę Tyrell, którą Margaery wezwała listownie, zawiedziona słabością męża. Królowa Cierni przybyła tak szybko jak mogła i od razu zaczęła uprzykrzać Cersei życie. Już sama jej obecność na dworze sprawiała, że królowa czuła wzbierającą wściekłość.

– Mają tylko pogłoski i plotki. To zwykły teatrzyk. – Przemierzając korytarze Czerwonej Twierdzy, prowadzące do gabinetu niegdyś lorda Tywina, teraz Cersei, Olenna uspokajała wnuczkę, która wyszła jej na spotkanie. – Gdyby zamknęli wszystkich miłośników chłopców w stolicy, zabrakłoby lochów dla reszty.

– Loras i Renly nawet się nie kryli – odparła zasmucona Margaery. Odkąd jej mąż okazał się w tej kwestii zupełnie bezużyteczny, mała królowa cały czas była zrozpaczona utratą brata, a jednocześnie wystraszona tym, co Wiara Wojująca może zrobić Lorasowi za jego grzech nieprawości.

– Renly wydupczył połowę stajennych w królestwie i nikt o to nie dbał – rzuciła lekceważąco Królowa Cierni.

– Był bratem króla.

– A Loras jest bratem królowej. Tak być nie może.

– To sprawka Cersei – ostrzegła staruszkę Margaery.

Jej babka prychnęła pogardliwie.

– Pewnie, że tak. Chce nam dokuczyć i przypomnieć, gdzie nasze miejsce.  – Lady Olenna uśmiechnęła się, sięgając dłonią do policzka wnuczki, który pogładziła lekko i odsunęła z czoła dziewczyny luźny kosmyk włosów. Margaery poczuła znajomy zapach wody różanej, której jej babka z upodobaniem używała. – Odpocznij. Cersei zajmę się ja – dodała i dotarłszy w końcu do celu, pchnęła mahoniowe drzwi, za którymi, w gabinecie ojca, ukrywała się królowa.

Cersei siedziała przy biurku lorda Tywina, pochylona nad pergaminem, gdy lady Olenna wtargnęła do środka. Nie podniosła głowy, nawet gdy staruszka ze zgrzytem przesuwanego po posadzce krzesła zajęła miejsce po przeciwnej stronie blatu, zdawała się być całkowicie pochłonięta swoim zajęciem. Przez naprawdę długą chwilę, podczas której Królowa Cierni niecierpliwie postukiwała palcami o podłokietnik, w komnacie panowała cisza, mącona jedynie skrobaniem pióra po papierze. Cersei czerpała z tego niemal namacalną przyjemność. Była królową. Mogła kazać na siebie czekać tak długo, jak tylko chciała, obserwując przy tym rosnącą frustrację lady Olenny.

– Mam za sobą długą podróż, Wasza Miłość. – Królowa Cierni jako pierwsza przerwała milczenie.

– Musisz być zmęczona. Odpocznij – odpowiedziała słodko Cersei, w dalszym ciągu nie podnosząc wzroku. Pióro również nieprzerwanie sunęło po pergaminie.

– Obie wiemy, że nic tam nie skrobiesz.

– Słynny kolec Królowej Cierni – odparła zimno Cersei.

Lady Olenna traciła już cierpliwość.

– I królowa, w którą niejeden wbił kolec.

To zmusiło wreszcie Cersei do podniesienia głowy. W sam raz, by zobaczyć, jak lady Olenna uśmiecha się z pobłażaniem. Spojrzenie staruszki, klarowne i ostre jak miecz, wbijało się głęboko w jej duszę. W oczach królowej błysnęły drobinki lodu, zacisnęła usta, powoli odsuwając na bok stos królewskich dokumentów. W końcu zetrę ci z twarzy ten paskudny uśmieszek. Poczekaj tylko.

Oathkeeper || Game of Thrones | BraimeWhere stories live. Discover now