rozdział 34

66 7 0
                                    

Okazało się, że pokorne i skruszone serce zapewnia coś więcej, niż tylko oczyszczenie duszy z grzechu. Wieczorem królową przeniesiono do większej celi położonej dwa piętra niżej. Było w niej okno, przez które mogła wyglądać na świat, oraz ciepłe, miękkie koce na łóżku. Gdy nadszedł czas kolacji, zamiast chleba i owsianki otrzymała pieczonego kapłona, miseczkę kruchej sałaty z dodatkiem orzechów oraz tłuczoną brukiew pływającą w maśle. Położyła się spać z pełnym żołądkiem, po raz pierwszy, odkąd ją zatrzymano, i spokojnie przespała ciemne godziny nocy.

O świcie przyszedł do niej stryj.

Cersei jadła jeszcze śniadanie, gdy drzwi się otworzyły i do celi wszedł ser Kevan Lannister.

Wyglądał starzej niż wtedy, gdy ostatnio go widziała. Był masywnym mężczyzną, szerokim w ramionach i w pasie. Jego wydatną żuchwę porastała przystrzyżona jasna broda, a krótkie blond włosy cofnęły się już dość daleko od czoła. Miał na sobie gruby wełniany płaszcz, spięty na ramieniu złotą broszą w kształcie lwiej głowy.

– Dziękuję, że przyszedłeś – przywitała go królowa.

Jej stryj zmarszczył brwi.

– Powinnaś usiąść. Mam ci sporo do powiedzenia.

Cersei nie chciała siadać.

– Nadal się na mnie gniewasz. Słyszę to w twoim głosie.

– Lancel to mój syn, Cersei. Twój kuzyn. Jeśli się gniewam na ciebie, to z jego powodu. Powinnaś była nad nim czuwać, służyć mu przewodnictwem, znaleźć dla niego odpowiednią dziewczynę z dobrej rodziny. A ty...

– Wiem. – Lancel pragnął mnie znacznie bardziej niż ja jego. – Byłam samotna i słaba. Och, stryju, tak się cieszę, że znowu widzę twą twarz. Twą cudownie słodką twarz. Dopuściłam się straszliwych występków, wiem o tym, ale nie mogłabym tego znieść, gdybyś mnie znienawidził. – Objęła go i pocałowała w policzek. – Wybacz mi, proszę. Proszę, stryju.

Ser Kevan znosił jej uścisk przez kilka uderzeń serca, a potem uniósł ręce, by go odwzajemnić. Obejmował ją jednak krótko i z wyraźnym zażenowaniem.

– Starczy tego – rzekł zimnym, pozbawionym wyrazu głosem. – A teraz usiądź. Przynoszę ci złe wieści, Cersei.

Przestraszyły ją te słowa.

– Czy coś się przydarzyło Tommenowi? Proszę, nie. Tak bardzo się bałam o syna. Nikt nie chciał mi nic powiedzieć. Proszę, zapewnij mnie, że wszystko z nim w porządku.

– Jego Miłość czuje się dobrze. Często o ciebie pyta.

– A więc Jaime? O niego chodzi?

Jaime. Potrzebuję Jaime'a. Jeśli jednak jej bliźniaczy brat był w mieście, dlaczego do niej nie przyszedł?

– Nie. Twój brat nadal przebywa gdzieś w dorzeczu.

– Gdzieś?

To się jej nie spodobało.

– Zdobył Riverrun i przyjął kapitulację lorda Tully'ego – dodał jej stryj – ale po zakończeniu oblężenia opuścił eskortę i oddalił się z jakąś kobietą.

– Kobietą? – Cersei patrzyła na niego bez zrozumienia. – Jaką kobietą? Po co? Dokąd pojechali?

– Nikt tego nie wie. Od tej chwili nie mamy od niego żadnych wiadomości. Tą kobietą mogła być córka Gwiazdy Wieczornej, lady Brienne.

Brienne. Królowa pamiętała Dziewicę z Tarthu, wielkie, brzydkie, ociężałe stworzenie odziane w męską kolczugę. Jaime nigdy by mnie nie porzucił dla takiego straszydła. Mój kruk z pewnością do niego nie dotarł. W przeciwnym razie przybyłby do mnie.

Oathkeeper || Game of Thrones | BraimeWhere stories live. Discover now