rozdział 8

148 11 76
                                    

Jaime spędził kilka kolejnych dni na procesie Tyriona i dokładnie przypatrując się sprawie brata, którego Cersei oskarżyła o otrucie Joffreya. Stał w głębi sali i Tyrion go nie zauważył, a Jaime wyrzucał sobie, że nie jest w stanie w żaden sposób pomóc bratu. Dowody były solidne. Tyrion w obecności połowy dworu i przyjezdnych podał królowi kielich, do którego wcześniej sam nalał wina. Nikt nie był w stanie zauważyć, czy rzeczywiście dodał do trunku truciznę, czy nie, ale fakt pozostawał faktem.

To on go zabił, Jaime. Ostrzegał mnie, że to zrobi. Powiedział, że pewnego dnia, gdy będę czuła się bezpieczna i szczęśliwa, obróci radość w mych ustach w popiół. Mimo to Jaime nie mógł i nie chciał uwierzyć w winę brata. Zabójstwo krewnego było w oczach bogów i ludzi czynem jeszcze gorszym od królobójstwa.

Dręczyło go także co innego. Jestem obcy we własnym domu. Nie poznawała go połowa dworu. Jego syn nie żył, ojciec go wydziedziczył, a siostra... po ich rozmowie tuż po jego powrocie, ani razu nie pozwoliła, by Jaime został z nią sam na sam. Nawet gdy ich syna niesiono na miejsce ostatniego spoczynku w wielkim Sepcie Baelora, trzymała się od niego na dystans.

Tyriona sądzono w sali tronowej. Setki osób przybyły obejrzeć jego proces.

Na podwyższeniu przed Żelaznym Tronem zasiadł książę Oberyn Martell i lord Mace Tyrell. Lord Tywin Lannister zajął miejsce między nimi. Wielki septon odmówił modlitwę, prosząc Ojca Na Górze, by powiódł ich ku sprawiedliwości. Gdy tylko skończył, lord Tywin zapytał:

– Tyrionie Lannisterze, czy zabiłeś króla Joffreya?

– Nie.

Uważaj co mówisz, braciszku, bo inaczej wykopiesz sobie językiem grób.

– Czy więc uczyniła to twoja żona, Sansa?

– Bogowie zabili Joffreya. Udławił się pasztetem z gołębi.

Przeciwko Tyrionowi byli świadkowie. Pierwszym, którego wprowadzono był ser Meryn Trant, który, gdy zajął miejsce dla świadka, z przyjemnością opowiedział o tym, jak odciągnął Tyriona od Joffreya w dzień rozruchów i jak wcześniej Karzeł groził Jego Miłości.

Przyprowadzono wielkiego maestera Pycell'a, który drżąc i wspierając się ciężko na krzywej lasce, z trudem zdołał dowlec się na miejsce dla świadka. Kiedy już tam dotarł wymienił nazwy wszystkich posiadanych przez siebie trucizn, o których kradzież oskarżył Tyriona Lannistera, gdy ten wtrącił go do celi pod fałszywymi zarzutami. Dokładnie też opisał jad, który według jego słów Karzeł zużył w całości, by zamordować "najszlachetniejsze dziecko, jakie bogowie kiedykolwiek umieścili na tym dobrym świecie".

Po Pycelle'u nadeszła nużąca procesja kolejnych świadków. Lordowie, damy i szlachetni rycerze, wysoko i nisko urodzeni, wszyscy byli obecni na weselu i widzieli, jak Joffrey się zakrztusił. Byli tacy, którzy widzieli, jak Tyrion nalewał wina do królewskiego pucharu, jedna z dam przysięgała, że widziała jak karzeł wrzucił coś do królewskiego trunku, gdy Joff i Margaery kroili pasztet. Cersei opowiedziała o kolacji z bratem przed bitwą nad Czarnym nurtem i groźbach, które wtedy wygłosił.

Kiedy zdążyłeś narobić sobie tylu wrogów, braciszku? Połowy z nich Jaime nie znał prawie w ogóle. Zadał sobie pytanie, czy są ślepi czy przekupieni.

Lord Varys żałobnym tonem zdał relację z tego, jak Karzeł uknuł spisek, by pozbawić Joffreya opieki Ogara i rozmawiał z Bronnem o tym, że lepiej byłoby mieć za króla Tommena. W przeciwieństwie do reszty świadków Varys przedstawił dokumenty. Pergaminy staranie wypełnione notatkami, szczegółami, datami, kompletnymi zapisami rozmów. Materiałów było tak wiele, że ich recytacja zajęła prawie całe przedpołudnie. Większość z nich obciążała Tyriona. Varys potwierdził, że odwiedził on nocą komnaty wielkiego maestera Pycell'a, by skraść mu trucizny, oraz że groził Cersei podczas ich wspólnej kolacji. Potwierdził właściwie wszystko poza samym faktem otrucia.

Oathkeeper || Game of Thrones | BraimeWhere stories live. Discover now