epilog

70 4 0
                                    

Bramy, przez które przejeżdżali, kierując się do Smoczej Jamy, gdzie miał się odbyć proces, były otwarte, oba skrzydła zostały nadpalone i poczerniały, a jedno z nich smętnie wisiało w zawiasach, ukazując to, co zostało z miasta. Niszczycielski szał Daenerys Targaryen w stolicy doprowadził do tragedii, jakiej Brienne nigdy wcześniej nie widziała. Królewska Przystań została całkowicie zniszczona, tak że kobieta ledwie potrafiła rozpoznać poszczególne budynki i miejsca, które widziała przecież tylko raz, po tym jak przyjechała tu z Jaimem wyratowana przez niego od śmierci w Harrenhal. Teraz zdawało jej się, że to było jak tysiąc lat temu.

Gruzy i zwęglone ciała pozostawione na ulicach pokrywała warstewka białego pyłu i Brienne w pierwszej chwili zdawało się, że to śnieg, ale przecież nie była już na Północy, a zima się skończyła. Tym co otulało drogi, dachy nielicznych ocalałych budynków i gruzy pozostałych był popiół, który jeszcze długo po tym jak Daenerys zginęła, leciał z nieba, pokrywając miasto jak kołderka. Brienne poczuła jak niespokojnie ściska ją w żołądku kiedy przejeżdżali nienaturalnie cichymi ulicami, zbyt oszołomieni tym co tu zastali nawet by mówić. Wystarczyło jedno spojrzenie na to wszystko, by wiedzieć, że w Królewskiej Przystani zginęło tamtego dnia tysiące osób. W każdym kącie można było dojrzeć poczerniałe zwłoki, spod gruzów i odłamków gdzieniegdzie widać było fragmenty ubrań, ręce lub nogi zmiażdżonych nimi ludzi.

Pozostali przy życiu pracowali nad usunięciem ciał i oczyszczeniem ulic – było to zadanie, które bez wątpienia miało potrwać wiele tygodni – ale większość tych, którzy przeżyli, uciekła na północ i Brienne nie mogła ich za to winić. Po co mieliby tu zostawać? Miasto zostało zniszczone... wszędzie, od Zatoki Czarnego Nurtu, przez slumsy Zapchlonego Tyłka aż po Czerwoną Twierdzę jeszcze nie tak dawno panował ogień, który nie zostawił po sobie niczego, co dałoby się ocalić. Sam zamek zawalił się prawie w całości, celując w niebo ostrymi kamiennymi odłamkami ścian. Tylko kilka nielicznych wież oparło się żywiołowi, ale i tak był to okropny widok.

Brienne przede wszystkim nie mogła znieść myśli o tylu ofiarach... To były setki tysięcy ludzi, zarówno rycerzy, szlachetnie urodzonych, jak i prostaczków, którym tego dnia brutalnie odebrano życie. To niewątpliwie dzień, w którym Westeros poniosło najwięcej ofiar w historii – pomyślała ponuro, przyglądając się temu wszystkiemu co mijali.

– Nigdy nie myślałem, że jeszcze kiedyś tu wrócę – mruknął Podrick, gdy przecinali opustoszałe ulice pokryte pyłem i guzami, kierując się na wzgórze Rhaenys.

– Ani ja – odpowiedziała Brienne, potrząsnąwszy głową.

Gdy zmierzali w kierunku Smoczej Jamy, jedynego miejsca, które Daenerys zostawiła w spokoju, spojrzenie Brienne mimowolnie powędrowało ku innej bramie, przez którą kiedyś weszła do miasta, z troską obserwując Jaimego, gdy wlókł się z powrotem do swojego starego świata, ubrany w szare łachmany i stary płaszcz, z ręką pozbawioną dłoni na prowizorycznym temblaku. wyczerpany z bólu i zmęczony podróżą. Widziała strach w jego oczach, gdy Jaime spojrzał w górę w stronę Czerwonej Twierdzy, tak jak ona teraz. Wtedy tak ciężko walczył, by wrócić do Królewskiej Przystani, a jednak w chwili, gdy przeszedł przez bramę, zarówno dla niego, jak i dla Brienne stało się jasne, że nie należy już do stolicy. A jednak wciąż był zmuszany tam wracać. Mimo że teraz byli praktycznie nierozłączni, cały czas musiała przypominać sobie, że mężczyzna znowu jest przy niej.

W Smoczej Jamie czekali już na nich pozostali, lordowie Dorzecza, Reach, Krain Zachodu i Doliny, Asha Greyjoy, która po śmierci Eurona została wybrana królową Żelaznych Wysp, a nawet nowy książę Dorne. Z Północy przyjechali jako ostatni. Gdzieś głęboko Brienne podświadomie bała się ujrzeć tu również swojego ojca, nawet jeśli już kilka dni temu otrzymała z Tarthu list, w którym Selwyn pisał, że to ona, jego córka, powinna stawić się na zgromadzeniu. Oddaj głos w moim imieniu, dziecko – pisał lord Tarth. – Jak nikt inny będziesz wiedziała co jest słuszne. No tak, myślała Bienne, patrząc jak Szary Robak, prowadzi do Smoczej Jamy Tyriona. Westeros nie ma już króla, przynajmniej nie z urodzenia. Ale może go mieć z wyboru.

Oathkeeper || Game of Thrones | BraimeOù les histoires vivent. Découvrez maintenant