88 dni

731 46 0
                                    

Szkoła zleciała szybko, można powiedzieć że zbyt szybko nastała godzina 16 a do moich drzwi ktoś pukał i byłam tego pewna że to Lauren, ale zanim zdążyłam dobiec do drzwi otworzyła je za mnie moja 15 letnia siostra Sofi.

-Hej jest może Camila?-i gdy już byłam w połowie schodów usłyszałam.

-Kaki twoja dziewczyna przyszła.-nie no super ciekawe jak się jej teraz na oczy pokarze.

Wolnym krokiem weszłam do przed pokoju a tam już stała uśmiechnięta oparta o ścianę zielonooka a obok niej moja siostra która miała na twarzy ten głupi uśmieszek.

-Ty gnomie wypad do siebie.-odepchnęłam ją a ona z cichym mruknięciem udała się w stronę salonu pewnie dalej oglądać teen wolfa.

-Chodź za mną.-uśmiechnęłam się do niej i potem zadowolona szłam wprost do swojego pokoju który był największy ze wszystkich wraz z balkonem i prywatną łazienką.

-Wow tego się nie spodziewałam.-usłyszałam te słowa z jej ust, usiadłam na łóżku a ona na podłodze przede mną wtedy mój wzrok spoczął na niej a ona się dziwnym trafem speszyła.

-A czego się spodziewałaś?-musiałam przyznać pokój był całkiem w moim guście, ściany ciemno szare a na jednej z nich rysunki i zdjęcia moje wraz z Ally i Dinah, wielkie czarne łóżko z baldachimem wpasowywało się w to, na przeciw tego moja plazma.

-Bardziej stylu księżniczkowego a to bardziej styl zbuntowanej księżniczki.-zaśmiałam się z jej słów i wtedy poczułam wzrok zielonych oczu na mnie.

-To od czego zaczynamy?-na moje pytanie wyjęła z kieszeni książkę i zaczęła mówić.

-Stworzyła bym prezentację z każdym dniem kiedy jest napisany list i do tego motto tego dnia, to tego dodała bym która to księga.-posłała mi swój uroczy uśmiech i spuściła wzrok niżej żeby potem nim wrócić do książki.

-Super pomysł to ty mi je mów a ja będę zapisywać.-chwyciłam laptopa i czekałam aż Lauren poda mi pierwsze motto.

-„Takiej miłości każdy młodzian czeka, tak być kochana chce każda dziewczyna; czemuż w najświętszym z popędów człowieka tkwi straszliwego cierpienia przyczyna?".-po chwili dodała-To na razie księga pierwsza.

-10 maja 1771 „Jestem samotny i cieszę się z mego życia w tej okolicy stworzonej dla dusz takich jak moja. Jestem tak szczęśliwy, o najdroższy, tak zatopiony w poczuciu spokojnego istnienia...".

-17 maja 1771 „Poczyniłem różne znajomości, towarzystwa nie znalazłem jeszcze żadnego. Nie wiem, co mam pociągającego dla tych ludzi, tylu mnie z nich lubi; przywiązują się do mnie i zawsze mi przykro, gdy nam droga wspólna wypada tylko kawałek. Jeśli mnie spytasz, jacy tu są ludzie, muszę ci odrzec, jak wszędzie!" „A jednak być nie zrozumianym to los takich, jak my".

-22 maja 1771 „Wracam w siebie i znajduję świat! Znowu raczej w przeczuciu i niejasnym pożądaniu niż w rzeczywistym kształcie i żywej sile". „Że życie ludzkie jest tylko snem, zdawało się już niejednemu. I mnie również uczucie to stale towarzyszy".  „najszczęśliwsi są ci, którzy podobnie dzieciom, żyją z dnia na dzień, włóczą za sobą lalkę, i ubierają ją, i z wielkim szacunkiem skradają się koło szuflady, w której mama zamknęła łakocie, a gdy wreszcie dostaną, czego pragną, zjadają to pełnymi usty i wołają: Jeszcze! – To są szczęśliwe istoty!"...-i tak przepracowałyśmy około 3 godzin przez które często się myliłam lub nawet zapominałam słów które mam zapisać.

-Zeszło nam 3 godziny ale było warto.-usiadła zaraz obok mnie i właśnie oglądała całą prezentację którą stworzyłam z jej pomocą. Mimo braku zainteresowania moją osobą to jej dłoń spoczywała na moim kolanie i lekko je ściskało.

-Będę się już zmywać, ale pamiętaj przynieść to na jutro.-zeszłam z łóżka odprowadziłam ją pod same drzwi a na pożegnanie dostałam buziaka w policzek i po chwili wsiadła na czarny motor i odjechała wtedy ja mogłam wejść spokojnie do domu.

-Uuu ktoś się zakochał.-usłyszałam z kanapy więc chwyciłam poduszkę z fotela i rzuciłam jej w twarz żeby następnie uciec.

-Pierdol się.-i pobiegłam do siebie do pokoju, zamknęłam drzwi a zza nich usłyszałam.

-Wiesz co "Oh pieprz mnie Lauren" tak właśnie będziesz krzyczeć za mniej niż miesiąc w damskiej łazience!-zaśmiała się jeszcze przez drzwi i dało się usłyszeć zza drzwi a ja się oparłam i głupio się uśmiechałam na jej słowa.

90 dni na miłość||CamrenWhere stories live. Discover now