67 dni

429 26 0
                                    

Dzisiejszy dzień należał do jednych z najgorszych od dobry 3 tygodni, cała obolała i blada pojechałam do szkoły razem z dziewczynami które mi mówiły że powinnam zostać w domu ale, czułam że Lauren może zrobić coś złego i wole być obok.

-Ash powiedz jej coś!-Dinah wydarła się na parking wtedy dziewczyna opierająca się na harleyu spojrzała się w naszym kierunku i przepraszając grupę z którą akurat rozmawiała podeszła do nas.

-Co się znowu stało?-po tym pytaniu zaczęła mi się przyglądać wtedy chyba dopiero zauważyła moją skórę która była blada a tym bardziej policzki i wargi.

-Camila jezu co ci jest? Na chuj przyjechałaś do szkoły?-westchnęłam bo jej słowa były takie same jak dziewczyn więc bez słowa zaczęłam się od niech oddalać i wyszło by mi to jakby nie spotkanie mulata na wejściu do szkoły który zobaczywszy mnie powiedział tylko ciche "hej" i udał się w przeciwną stronę do szkoły.

Omijając ludzi szerokim łukiem udało mi się dotrzeć do klasy ale niestety w niej już siedziała ona wyraźnie nie zadowolona i zdenerwowana. Gdy tylko mnie zobaczyła wstała ale zadzwonił dzwonek i gdy miała siadać jak najdalej od niej ona sama przyszła do mnie całując mnie lekko w usta witając się przy tym cichym "cześć skarbie".

-Już gadałaś z Malikiem?-westchnęła położyła dłoń na moim kolanie i przybliżyła się do mnie.

-Tak gadałam i uważam że powinnaś jechać do domu i odpoczywać albo w najgorszym przypadku zadzwonię do ojca i już teraz go poznasz ale na ostrym dyżurze.-uśmiechnęła się chytrze opierając przy tym głowę na moim ramieniu i czekając na moją odpowiedź.

-Nigdzie nie jadę czuje się dobrze, zresztą wytrzymam mamy lekcje tylko do 12.-warknęła cicho ale już nie odzywała się przez większość lekcji.


Ale musiał nadejść ten czas, uporczywy kaszel którego nie umiałam zahamować i wtedy Jauregui wykorzystała swoją szansę.

-Proszę panią mogę iść z Camilą do pielęgniarki bo źle się czuje?-nauczycielka od hiszpańskiego pokiwała głową i dalej prowadziła lekcje i Lauren zamiast normalnie iść ze mną wzięła mnie na ręce i wtedy odezwała się pani Perez.

-Masz zamiar brać ślub czy robisz z siebie tonto?-na jej pytanie zielonooka się zaśmiała i odpowiedziała.

-Jeśli mam brać ślub z tą kobietą to pani będzie wtedy testigo.-zaśmiała się nauczycielka i wróciła do lekcji a Lauren wyszła ze mną na rękach przez drzwi wprost do łazienki. Odłożyła mnie na podłogę i wyciągnęła telefon.

-No tato masz teraz dyżur?-westchnęłam na jej słowa ale nagle przed oczami zaczęło mi się mienić przed oczami i zdążyłam tylko powiedzieć jej imię i po chwili straciłam kontakt ze światem.


POV.Lauren

Byłam w czasie rozmowy z tatą gdy zobaczyłam jak Camila upada na ziemię na szczęście zdążyłam złapać chociaż jej głowę i przenieść na moje kolana.

-Lauren co się stało kochanie?-westchnęłam i wpadłam w płacz a tata dalej do mnie mówił.

-Lauren co się stało informuj mnie na bieżąco.-odetchnęłam i mimo łez w oczach odparłam.

-Zemdlała ma puls ale bardzo słaby nie wiem co robić czuje się jakby umierała w moich rękach.-usłyszałam tylko uderzanie o siebie rzeczy i po chwili głos mojej mamy.

-Przywieź ją szybko, karetka tak szybko nie dojedzie tylko bezpiecznie chyba chcesz żebyśmy ją poznali kiedy będzie z nią lepiej.-zaśmiałam się rozłączyłam się schowałam telefon do kieszeni i wzięłam dziewczynę na ręce wychodząc z łazienki natknęłam się na Harrego który szedł w stronę damskiej.

-Kurwa co z nią?-widziałam że polubił Camilę i martwi się tak jak to robił zawsze.

-Właśnie mam ją zawieść do szpitala bo rodzice mają razem dyżur, weź nasze rzeczy po lekcjach i zawieź do szpitala i zostaw w biurze taty jak nas nie będzie w okolicy, kocham cię loczek.-pocałowałam go w policzek po czym szybko udałam się do auta żeby zawieść moją ukochaną do szpitala.

90 dni na miłość||CamrenWhere stories live. Discover now