38 dni

292 21 0
                                    

Usłyszałam głośne pukanie do drzwi a gdy otworzyłam przez drzwi wleciał Liam na ramieniu podtrzymywał Zaina któremu z brzucha ciekła krew.

-Kurwa Camila żyjesz ja pierdole, chodź z nami jesteś potrzebna Lauren.-nie czekając na mnie brunet zaprowadził czarnowłosego do samochodu i wrócił po mnie. Zdążyłam zamknąć dom i od razu zostałam pociągnięta na siedzenie pasażera i Liam od razu wsiadł i odjechał.

-Czy ja się dowiem co się stało Lauren?-chłopak chwilę na mnie patrzał, jakby się zastanawiał czy mi to powiedzieć czy nie i w końcu się odezwał.

-Clay został postrzelony przez jednego z gówniarzy Marcusa na oczach Lauren, wkurwiła się i to nieźle i zajebała 3 ludzi Marcusa a później wpadła w jakiś atak paniki i musieli jej z karetki dać środki uspokajające.-kiwnęłam że rozumiem i mój wzrok przeniósł się na czarnowłosego.

-A jemu co się stało?-Malik zaśmiał się i odparł.

-Próbowałem uspokoić twoją furiatkę i dostałem nożem który miała w kieszeni.-pokręciłam głową a mulat zaśmiał się przez ból.

-Ty tam nie uśmiechaj się pod nosem bo to ja załatwiałem jej...-po tych słowach szatyn rzucił go zapalniczką w głowę chyba na znak żeby tamten już nic więcej nie mówił.

-Cisza bo już dojeżdżamy jak coś powiedz że jesteś jej narzeczoną i tyle.-znowu kiwnęłam głową wysiadłam z auta i pomogłam Liamowi zanieść mulata do izby przyjęć później się dowiedziałam się na jakiej sali jest Jauregui i prosto tam poszłam.


-Jebie mnie to szczerze, to ona tutaj leży jak naćpana a tamten debil biega sobie po całym Miami z wielkim tasakiem za paskiem mogąc zabić kogo chce!-poznała bym ten głos wszędzie to było oczywiste że to loczek który chyba rozmawiał z Louisem. Gdy tylko mnie zobaczył jego postawa z bojowej lekko się rozluźniła, szłam wprost do jego ramion które się otworzyły a on sam przytulił mnie ścisnął wręcz prawie z całej siły i poczułam na moich plecach kilka mokrych plamek.

-Ej wielkoludzie co się dzieje?-odsunęłam go od siebie i zobaczyłam jego całe czerwone białka i łzy które ściekały od oczu aż po szyję i chowały się za koszulką.

-Jezu Camila ja myślałem że jej się coś stanie, to jej wtedy chcieli zrobić krzywdę ale Clay ją zastawił i to on dostał trzy kulki. Ja pierdole przecież to musiała być robota tego idioty.-złapałam go za policzki i skierowałam jego twarz w swoją stronę.

-Rozumiem to loczku ale co jest z Lauren, czuje się już lepiej czy nie?-westchnął złapał mnie za dłoń i wprowadził do sali gdzie dziewczyna leżała ledwo przytomna a gdy tylko mnie zobaczyła od razu się uśmiechnęła.

-Hej skarbie, jak się czuje moja żonka?-westchnęłam usiadłam obok niej złapałam ją za dłoń i z uśmiechem że nic poważnego jej nie jest odpowiedziałam.

-Hej Lo czuje się nawet dobrze a lepiej szczególnie że cię zobaczyłam.-pocałowałam jej dłoń wtedy poczułam jej głowę na moim ramieniu i poczułam jak je całuje.

-Wiesz jak się martwiłam? Myślałam że do ciebie też przyjechali.-po tych słowach wywnioskowałam że jest z nią lepiej.

-Dobrze a teraz powiesz mi czy coś więcej ci dolega.-pokiwała głową odsunęła materiał z ramienia i zobaczyłam bandaż a później odsunęła materiał z brzucha i tam również zobaczyłam bandaż.

-Na ramieniu kulka mnie musnęła  a na brzuchu to efekt szarpania się z Malikiem.-uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam w tym momencie, chociaż w środku czułam niepokój całą tą sytuacją.

-Dobra teraz przesuwaj się.-tak jak powiedziałam uczyniła i położyłam się obok niej czując jak jej głowa ląduje wolno na moim ramieniu i po kilku minutach mruczenia mi za uchem usnęła.

-Harry, proszę idź zobaczyć co z waszym przełożonym i z Zainem ja z nią zostanę.-chłopak jakby dopiero wybudził się z transu kiwnął głową i wyszedł z sali a ja oparłam głowę o głowę dziewczyny i parząc się w sufit myślałam w jakim nie dobrym położeniu się znalazłam.

90 dni na miłość||CamrenWhere stories live. Discover now