Czwartek nadszedł szybciej niż bym chciała, z jednej strony cieszyłam się jak głupia na myśl spotkania się z Lauren z drugiej odczuwałam lekki wstyd że widziała moją strefę i jeszcze słyszała te słowa mojej siostry.
-Serio tak powiedziała?-pokiwałam tylko na pytanie Dinah a ona się zaśmiała.
-Młoda ma nosa do takich spraw mimo 15 lat.-wtedy zostałam szturchnięta przez Ally żeby zobaczyć jak o ścianę nonszalancko opierała się Lauren a nad nią stał dość wkurzony Shawn wraz ze swoją świtą, po chwili zebrało się wokół nich wielki tłum a my z dziewczynami wcisnęłyśmy się na sam początek.
-Odpowiedz mi Jauregui czy robisz to z czystej zabawy czy wkurwiania mnie?-jego dłonie były zaciśnięte w pięści zaś jej jedna była w kieszeni a drugą trzymała lizaka którego przed chwilą wyjęła z ust.
-Ale co masz konkretnie na myśli? Bo wiele rzeczy robię ale nigdy nie przychodzę do ciebie z chłopakami tak jak ty teraz.-zaśmiała się a ja cała zadrżałam, to był ten śmiech arogancki ale jednocześnie w cholerę pociągający.
-Mam na myśli zarywanie do mojej dziewczyny.-spiął się bardziej jak jej dłoń wyjęta z kieszeni znalazła się na jego klatce i lekko ją pogłaskała.
-Oj już się tak nie denerwuj i tak każdy z nas wie że nie chcesz jej, jesteś z nią bo widzisz w niej tylko wygląd i kasę a co dalej?-chwyciła jego podbródek i skierowała w naszą stronę żeby po chwili zobaczył jak cała piątka chłopaków przedziera się przez tłum.
-No co taki masz wzrok, też sobie załatwiłam obstawę zupełnie jak ty.-przez chwilę zastanawiałam się skąd ani tutaj nagle ale zobaczyłam szatynkę dokładnie na przeciw Lauren która trzymała w dłoni telefon i się uśmiechała.
-Uważaj sobie bo ci nie odpuszczę.-wyrwał się z jej dłoni i oparł dłoń zaraz obok jej głowy.
-Co masz mi odpuścić? Przecież jestem grzeczna, nie pije, nie ćpam i nie imprezuje codziennie w przeciwieństwie do ciebie skarbeczku.-poklepała go po policzku i się zaśmiała, on już dyszał i gdy jego prawa dłoń się uniosła został przyparty do ściany zaraz obok zielonookiej.
-Oh nie musisz się tak unosić, easy zluzuj trochę spodnie bo bardzo ci fiuta ściskają i nie myślisz.-znowu został poklepany po policzku a ona odeszła od niego wtedy wkoło niej znalazło się pięciu chłopaków i już miała wychodzić z tłumu gdy mulat krzyknął.
-Koniec przedstawienia!-i cały tłum się rozszedł wtedy dziewczyna podeszła uśmiechnęła się chwyciła mnie lekko za dłoń i pocałowała mój policzek szepcząc później.
-Hej piękna.-i zniknęła za rogiem korytarza a ja stałam jak głupia na środku z dziewczynami które śmiały się pod nosami.
-Uu Mila ewidentnie iskrzy między wami.-na te słowa się speszyłam i szybko udałam się w stronę sali od hiszpańskiego.
-Dajcie już spokój, przecież nie rzucę się w jej ramiona od razu.-wtedy usłyszałam słowa Dinah.
-Chcesz zgrywać niedostępną a prawda jest że jedno jej słowa i wylądujesz w jej ramionach.-i jakby wiedziała bo po chwili się potknęłam i rzeczywiście zostałam złapana i byłam tulona do ciepłej klatki piersiowej.
-Uważaj troszkę mała bo nie zawsze będę obok ciebie.-delikatnie wypuściła mnie z ramion wtedy Jane mogła wybuchnąć śmiechem i przy tym wpaść na znajomą Lauren lądując na niej.
-Przepraszam.-usłyszałam jej słowa i zobaczyłam jej całą czerwoną twarz i speszony wzrok.
-Luzik tylko czy mogłabyś ze mnie zejść?-po tym pytaniu poczułam jak ktoś mnie przytula i poczułam te perfumy które należały do niej.
-Nasze przyjaciółki sobie wpadły w ucho-jej szept i ciepły oddech przyprawiły mnie o dreszcze.
Pisze sobie i słucham piosenek sprzed 3 lat a nawet sprzed 10 i czuje takie mega wsparcie jakby te piosenki były napisanie dla mnie żebym mogła pisać rozdziały.
![](https://img.wattpad.com/cover/286166340-288-k438203.jpg)
YOU ARE READING
90 dni na miłość||Camren
FanfictionCzy możliwe jest zakochanie się, zaręczyny i ślub w 90 dni? Z perspektywy osoby tak upartej i upadającej na zdrowiu jak Camila tak. Ma ona jedynie 90 dni na zdobycie serca swojej miłości i spełnienia swoich marzeń dopóki jej serce nie przestanie bi...