Stałam przed domem Dinah wraz z Ally i czekałyśmy aż zaspana blondynka wyjdzie z niego żebyśmy zdążyły na lekcje.
-Chyba ta dziewczyna wpadła Dinah w oko.-zaśmiałam się i pokiwałam głową i usłyszałam dźwięk uderzania tylnich drzwi i głos Dinah.
-Jezu jak ja kocham tego kolosa, jest w cholerę wygodny.- i jak zawsze jak jeździłyśmy moim samochodem położyła się na tylnej kanapie.
-I jak Dinah ci idzie z tą dziewczyną?-na moje pytanie zaśmiała się i odparła.
-Mogłabym rzec że idealnie, jutro urządza imprezę i jestem na nią zaproszona, a tak po za tym ma na imię Normani.-wyszczerzyła się do nas, i jej wzrok zwrócił się w stronę Ally.
-A ty Ally? Kiedy Horan cię zaprosi na imprezę?-odwróciłam się w stronę przyjaciółki zdziwiona a ona zrobiła się cała czerwona.
-No co? Ja mu tylko korki z hiszpańskiego daję tyle nic więcej.-wtedy znowu Jane się odzewała.
-Oh czyli to ja wczoraj się do niego śliniłam?-ironicznie zapytała żeby po chwili odpowiedzieć-Nie ja a ty, i on robił to samo w twoim kierunku mała, wydoroślał wrócił do naturalnego koloru i wygląda jak mężczyzna jakby nie to że ktoś inny wpadł mi w oko to bym się z nim umówiła.-zaśmiałam się z jej słów i usłyszałam ją z lekkim oburzeniem w głosie.
-A ty byś się z nim nie umówiła?-gwałtownie zaparkowałam przed szkołą i zaśmiałam się.
-Nie, wole zielone oczy i ciemne włosy.-wszystkie wysiadłyśmy wtedy położyła swoje ramię na moje ramiona i odparła.
-No tak twoje kryterium czyli zielone oczy, ciemne włosy, auto z lat 70 i do tego zwinne palce i język.-uderzyłam ją w głowę a ta z jękiem odskoczyła ode mnie, żeby gwałtownie się obrócić na słowa.
-Czyli spełniam te wymogi.-sama się odwróciłam i zobaczyłam ją uśmiechającą się w moim kierunku. Kurwa mać czy ona mnie śledzi że zawsze jest obok.
-Hej mała.-pocałowała mnie w policzek i zaczęła się przyglądać Dinah która się zwijała ze śmiechu na środku parkingu.
-Ona się dobrze czuje nie trzeba jej pomóc?-chwyciłam ją lekko za dłoń wtedy jej wzrok podążył na nasze dłonie i odparłam.
-Nie trzeba u niej to normalne.-podciągnęła nasze dłonie do góry pocałowała wierzch mojej i zanim je rozłączyła i odeszła powiedziała.
-Widzimy się na wuefie.-i poszła w stronę szkoły, dopiero wtedy blondynka wstała i ocierała łzy.
-Jeny ona zawsze znajduje idealny moment na włączenie się do rozmowy.
Siedziałam na trybunach razem z Ally która wyjątkowo dziś nie ćwiczyła.
-Chyba sobie załatwię całoroczne zwolnienie żebym mogła na niego patrzeć.-uśmiechnęłam się bo wiedziałam że patrzy się na niego a on zerka na nią.
-To wyobraź sobie jakie ja mam widoki 4 razy w tygodniu po dwie godziny.-mój wzrok spoczął na Lauren która rozgrzewała się na przeciw Dinah i we dwie się śmiały do siebie.
-Dobra zbierajcie się dobierzcie się w drużyny i grajcie kto nie chce grać spada na siłownię!-krzyk pana Scotta rozszedł się po sali i tak na sali zostało 12 osób z 26.
-No idealnie czyli gramy w siatkówkę wybiera Lauren i hmm...-przez chwilę się zastanawiał i odparł-Shawn chce zobaczyć ten ogień w tej grze zamiast na korytarzu.-i usiadł czekając aż drużyny będą wybrane.
Po kilku chwilach drużyny były wybrane a pan Mccall poszedł po piłkę wtedy doszła do mnie Lauren.
-Mogę prosić o buziaka w policzek na szczęście?-spojrzałam się na Shawna z którym nie zerwałam jej wzrok też tam podążył i odparła.
-Jak wygram pójdziesz ze mną na imprezę jutro-pocałowała mnie w policzek i zadowolona wbiegła na swoją połowę boiska.
Wygrała, więc nie miałam wyjścia i musiałam z nią iść na tą imprezę. Chociaż prawda jest taka że bardzo chciałam z nią spędzić trochę czasu ale wiedziałam podświadomie że to co robię jest nie fajne.
![](https://img.wattpad.com/cover/286166340-288-k438203.jpg)
YOU ARE READING
90 dni na miłość||Camren
FanfictionCzy możliwe jest zakochanie się, zaręczyny i ślub w 90 dni? Z perspektywy osoby tak upartej i upadającej na zdrowiu jak Camila tak. Ma ona jedynie 90 dni na zdobycie serca swojej miłości i spełnienia swoich marzeń dopóki jej serce nie przestanie bi...