Poniedziałek znowu, po weekendzie pełnym wrażeń muszę wrócić do tego więzienia. Niestety w szkole jak na razie nie było Lauren a że miałam na drugą godzinę lekcyjną to poszłam na boisku po którym biegał loczek który akurat teraz miał lekcje wf-u. Gdy tylko mnie zobaczył pomachał mi ale nie fortunnie wpadł na Liama i oboje wylądowali na ziemi, młodszy zaczął krzyczeć na starszego że jest debilem a ten nic nie mówiąc wstał i szedł w moim kierunku. Jego wzrok wyrażał złość, gdy miałam się obrócić za siebie zostałam zasłoniona przez Harrego.
-Serio kurwa zbiera wam się na wspominki o Lauren?!-krzyknął na cały głos dopiero wtedy lekko się wychyliłam zza niego i zobaczyłam Lucy w dość nie dobrym stanie. Jej nos był wyraźnie złamany i lało się z niego dość dużo krwi a jej dłonie były całe spuchnięte.
-Suwaj się Styles mam sprawę do Cabello.-wtedy chłopak kiwnął głową i jakby magicznie pojawiła się Lauren ubrana w strój sportowy.
-Ja pierdole serio, w jakiej sprawie przychodzisz do Camili zamiast do mnie.-podeszła do mnie dała mi buziaka w policzek i objęła mnie w pasie jednocześnie głaskając mój brzuch przez koszulkę.
-Może ona ci wreszcie przemówi do rozsądku.-warknęła wtedy Lauren puściła mnie i podeszła do brunetki uśmiechając się i przyglądając się jej nosu.
-Co znowu się chciało ukraść towar i dostało się wpierdol, prawda? Odkąd nie masz mnie jako ochrony dość często chodzisz obita ale cóż mogę rzec to twoja wina naucz się nie brać tego gówna.-przyłożyła opuszki palców do jej klatki odpychając ją w tył sprawiając że dziewczyna potykając się o swoje nogi wywaliła się na ziemię.
-A teraz przestań mnie wkurwiać i wypierdalaj stad dopóki daje ci taką szanse.-westchnęła i przytuliła się do mnie a ja jedynie zauważyłam jak dziewczyna oddala się stojąc ledwo na nogach.
-Jak tam skarbie się dziś czujesz?-uśmiechnęłam się na jej słowa wtulając się w nią mocniej.
-Dobrze ale odkąd jesteś blisko jeszcze lepiej.-tym razem ona westchnęła puszczając mnie.
-Przepraszam ale muszę iść na ten zasrany wf.-zanim odeszła na boisko pocałowała mnie i wyszeptała.
-Ash jest z tyłu posiedź z nią póki masz czas-przegryzła moje ucho głupio się uśmiechając i odeszła zostawiając mnie różowowłosej która już głupio się uśmiechała i pewnie miała setkę pytań do mnie.
-Jeny Camila co chciała od ciebie Lucy?-oparłam się plecami o oparcie i spojrzałam się na nią i cicho westchnęłam.
-Cóż chciała żeby Lauren jej towar załatwiła go ona sama nie może i dostała przez to nieźle w twarz.-dziewczyna pokiwała głową i ze śmiechem odparła.
-Lauren ma tyle byłych że zajmie tobie z miesiąc żeby poznać każdego codziennie.-objęła mnie i przyciągnęła tak że moja głowa wylądowała u niej na ramieniu.
-Nie przejmuj się bejbi, poznałaś już czworo byłych Lorenzo więc przed tobą już 4 osoby mniej.-spojrzałam się na nią analizując jak to 4 byłych.
-Jak to 4 jak poznałam tylko ciebie,Sky i Lucy.-spuściła głowę i wtedy odparła.
-Malcolm to też były Lauren tylko nikt z nas nie lubi o tym wspominać bo to był związek tylko z bycia wypitym.-pokiwałam głową zastanawiając się co mnie jeszcze czeka w tym tygodniu.
CZYTASZ
90 dni na miłość||Camren
FanfictionCzy możliwe jest zakochanie się, zaręczyny i ślub w 90 dni? Z perspektywy osoby tak upartej i upadającej na zdrowiu jak Camila tak. Ma ona jedynie 90 dni na zdobycie serca swojej miłości i spełnienia swoich marzeń dopóki jej serce nie przestanie bi...