Rozdział 35

2K 67 26
                                    

Justin POV*

Moje ramiona opadły bezsilnie. Zabrali ją. Sięgnąłem dłonią do kieszeni spodni i wyjąłem komórkę. Wybrałem numer Evana.

- Jason? - odezwał się mój szef.

- Zabrali ją. Wszystko się zjebało. - wolną ręką złapałem się za głowę i pociągnąłem końcówki włosów. - Wszystko kurwa dlatego, że nikt nie poczekał na mój znak! - krzyknąłem do telefonu.

- A może sama uciekła? Nie chciała zeznawać. - stwierdził mężczyzna.

Parsknąłem pod nosem i się rozłączyłem. Raz jeszcze rozejrzałem się po pomieszczeniu i wpadłem na pomysł. Ponownie włączyłem komórkę i wybrałem numer starego kumpla, który jest hakerem.

- Halo, Jason? - usłyszałem zachrypnięty głos. - Wiesz, która jest godzina?

No tak, inne strefy czasowe.

- Q, przepraszam, że Cię budzę. Potrzebuje, żebyś mi kogoś namierzył.

- Czy to nie może zaczekać - chwila ciszy.- 5 godzin?

- Możliwe, że będzie już za późno. - zacisnąłem mimowolnie szczękę. - Potrzebuję Cię jak nigdy.

- Okej. - westchnął, wyślij mi wszystko na telefon.

Rozłączyłem się i wysłałem na telefon wszystko co miałem. Zdjęcia Chanel, Demi, Briana i filmiki. Może jest jeszcze szansa, żeby je znaleźć.

Obróciłem się na pięcie i wyszedłem z domu. Muszę się spakować, na pewno wyjadą z kraju. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do mieszkania. Zacząłem pakować wszystkie potrzebne rzeczy i sprzęt, aż przerwało mi pukanie do drzwi.

- Proszę. - krzyknąłem.

 Po chwili wszedł Jaxon. - Siema. - mruknął. - Evan powiedział, że spierdoliły.

- Nie spierdoliły. - warknąłem. - Dobrze o tym wiesz.

- Potrzebujesz mnie? - spytał.

- Potrzebuję każdego. - odpowiedziałem. - Na pewno wyjechali z kraju, więc lepiej spakuj wszystko.

- Mam już wszystko w aucie. - zaśmiał się.

Spojrzałem na niego i kiwnąłem głową z uznaniem.

Zapiąłem torbę podróżną, rozejrzałem się po mieszkaniu ostatni raz i wyszliśmy z pomieszczenia.

-Masz w ogóle pomysł gdzie mogą być? - spytał Jaxon.
- Nie - odpowiedziałem zbiegając po schodach. - ale mam znajomego hakera, może uda mu się coś znaleźć.- dodałem z nadzieją, że faktycznie tak będzie.

Chanel POV
- Niezłego bałaganu narobiłaś. -zacmokał Brian, kiedyy weszłam przez drzwi starego magazynu. - Mówiłem Ci od początku, żebyś nie zadawała się z tym chujem. - krzyknął, na co podskoczyłam.

Spuściłam głowę I czekałam na karę, która jednak nie nadeszła.

- Już dobrze, Channel- powiedział spokojnie Brian, poczym mnie objął jak swoje dziecko. - Od teraz będziesz posłuszna i wszystko będzie dobrze, prawda? - Spytał, mimo że wie co odpowiem. - Prawda? - ponowił pytanie.
-Tak - wydusiłam w końcu z siebie, a łza spłynęła po moim policzku.

- Moja dziewczynka - zaśmiał się, poklepując mnie po plecach i w końcu odszedł. - Zbieramy się i ruszamy w drogę- oznajmił wszystkim.

- A co z Demi? - spytałam.
- Demi już dawno jest w drodze. Będzie na Ciebie czekać- uśmiechnął się szeroko i otworzył mi drzwi od auta. - Pojedziesz ze mną.- dodał.

Skinelam głową i wykonałam polecenie, co znaczyło, że oddaje swoją duszę diabłu już na zawsze. Nie będzie już ucieczki. Usiadłam na miejscu pasażera i już po chwili ruszyliśmy razem z pozostałymi czterema autami. 
- Dokąd jedziemy? - zapytałam, patrząc w okno.
- Finalnie do Hiszpani, na razie musimy się jednak przyczaić.
Skinelam do siebie głową. Pragnę mieć tylko Demi przy sobie.
Otworzyłam oczy, kiedy poczułam, że auto się zatrzymuje. Rozejrzałam się zdezorientowana, nie pamiętając jak się tu znalazłam.
- Jesteśmy na stacji. Ubierz to i załóż kaptur. - powiedział Brian, dając mi duża szara bluzę. - idź si ogarnij do toalety,  pójdzie z Tobą Seven.
Skinelam głową, założyłam bluzę i wysiadłam z auta.
Spojrzałam na siebie w toalecie i zauważyłam, że faktycznie zapomniałam doprowadzić się do porządku.
Zmyłam zaschnięta krew z twarzy, obmylam szyję i dekolt i skorzystałam z toalety.
-Bliss, dlugo jeszcze? - krzyknął Seven zza drzwi.
- Już wysikać się w spokoju nie można. - warknęłam mijając mężczyznę. 
Weszłam do auta i ponownie ruszyliśmy w drogę.
- Na tylniej kanapie jest torba z jedzeniem. - poinformował mnie mężczyzna, ale nie o jedzeniu myślałam. Nieświadomie wróciłam wspomnieniami do szatyna. Do tego jak dobrzez przez chwilę mogłam się poczuć. Uśmiechnęłam się lekko i zacisnęłam oczy chcąc wrócić do tamtej chwili. Jednak po chwili spod powiek zaczęły przeciskać się łzy, bo zostałam oszukana i wykorzystana. Czy kiedykolwiek był że mną szczery? Czy faktycznie chciał mi pomóc czy tylko awansować?  Czy martwi się teraz o mnie?

Justin Pov
Minęło półtorej miesiąca i ślad po niej zaginął. Ani nie złapała jej kamera, ani nie użyła swojej karty. Rozpłynęła się jak duch.
-Co tam Q? - zadzwoniłem do ku pla 3 raz już w tym tygodniu, licząc że może coś ma.
- Jason, Mówiłem że zadzwonię jak coś znajdę. - westchnął zrezygnowany. - Daj sobie lepiej już spokój. Mimelo tyle czasu, że może być już wszędzie.
- Nie dam sobie spokoju. - warknąłem wściekle. - Czekam na infomacje. - dodałem i rozłączyłem się.
Nie odpuszczę. Przeze mnie on ją zabrał.
Dni mijały tak samo. Codziennie rano szedłem na boks, później czyściłem broń i czekałem na informacje. W między  czasie przeglądałem stare zdjęcia Coco.

Kiedy minęły dwa miesiące, Q w końcu zadzwonił.
- przyznam, że nie wierzyłem, że komputer coś znajdzie, ale namierzylem ją.
Poczułem jak krew uderza mi do głowy. Szybko wstałem z fotela i zachwiałem się, ponownie na jego opadajac.
-Gdzie? Gdzie mam jechać? - wysapałem.
Channel, idę po Ciebie.

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: Jan 29, 2023 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

MONEY (Justin Bieber)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora