Rozdział 4

15.6K 218 31
                                    

Wstałam przed budzikiem, więc wzięłam telefon do ręki, na którym widniał sms od nieznanego numeru. ''Cześć Skarbie, miłego dnia, Justin.'' Przewróciłam oczami i wyłączyłam budzik.

- Demi! - wrzasnęłam idąc do pokoju siostry. - Ostatni raz podajesz komuś mój numer, rozumiesz? - wskazałam na nią palcem, po chwili odkaszlnęłam, przez bolące żebra.

- Boże! - uniosła ręce w góre, wychodząc z szafy, w której wybierała ubrania do szkoły. - To tylko Justin. - przewróciła oczami. - Może w końcu z kimś się umówisz. Ciągle tylko siedzisz w tej bibliotece, albo Bóg wie gdzie w nocy. Nie chodzisz na imprezy, nie przyprowadzasz nikogo, nie masz nawet koleżanek.

- Nie zauważyłaś, że staram się utrzymać nas dwie i ten ogromny dom? - syknęłam. - Życie to nie tylko zabawa i przyjemności!

- To moja wina, że musisz siedzieć w domu? - wrzasnęła ze łzami w oczach. -Jak tylko będę pełnoletnie, wyprowadzę się. Nie będziesz miała już problemu. - zawyła, wchodząc do łazienki.

- Demi! - wystawiłam rękę do siostry, ale ta już sie odwróciła. - Tu nie o to chodzi. Nie jesteś problemem i dobrze o tym wiesz. - powiedziałam, podchodząc do drzwi od łazienki. - Uwielbiam z Tobą mieszkać. - mruknęłam.- Chociaż czasami jesteś małą jędzą. - zaśmiałam się pod nosem. - Nie mam koleżanek, ale mam Ciebie. To mi wystarczy. - westchnęłam i ruszyłam w kierunku kuchni.

Nastawiłam wodę i zabrałam się za robinie kanapek siostrze do szkoły, aż poczułam drobne ciałko za sobą.

- Przepraszam, kocham Cię. - szepnęła Demi, przyklejając się do moich pleców.

- Wiem. - zaśmiałam się, chowając kanapki do papierowej torby.

- Ale mogłabyś się umówić z Justinem. - mruczy i natychmiast odchodzi.

- Demi, przecież dobrze wiesz, że Justin to nie chłopak do związków.

- Kto tu mówi o związku. - wzrusza ramionami, okręcając się. - Przelotny seks. - chichocze jak mała dziewczynka.

- Demi! - krzyknęłam karcąco. To moja młodsza siostrzyczka i na pewno nie powinna tak mówić, chociaż, jak sobie przypomnę co ja robiłam w jej wieku, to momentalnie mam ochote uderzyć się w twarz. - Zabieraj swój tyłek do auta.

Pokręciłam głową, śmiejąc sie po nosem, po czym zgarnęłam śniadanie i butelkę wody, idąc do auta. Opaliłam silnik i ruszyłyśmy do szkoły, podśpiewując piosenki lecące w radiu.

- Tym razem Cię odbiorę, więc nie fatyguj swojego nowego przyjaciela. - uśmiechnęłam się z sarkazmem.

- Oki. - zaśmiała sie wychodząc.

Już miałam zamiar odjechać spod szkoły, kiedy ktoś zajechał mi drogę, przez co omal w niego nie uderzyłam.

- Pieprzony idioto! - wrzasnęłam do siebie, trąbiąc na tego kierowce. Po chwili z auta wysiadł AroganckiDupek, uśmiechający się od ucha do ucha. - Jeszcze tego brakowało. - mruknęłam do siebie, zaciskając dłonie na kierownicy.

- Nie odpisałaś mi. - mruknął chłopak, otwierając moje drzwi.

- Och, wypadło mi z głowy. - udałam przejętą.

- Hej Chanell. - pomachała mi młodsza wersja AroganckiegoDupka. Skąd do cholery ten dzieciak zna moje imię.

- Ktoś tu musi wrócić na lekcje z prawka. - uśmiechnęłam się słodko.

- Spójrz jak inteligentnie wykonałem ten manewr. Nawet nie musnęły się nasze auta. - powiedział dumnie, po czym sięgnął po mój telefon.

- Co robisz? - fuknęłam, wysiadając powoli z auta. - Oddaj.

MONEY (Justin Bieber)Where stories live. Discover now