Wstałam przed budzikiem, więc wzięłam telefon do ręki, na którym widniał sms od nieznanego numeru. ''Cześć Skarbie, miłego dnia, Justin.'' Przewróciłam oczami i wyłączyłam budzik.
- Demi! - wrzasnęłam idąc do pokoju siostry. - Ostatni raz podajesz komuś mój numer, rozumiesz? - wskazałam na nią palcem, po chwili odkaszlnęłam, przez bolące żebra.
- Boże! - uniosła ręce w góre, wychodząc z szafy, w której wybierała ubrania do szkoły. - To tylko Justin. - przewróciła oczami. - Może w końcu z kimś się umówisz. Ciągle tylko siedzisz w tej bibliotece, albo Bóg wie gdzie w nocy. Nie chodzisz na imprezy, nie przyprowadzasz nikogo, nie masz nawet koleżanek.
- Nie zauważyłaś, że staram się utrzymać nas dwie i ten ogromny dom? - syknęłam. - Życie to nie tylko zabawa i przyjemności!
- To moja wina, że musisz siedzieć w domu? - wrzasnęła ze łzami w oczach. -Jak tylko będę pełnoletnie, wyprowadzę się. Nie będziesz miała już problemu. - zawyła, wchodząc do łazienki.
- Demi! - wystawiłam rękę do siostry, ale ta już sie odwróciła. - Tu nie o to chodzi. Nie jesteś problemem i dobrze o tym wiesz. - powiedziałam, podchodząc do drzwi od łazienki. - Uwielbiam z Tobą mieszkać. - mruknęłam.- Chociaż czasami jesteś małą jędzą. - zaśmiałam się pod nosem. - Nie mam koleżanek, ale mam Ciebie. To mi wystarczy. - westchnęłam i ruszyłam w kierunku kuchni.
Nastawiłam wodę i zabrałam się za robinie kanapek siostrze do szkoły, aż poczułam drobne ciałko za sobą.
- Przepraszam, kocham Cię. - szepnęła Demi, przyklejając się do moich pleców.
- Wiem. - zaśmiałam się, chowając kanapki do papierowej torby.
- Ale mogłabyś się umówić z Justinem. - mruczy i natychmiast odchodzi.
- Demi, przecież dobrze wiesz, że Justin to nie chłopak do związków.
- Kto tu mówi o związku. - wzrusza ramionami, okręcając się. - Przelotny seks. - chichocze jak mała dziewczynka.
- Demi! - krzyknęłam karcąco. To moja młodsza siostrzyczka i na pewno nie powinna tak mówić, chociaż, jak sobie przypomnę co ja robiłam w jej wieku, to momentalnie mam ochote uderzyć się w twarz. - Zabieraj swój tyłek do auta.
Pokręciłam głową, śmiejąc sie po nosem, po czym zgarnęłam śniadanie i butelkę wody, idąc do auta. Opaliłam silnik i ruszyłyśmy do szkoły, podśpiewując piosenki lecące w radiu.
- Tym razem Cię odbiorę, więc nie fatyguj swojego nowego przyjaciela. - uśmiechnęłam się z sarkazmem.
- Oki. - zaśmiała sie wychodząc.
Już miałam zamiar odjechać spod szkoły, kiedy ktoś zajechał mi drogę, przez co omal w niego nie uderzyłam.
- Pieprzony idioto! - wrzasnęłam do siebie, trąbiąc na tego kierowce. Po chwili z auta wysiadł AroganckiDupek, uśmiechający się od ucha do ucha. - Jeszcze tego brakowało. - mruknęłam do siebie, zaciskając dłonie na kierownicy.
- Nie odpisałaś mi. - mruknął chłopak, otwierając moje drzwi.
- Och, wypadło mi z głowy. - udałam przejętą.
- Hej Chanell. - pomachała mi młodsza wersja AroganckiegoDupka. Skąd do cholery ten dzieciak zna moje imię.
- Ktoś tu musi wrócić na lekcje z prawka. - uśmiechnęłam się słodko.
- Spójrz jak inteligentnie wykonałem ten manewr. Nawet nie musnęły się nasze auta. - powiedział dumnie, po czym sięgnął po mój telefon.
- Co robisz? - fuknęłam, wysiadając powoli z auta. - Oddaj.
![](https://img.wattpad.com/cover/125529259-288-k103014.jpg)
YOU ARE READING
MONEY (Justin Bieber)
Fanfiction- To nie jest burdel! - warknął oburzony Chazz. - To klub ze striptizem. Możesz oglądać, nie dotykać. - wytłumaczył. - Chyba jesteś tu pierwszy raz. - westchnęła. - Możesz tylko oglądać, pod żadnym pozorem nie dotykaj. Rozumiesz? - Tak. Uśmiechnęła...