W końcu ściągam gips! Obudziłam się w świetnym humorze. Zawiozłam Demi do szkoły i pojechałam do szpitala na zdjęcie gipsu. Justin u mnie nie spał, i tak wróciłam późno z klubu. Martwi mnie, że Brian się nie odzywa. Albo się zaszył gdzieś, albo mnie sprawdza.
- Proszę usiąść. - powiedział lekarz, kiedy weszłam do gabinetu. Zrobiłam jak kazał i czekałam cierpliwie.
- Jak ręka? - spytał, łapiąc mój gips.
- W porządku, nie boli już. - uśmiechnęłam się lekko. Lekarz wsunął jakiś pasek pod mój gips i położył moją rękę na kozetce osłoniętej jednorazowym podkładem.
- Nie przestrasz się, ale użyję do tego piły. Nie stanie Ci się krzywda, musisz mieć tylko rękę nieruchomo.
Pokiwałam głową i przyglądałam się lekko w szoku jak lekarz przystawia piłę do mojej ręki. Na koniec przeciął gips dziwnymi nożyczkami i w końcu zobaczyłam moją rękę. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam nią ruszać
- I jak?
- Wszystko dobrze! - powiedziałam uradowana, wstając. Tak dobrze móc ruszać obiema rękami.
Pożegnałam się z lekarzem i wyszłam z gabinetu. O tak! Wsiadłam do auta i pojechałam do biblioteki.
- Pani Mitchell. - uśmiechnęłam się do kobiety.
- Och, Chanell. - kobieta odwzajemniła uśmiech. - Jak się czujesz słońce?
- Właśnie ściągnęłam gips! - pokazałam kobiecie zdrową rękę. - Mogę wrócić do pracy.
- Skarbie, musimy o tym porozmawiać. - westchnęła smutno.
Oho, wiem co to oznacza.
- Nie mogłam dłużej czekać, wiem, że byłyśmy umówione, ale zatrudniliśmy już inną dziewczynę. Przykro mi. - powiedziała ze współczuciem.
- Och, - wydusiłam z siebie. - Muszę jak najszybciej znaleźć pracę - zmarszczyłam brwi. - Mam Demi.. - powiedziałam bardziej do siebie jak do kobiety.
- Spróbuj w sklepie u Pana Thompsona. Mówiłam mu o Tobie.
- Dziękuję w takim razie. - uśmiechnęłam się lekko do kobiety.
- To ja Ci dziękuję skarbie. - kobieta podeszła do mnie i mocno mnie uściskała.
Wyszłam szybko z biblioteki i pojechałam do sklepu Pana Thompsona. Muszę jak najszybciej znaleźć legalną pracę,inaczej Demi trafi do Domu Dziecka.
Pchnęłam drzwi i w sklepie rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Zza lady wyłonił się właściciel.
- Dzień Dobry. - przywitałam się.
- Dzień Dobry. - odpowiedział mężczyzna. - w czym mogę pomóc?
- Pani Mitchell, powiedziała, że miałby Pan dla mnie pracę.
- Ach, Chanel.
- Tak. - skinęłam głową.
Zwykły sklep z narzędziami. Ani nie potrzebuję specjalnego wykształcenia, ani żadnych kursów czy doświadczenia. Ludzie i tak rzadko tu przychodzą.
- Praca od 8 do 17, poniedziałek,wtorek i czwartek. - powiedział mężczyzna, otwierając przede mną ladę, abym weszła na zaplecze.
- Potrzebuję umowe.
- Tak, słyszałem. Nie ma problemu. Tu jest zaplecze. - Pan Thompson odsunął kawałek szmatki i ujrzałam mały kącik w którym było stare radio, kubek, ekspres do kawy, krzesło i kanapa. - Nie przychodzi tu zbyt wiele klientów, dlatego możesz tu siedzieć. Nie oczekuję, że będziesz stała za ladą na baczność. - zaśmiał się.
YOU ARE READING
MONEY (Justin Bieber)
Fanfiction- To nie jest burdel! - warknął oburzony Chazz. - To klub ze striptizem. Możesz oglądać, nie dotykać. - wytłumaczył. - Chyba jesteś tu pierwszy raz. - westchnęła. - Możesz tylko oglądać, pod żadnym pozorem nie dotykaj. Rozumiesz? - Tak. Uśmiechnęła...