Rozdział 29

8.2K 153 7
                                    


W końcu ściągam gips! Obudziłam się w świetnym humorze. Zawiozłam Demi do szkoły i pojechałam do szpitala na zdjęcie gipsu. Justin u mnie nie spał, i tak wróciłam późno z klubu. Martwi mnie, że Brian się nie odzywa. Albo się zaszył gdzieś, albo mnie sprawdza. 

- Proszę usiąść. - powiedział lekarz, kiedy weszłam do gabinetu. Zrobiłam jak kazał i czekałam cierpliwie.

- Jak ręka? - spytał, łapiąc mój gips. 

- W porządku, nie boli już. - uśmiechnęłam się lekko. Lekarz wsunął jakiś pasek pod mój gips i położył moją rękę na kozetce osłoniętej jednorazowym podkładem. 

- Nie przestrasz się, ale użyję do tego piły. Nie stanie Ci się krzywda, musisz mieć tylko rękę nieruchomo. 

Pokiwałam głową i przyglądałam się lekko w szoku jak lekarz przystawia piłę do mojej ręki. Na koniec przeciął gips dziwnymi nożyczkami i w końcu zobaczyłam moją rękę. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam nią ruszać 

- I jak? 

- Wszystko dobrze! - powiedziałam uradowana, wstając. Tak dobrze móc ruszać obiema rękami. 

Pożegnałam się z lekarzem i wyszłam z gabinetu. O tak! Wsiadłam do auta i pojechałam do biblioteki. 

- Pani Mitchell. - uśmiechnęłam się do kobiety. 

- Och, Chanell. - kobieta odwzajemniła uśmiech. - Jak się czujesz słońce? 

- Właśnie ściągnęłam gips! - pokazałam kobiecie zdrową rękę.  - Mogę wrócić do pracy. 

- Skarbie, musimy o tym porozmawiać. - westchnęła smutno. 

Oho, wiem co to oznacza. 

- Nie mogłam dłużej czekać, wiem, że byłyśmy umówione, ale zatrudniliśmy już inną dziewczynę. Przykro mi. - powiedziała ze współczuciem. 

- Och, - wydusiłam z siebie. - Muszę jak najszybciej znaleźć pracę - zmarszczyłam brwi. - Mam Demi.. - powiedziałam bardziej do siebie jak do kobiety.

- Spróbuj w sklepie u Pana Thompsona. Mówiłam mu o Tobie. 

- Dziękuję w takim razie. - uśmiechnęłam się lekko do kobiety. 

- To ja Ci dziękuję skarbie. - kobieta podeszła do mnie i mocno mnie uściskała. 

Wyszłam szybko z biblioteki i pojechałam do sklepu Pana Thompsona. Muszę jak najszybciej znaleźć legalną pracę,inaczej Demi trafi do Domu Dziecka. 

Pchnęłam drzwi i w sklepie rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Zza lady wyłonił się właściciel. 

- Dzień Dobry. - przywitałam się. 

- Dzień Dobry. - odpowiedział mężczyzna. - w czym mogę pomóc? 

- Pani Mitchell, powiedziała, że miałby Pan dla mnie pracę. 

- Ach, Chanel. 

- Tak. - skinęłam głową. 

Zwykły sklep z narzędziami. Ani nie potrzebuję specjalnego wykształcenia, ani żadnych kursów czy doświadczenia. Ludzie i tak rzadko tu przychodzą. 

- Praca od 8 do 17, poniedziałek,wtorek i czwartek. - powiedział mężczyzna, otwierając przede mną ladę, abym weszła na zaplecze. 

- Potrzebuję umowe. 

- Tak, słyszałem. Nie ma problemu. Tu jest zaplecze. - Pan Thompson odsunął kawałek szmatki i ujrzałam mały kącik w którym było stare radio, kubek, ekspres do kawy, krzesło i kanapa. - Nie przychodzi tu zbyt wiele klientów, dlatego możesz tu siedzieć. Nie oczekuję, że będziesz stała za ladą na baczność.  - zaśmiał się. 

MONEY (Justin Bieber)Where stories live. Discover now