Rozdział 19

9K 148 7
                                    


- Nie. - pokręciłam głową, chrząkając. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do salonu. 

- Sprawdźcie cały dom. - rozkazał Brian. Obejrzałam się za siebie i dostrzegłam trzech ochroniarzy z klubu. 

- Co to ma znaczyć? 

- Sprawdzamy, czy jesteś sama. - wzruszył ramionami Brian, siadając na kanapie w salonie. W tym czasie jego pachołki zaczęły sprawdzać każdy kąt. 

- Oczywiście, że jestem sama! - Pisnęłam. - Każ im wyjść! To mój dom! - fuknęłam, stając przy wujku. 

- Kupiony za moje pieniądze. - zaśmiał się. - Gdzie Twój chłoptaś? 

- Jaki chłoptaś? 

- Nie udawaj głupiej Chanel. - wrzasnął, wstając. 

Wzdrygnęłam się, cofając o krok. 

- Gdzie do cholery jest Justin? - ponownie krzyknął. 

- Nie wiem! - odkrzyknęłam. To są jakieś żarty. Przysięgam. 

- Pusto! - powiedział jeden z ochroniarzy, a po chwili pojawiła się przy nim reszta.  

- Natychmiast opuśćcie mój dom! 

- Poczekajcie na mnie na zewnątrz. - rozkazał Brian, siadając ponownie. - Usiądź. 

Gdy mężczyźni opuścili mój dom, usiadłam naprzeciwko wujka. 

- Przykro mi, że tak się sprawy potoczyły. - zaczął. - Ale sama rozumiesz. Nie możesz odejść. Muszę odzyskać swoje pieniądze. 

- Mogłabym znaleźć inną pracę i jakoś Cię spłacać. 

- Myślisz, że spłacisz mnie i utrzymasz Demi? - prychnął. - Albo tańczysz u mnie w klubie, albo zabieram Demi. Twój wybór. - wzruszył ramionami. 

Pokręciłam głową, zaciskając usta w linię. 

- Nie zauważyłaś, że Twój chłoptaś pojawił się znikąd i od tak zainteresował się striptizerką? - zaśmiał, lustrując mnie wzrokiem. Jakbym była nikim. - Nie ma go w systemie policyjnym, żadnych wzmianek w internecie. Jakby nie istniał. 

- Nie obchodzi mnie to. - wzruszyłam ramionami, patrząc w bok. 

- Ciebie może nie. - warknął. - Ale mnie tak. Ten dzieciak namiesza. Dobrze o tym wiesz. Jesteś tylko jego przykrywką. 

- Nie jestem niczyją przykrywką! 

- Och tak? Więc po co odwiedzał Cię w szpitalu? Nie udawaj idiotki. 

- Dziwne, żeby nie sprawdzał jak się czuję, skoro do cholery zostawiliście mnie pod jego domem! Ledwo żywą! - krzyknęłam, zalewając się łzami. 

- A widzisz inne wyjście? 

- Tak/ - pokiwałam głową. - Pozwól mi normalnie żyć! 

- Uważasz za nienormalne dostatnie życie? Stać Cię dosłownie na wszystko. Nie każę Ci się puszczać. Masz tylko tańczyć i uwodzić klientów. 

- Wstydzę się tego. 

- Och przestań. Nie wstydzisz się swoich młodzieńczych wybryków? Kiedy co noc miałaś innego chłopaka? - zaśmiał się. - Wiem o wszystkim. 

- To było dawno temu. - mruknęłam, patrząc w stół. 

- Gdyby nie ja, Bóg jeden wie jakbyście skończyły. Masz dwa tygodnie na doprowadzenie się do porządku. Później będziesz pilnować klubu. Wciąż musisz zarabiać. - powiedział, wstając. - I lepiej, żebym nie widział tego gówniarza przy Tobie. Nie chcemy przecież powtórki z rozrywki, prawda? - spytał, głaszcząc mój policzek.  

MONEY (Justin Bieber)Kde žijí příběhy. Začni objevovat