Rozdział 7

16.6K 217 38
                                    


- Justin, wstań w tej chwili, albo skopię Ci tyłek. - fuknęłam, stojąc dalej przy łóżku naga. Chłopak zaklął pod nosem i podniósł się lekko, lustrując mnie wzrokiem. 

- Nie możesz stać przede mną naga i być wkurwiona jednocześnie. Jeżeli zaraz się nie zakryjesz, to mój kutas zmartwychwstanie i wypieprzymy Cię ponownie. - Spojrzałam na siebie, dostrzegając mnóstwo, przysięgam mnóstwo malinek. Wszędzie. Momentalnie zrobiło mi się słabo na myśl co robiłam w nocy. Co ON robił mi w nocy. Podeszłam do jego szafy, na której było ogromne lustro i zauważyłam, że moje pośladki są kurwa czerwone i podrapane. - O Boże. - jęknęłam do siebie i natychmiast otworzyłam szafę chłopaka, z której wyciągnęłam bluzkę i nałożyłam na siebie. - Gotowa.

- Wspaniale, teraz połóż się i daj mi kurwa w końcu odpocząć. - syknął, ponownie zatapiając się w poduszce. 

- Pieprz się. - mruknęłam i wyszłam z jego pokoju trzaskając drzwiami. Boli mnie nawet kiedy chodzę. Och, Boże. Rozejrzałam się na boki i zaczęłam szukać kuchni. Ruszyłam niewielkim holem i znalazłam owe miejsce. Podeszłam do lodówki, z której wyjęłam zimny sok porzeczkowy i od razu przystawiłam do ust, gasząc pragnienie. Gdzie do cholery są moje rzeczy? 

- Chanel, do kurwy nędzy! - usłyszałam wrzask. - Twój pierdolony telefon nie daje mi spać. 

- Mam to gdzieś! -odkrzyknęłam. A co jeśli to Demi? Albo znowu Kaya? Ruszyłam do pokoju Justina tak szybko, jak tylko mogłam,starając się ignorować cholerny ból. Otworzyłam z impetem drzwi i zastałam owego dupka gadającego przez MÓJ telefon. 

- Nie martw się. - jęknął, przecierając dłonią zaspane oczy. Ktoś tu wygląda jak gówno. - Spała u mnie. Niedługo ją przywiozę. - ziewnął, rozłączając się. - Demi. - rzucił mi telefon, który na szczęście złapałam. - Uprzedzając Twoje pytanie. Tak, pieprzyliśmy się. W aucie, na drzwiach, podłodze, w kuchni i kilka razy w łóżku. Nie pamiętam już. - przewrócił oczami, wzdychając ciężko. Patrzyłam na niego zamurowana. Aż tyle razy? - Jesteś pieprzoną nimfomanka! - krzyknął, rzucając we mnie poduszką. - Nie chciałaś ze mnie zejść.

- Kłamiesz. - zarzuciłam mu, ciskając w niego piorunami z oczu. 

- Serio? Spójrz kurwa jak wyglądamy. Wszystko mnie boli. Mam podrapane plecy. Wszędzie kurwa malinki. - krzyknął, wstając z łóżka. Boże, to jest okropne. Jego plecy. Naprawdę są podrapane. Pośladki też. To jest chore. Szatyn włożył na siebie bokserki i wyminął mnie, klepiąc przy okazji w tyłek. - Ale podobało mi się. - zaśmiał się, wychodząc. Położyłam się delikatnie na łóżku i zaczęłam wrzeszczeć w poduszkę. Nie tak miało się to skończyć. Nie z nim do cholery. Po chwili materac ugiął się pod czyimś ciężarem i zostałam brutalnie przewrócona na plecy, a nade mną pojawił się Justin.

- Spokojnie, na pewno kilka numerków Ci się przypomni. - zaśmiał się, całując moją szyję. 

- Złaź ze mnie do cholery! - wepchnęłam dłonie pomiędzy nas i zepchnęłam z siebie chłopaka. - Odwieź mnie do domu. 

- W nocy byłaś milsza. - stwierdził, unosząc brwi. 

- Nie byłam sobą! - wyrzuciłam ręce w powietrze, próbując pokazać mu jak bardzo jestem wkurzona. 

- Byłaś naćpana. 

O nie, znowu...Zawsze tak jest, kiedy wychodzę z nimi dwiema. 

- Odwieź mnie do domu, nie chcę już więcej słuchać o wczoraj. - jęknęłam, przykładając dłonie do twarzy. 

- Może się w coś ubierzesz? 

Westchnęłam ciężko i ponownie zawitałam do szafy chłopaka. Wyciągnęłam z niej dresy dresy, które po chwili wciągnęłam na tyłek i mocno zawiązałam sznurek w pasie. 

MONEY (Justin Bieber)Where stories live. Discover now