- Justin, wstań w tej chwili, albo skopię Ci tyłek. - fuknęłam, stojąc dalej przy łóżku naga. Chłopak zaklął pod nosem i podniósł się lekko, lustrując mnie wzrokiem.
- Nie możesz stać przede mną naga i być wkurwiona jednocześnie. Jeżeli zaraz się nie zakryjesz, to mój kutas zmartwychwstanie i wypieprzymy Cię ponownie. - Spojrzałam na siebie, dostrzegając mnóstwo, przysięgam mnóstwo malinek. Wszędzie. Momentalnie zrobiło mi się słabo na myśl co robiłam w nocy. Co ON robił mi w nocy. Podeszłam do jego szafy, na której było ogromne lustro i zauważyłam, że moje pośladki są kurwa czerwone i podrapane. - O Boże. - jęknęłam do siebie i natychmiast otworzyłam szafę chłopaka, z której wyciągnęłam bluzkę i nałożyłam na siebie. - Gotowa.
- Wspaniale, teraz połóż się i daj mi kurwa w końcu odpocząć. - syknął, ponownie zatapiając się w poduszce.
- Pieprz się. - mruknęłam i wyszłam z jego pokoju trzaskając drzwiami. Boli mnie nawet kiedy chodzę. Och, Boże. Rozejrzałam się na boki i zaczęłam szukać kuchni. Ruszyłam niewielkim holem i znalazłam owe miejsce. Podeszłam do lodówki, z której wyjęłam zimny sok porzeczkowy i od razu przystawiłam do ust, gasząc pragnienie. Gdzie do cholery są moje rzeczy?
- Chanel, do kurwy nędzy! - usłyszałam wrzask. - Twój pierdolony telefon nie daje mi spać.
- Mam to gdzieś! -odkrzyknęłam. A co jeśli to Demi? Albo znowu Kaya? Ruszyłam do pokoju Justina tak szybko, jak tylko mogłam,starając się ignorować cholerny ból. Otworzyłam z impetem drzwi i zastałam owego dupka gadającego przez MÓJ telefon.
- Nie martw się. - jęknął, przecierając dłonią zaspane oczy. Ktoś tu wygląda jak gówno. - Spała u mnie. Niedługo ją przywiozę. - ziewnął, rozłączając się. - Demi. - rzucił mi telefon, który na szczęście złapałam. - Uprzedzając Twoje pytanie. Tak, pieprzyliśmy się. W aucie, na drzwiach, podłodze, w kuchni i kilka razy w łóżku. Nie pamiętam już. - przewrócił oczami, wzdychając ciężko. Patrzyłam na niego zamurowana. Aż tyle razy? - Jesteś pieprzoną nimfomanka! - krzyknął, rzucając we mnie poduszką. - Nie chciałaś ze mnie zejść.
- Kłamiesz. - zarzuciłam mu, ciskając w niego piorunami z oczu.
- Serio? Spójrz kurwa jak wyglądamy. Wszystko mnie boli. Mam podrapane plecy. Wszędzie kurwa malinki. - krzyknął, wstając z łóżka. Boże, to jest okropne. Jego plecy. Naprawdę są podrapane. Pośladki też. To jest chore. Szatyn włożył na siebie bokserki i wyminął mnie, klepiąc przy okazji w tyłek. - Ale podobało mi się. - zaśmiał się, wychodząc. Położyłam się delikatnie na łóżku i zaczęłam wrzeszczeć w poduszkę. Nie tak miało się to skończyć. Nie z nim do cholery. Po chwili materac ugiął się pod czyimś ciężarem i zostałam brutalnie przewrócona na plecy, a nade mną pojawił się Justin.
- Spokojnie, na pewno kilka numerków Ci się przypomni. - zaśmiał się, całując moją szyję.
- Złaź ze mnie do cholery! - wepchnęłam dłonie pomiędzy nas i zepchnęłam z siebie chłopaka. - Odwieź mnie do domu.
- W nocy byłaś milsza. - stwierdził, unosząc brwi.
- Nie byłam sobą! - wyrzuciłam ręce w powietrze, próbując pokazać mu jak bardzo jestem wkurzona.
- Byłaś naćpana.
O nie, znowu...Zawsze tak jest, kiedy wychodzę z nimi dwiema.
- Odwieź mnie do domu, nie chcę już więcej słuchać o wczoraj. - jęknęłam, przykładając dłonie do twarzy.
- Może się w coś ubierzesz?
Westchnęłam ciężko i ponownie zawitałam do szafy chłopaka. Wyciągnęłam z niej dresy dresy, które po chwili wciągnęłam na tyłek i mocno zawiązałam sznurek w pasie.
![](https://img.wattpad.com/cover/125529259-288-k103014.jpg)
YOU ARE READING
MONEY (Justin Bieber)
Fanfiction- To nie jest burdel! - warknął oburzony Chazz. - To klub ze striptizem. Możesz oglądać, nie dotykać. - wytłumaczył. - Chyba jesteś tu pierwszy raz. - westchnęła. - Możesz tylko oglądać, pod żadnym pozorem nie dotykaj. Rozumiesz? - Tak. Uśmiechnęła...