Rozdział 31

8.7K 191 78
                                    


Przygryzłam wnętrze policzka i czekałam cierpliwie, aż Demi zejdzie i porozmawiamy wszyscy. Podniosłam wzrok, gdy usłyszałam zbieganie ze schodów. 

- Nie chcę Cię znać! - wrzasnęła zapłakana. - Jesteś najgorszą siostrą na świecie! - zapłakała, robiąc się coraz bardziej czerwona na twarzy. - Nienawidzę Cię! - wrzasnęła ostatecznie i wyszła z Jaxonem. 

Przełknęłam rosnącą gule w gardle i oparłam łokcie na stole. Przymknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam, po policzkach spłynęły łzy. Po chwili Justin usiadł na wprost mnie i rzucił mi paczkę papierosów. Drżącą ręką wyciągnęłam papierosa i umieściłam go w ustach. Pochyliłam się, by Justin go podpalił i usiadłam ponownie. Spojrzałam w bok, wypuszczając dym z ust. Ona ma rację, wiem o tym. 

- Hej, nie płacz już. - powiedział spokojnie Justin, kucając przy mnie. 

Pokręciłam głową, ponownie zaciągając się papierosem. Nie jestem w stanie nic z siebie wydusić. 

- Kochanie. - szepnął przykładając dłoń do mojego policzka. - Spójrz na mnie. 

Spojrzałam w górę, czując, że coraz więcej łez chce spłynąć po moich policzkach. Justin podniósł się i złapał moje spojrzenie. Zgasiłam papierosa w pustym kubku po herbacie i rozpłakałam się na dobre. 

- Przepraszam. - szepnęłam, wstając i wtulając się w chłopaka. - Co ja najlepszego zrobiłam. - załkałam. - Przepraszam. 

- Hej, nie masz za co mnie przepraszać. - Justin zaczął głaskać moje plecy. - Wiem, że jesteś Ci z tym wszystkim ciężko. Próbujesz być matką, ale ona też potrzebuje przyjaciółki i siostry. 

- Jest jeszcze taka młoda. - wydukałam, odsuwając się na chwilę od chłopaka. 

- Chodź na kanapę. - powiedział, więc ruszyłam za nim. Owinęłam się szczelniej szlafrokiem i usiadłam skulona na kanapie, a szatyn obok mnie, przykrywając nas kocem. 

- Nie chcę, żeby skończyła jak ja. - pokręciłam głową, przypominając sobie moje szkolne lata. - Popularność zdobyłam przez łóżko. Nikt mnie nie szanował. Nikt. - spojrzałam na chłopaka i na nowo się rozpłakałam. To był straszny okres. Co impreza inny chłopak, cały czas chlanie, albo jakieś narkotyki. Byłam nikim. Wtedy myślałam, że takie życie jest okej. Wszystkie moje koleżanki robiły tak samo. 

- Rozmawiałaś z nią kiedyś o tym? - spytał, łapiąc mnie za rękę. 

- Wstydzę się tego, Justin. Okropnie się tego wstydzę. - spojrzałam na nasze splecione dłonie. - Myślę, że ona i tak wie co robiłam. Skoro Ty wiesz...- spojrzałam na chłopaka, który natychmiast się spiął na te słowa. - Nie chcę, żeby o niej tak samo mówili. 

- Więc musisz ją uświadomić. 

- Już chyba za późno. - pokręciłam głową. - Nie wróci już do domu. - znowu się rozpłakałam, kładąc głowę na kolanach Justina. - Nienawidzi mnie. 

- Jest wściekła. - westchnął, głaszcząc mnie po głowie. - Napiszę do Jaxona, żeby nie spuszczał z niej oka. 

- Czasami mam już dość. Tych kłamstw, przebieranek w siostre, mame. Jestem zmęczona. Nigdy nie zastąpię jej mamy. 

- Masz rację, ale możesz być jej siostrą i przyjaciółką. Wspieraj ją. 

- Mogła przyprowadzić Twojego brata. Nie wiedziałam, że są razem. 

- Wiedziała, że się wściekniesz. Jaxon wcale nie jest takim złym chłopakiem. - dłoń Justina na nowo bawiła się moimi włosami. - Zresztą, czy Ty mnie przedstawiałaś Demi? - zaśmiał się. - Nie raz pewnie słyszała nas. 

Poczułam rumieńce na twarzy. Sama mówiła, że co chwile pieprzymy się jak króliki, co ja się dziwię, skoro wychowuje się w takim domu. 

- Boże, jesteśmy tacy nieodpowiedzialni. 

- Wszystko będzie dobrze, Demi jest u Jaxona. Niech prześpi się tam i wyprzedzając Cię, czy będą uprawiali seks tu czy w aucie nie jesteś w stanie ich powstrzymać. Nie zamykaj jej na świat, bo tym bardziej będzie uciekać. 

Ma rację, ja byłam zamykana na świat i na złość zaczęłam próbować życia. 

- Dziękuję Ci. - przewróciłam się na plecy i spojrzałam na chłopaka.

- Okropnie wyglądasz. - zaśmiał się. 

- Jak zwykle czarujący. - również zachichotałam. Justin pochylił się i złożył krótki pocałunek na moich ustach. 

- Ale wciąż Cię kocham. - szepnął. 

Uśmiechnęłam się szeroko, przykładając dłoń do jego policzka. Mój Justin. 


Demi nie wróciła do domu, a ja musiałam jechać do klubu. Justin obiecał, że będzie w domu i gdy tylko się pojawi moja siostra, natychmiast do mnie zadzwoni. Kocham go, naprawdę go kocham. Pierwszy raz od straty rodziców, czuję, że nie jestem sama z tym wszystkim, mam na kim polegać. Owszem na Demi też mogę polegać, ale ona nie wie wszystkiego. Weszłam do klubu i skierowałam się do baru.

- Nalej mi wody. - powiedziałam do barmanki. Po chwili otrzymałam swoje zamówienie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, gdzie moje koleżanki wiły się na rurach, a klienci w garniturach wkładali im banknoty w bieliznę. Nie jest to zły zawód. Bardzo dużo tu zarabiamy, ale te dziewczyny nie są zmuszane do tego tak jak ja. 

- Dawno się nie widzieliśmy. - usłyszałam dobrze znany mi głos. Okręciłam się na krześle i spojrzałam na Shawna. Bez munduru wygląda całkiem przystojnie. 

- Hej. - skinęłam głową do mężczyzny. 

- Nie tańczysz?

- Nie, zastępuję Briana, ale mamy tu mnóstwo tancerek. - wskazałam ręką na cały klub. 

- Jestem wierny tylko jednej. - zaśmiał się, bacznie mi się przyglądając. - Jak ręka? 

- Dobrze. - wycedziłam. 

- Chanel, wiesz, że nie miałem z tym nic wspólnego. 

- Wiem, że dostarczasz wiadomości na moj temat Brianowi, więc po części masz z tym 'COŚ' wspólnego. 

- Ten gówniarz przysporzy Ci kłopotów. 

- Shawn, sama wybieram sobie facetów. 

- Tak Ci się wydaje. - zaśmiał się. - Po wszystkim i tak do mnie przyjdziesz. Prędzej czy później. Będziesz mnie błagać o pomoc. 

Zmarszczyłam brwi, przyglądając się mężczyźnie. O czym on mówi? Kiedy chciałam go zapytać, po prostu odwrócił się i wyszedł. Dupek, nigdy go nie lubiłam. Jest policjantem, to chyba wystarczy. Każdy policjant jest dupkiem. Oddałam pustą szklankę barmance i poprosiłam o whisky. Z alkoholem ruszyłam na górę do biura. Usiadłam przy biurku i upiłam łyk bursztynowego płynu. Patrzyłam w kamery, kiedy telefon zawibrował na biurku. Pewnie Justin.  

Od: Demi 

Wyprowadzam się, będę mieszkać u Briana. 

Szklanka wypadła mi z ręki, a w piersi zabrakło tchu. To się nie dzieje. Ponownie przeczytałam sms, który brzmiał dalej tak samo. Brian ją zniszczy. 


MONEY (Justin Bieber)Where stories live. Discover now