Rozdział 32

8.3K 245 148
                                    


Drzwi powoli się uchyliły i pojawił się w nich ochroniarz. 

- Wszystko ok? - spytał. 

Skinęłam głową, lekko się uśmiechając. Kiedy drzwi się zamknęły, natychmiast zabrałam się za odpisywanie. 

     Do: Demi

      Wróć do domu, porozmawiamy na spokojnie. 

Od: Demi 

Mam Cię dosyć! Nigdy mnie już nie zobaczysz. 

      Do: Demi 

       Demi, Brian nie jest taki jak myślisz. Będziesz tego żałowała. 

Od: Demi

Nikt nie może być gorszy od Ciebie

Zablokowałam telefon i odłożyłam go na blat. W moich oczach stanęły łzy, ale nie spłynęły po policzkach. Może i zareagowałam zbyt ostro, ale to nie podwód, żeby uciekać do tego skurwiela, który sprzedaje dziewczyny. Może to czas by jej powiedzieć? Nie, wtedy będzie jeszcze gorzej. Telefon zaczął wibrować, więc natychmiast go odebrałam, mając nadzieję, że to Demi. 

- Demi! 

- Tu Brian. - odezwał się męski głos. - Demi zamieszka w moim domu, nie musisz się o nią martwić. 

- Brian, ona ma dom. 

- Do którego spraszasz tego gnoja. - prychnął. - Nic się nie zmieniłaś, może więc przeniosę Cię do innego klubu? Zarobisz więcej, co noc będziesz miała innego chłoptasia. Jak za dawnych czasów. - zaśmiał się. 

- Ja też mam prawo do normalnego życia. 

- Owszem, szkoda tylko, że to normalne życie niedługo się skończy. Wspomnisz moje słowa i sama do mnie przyjdziesz. 

- Oddaj mi Demi. - szepnęłam, spuszczając głowę. 

- Nie zabrałem Ci jej. Sama do mnie przyszła. - i się rozłączył. 

- Timmy! - krzyknęłam, a po chwili w pomieszczeniu był już ochroniarz. 

- Kiedy wraca Brian? 

- Nie wiadomo. - wzruszył bezradnie ramionami. 

Skinęłam głową, wstając od stołu, kiedy nagle wpadł kolejny ochroniarz. 

- Jadą tu! Będzie rozpierdol! - wydyszał, trzymając w dłoni telefon. W oczach miał obłęd. 

- Kto jedzie? O co chodzi? - spytałam, zakładając na siebie kurtkę skórzaną. 

- Psy! - krzyknął, rozglądając się po pomieszczeniu. - Musimy spierdalać! 

Zdezorientowana patrzyłam na mężczyznę. Co ja mam zrobić? Telefon ponownie zawibrował, przez co w końcu się otrząsnęłam. 

- Chanel, musisz jak najszybciej wyjść z klubu! Jedzie do was cały posterunek i CIA. - oznajmił Shawn, czyli pies Briana. 

Nie odpowiadając rozłączyłam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu zastanawiając się co powinnam zabrać? Co w ogóle powinnam zrobić? 

-Przestań się rozglądać do cholery i spierdalaj stąd! - krzyknął Timmy, łapiąc mnie mocno za ramię. Ścisnęłam telefon w dłoni i wyskoczyłam z pokoju, zbiegając po schodach. W całym klubie zapanował jeden wielki chaos. Na trzęsących się nogach w końcu stanęłam na dole. Nagle rozległy się strzały. Podskoczyłam i przecisnęłam się między barierką od schodów a uciekającymi klientami. Myśl Chanell. 

MONEY (Justin Bieber)حيث تعيش القصص. اكتشف الآن