Rozdział 33

4K 109 32
                                    


- Chanel. - powiedział Justin, patrząc na mnie współczująco. 

- Justin, nie możesz tutaj przebywać. - odezwał się Evan. 

- Proszę o 5 minut. - mężczyzna spojrzał błagalnie. - Tylko 5 minut. - powtórzył. - Za to, że działaliście beze mnie. - zacisnął szczękę, próbując ukryć swoją wściekłość 

- Mamy go wyprowadzić? - spytał jakiś policjant wychylający się zza Justina.

- 5 minut. - Evan wstał i zamknął za sobą drzwi, zostawiając mnie samą z Justinem. 

- Chanel.- szepnął. - Próbowałem Ci tyle razy powiedzieć. - szatyn usiadł na przeciwko mnie i chwycił za dłonie, które automatycznie zabrałam.

Spojrzałam na jego usta, nos, oczy, brązowe włosy. Kim jest chłopak, który siedzi przede mną? Jak ma na imię? Ile ma lat? Skąd jest?

- Jak masz na imię? - spytałam cicho.

- Jason. - odpowiedział bez chwili zastanowienia.

- Pasuje do Ciebie. - stwierdziłam, kiwając głową. - Jason. - powtórzyłam jego imię, sprawdzając jak brzmi z moich ust. - Więc Jasonie. - zaczęłam, nabierając powietrza do płuc. - Chyba wykonałeś swoje zadanie.

- To nie tak Chanel, nie byłaś tylko zadaniem. Na początku oczywiście. - pokiwał głową. - Ale później wszystko co mówiłem było prawdą.

Łzy spływały po moich policzkach mimowolnie.  Prychnęłam pod nosem. Akurat.

- Jak mogłeś? Cały czas byłeś kimś innym.

- Taką mam pracę. - westchnął bezradnie. - Chciałem Ci pomóc. Przysięgam.

- Justin, Twój czas minął. Musimy zacząć przesłuchanie. - do pomieszczenia wszedł Evan. Szatyn spojrzał na mężczyznę i zaciśniętą szczęką wstał.

- Jeszcze porozmawiamy, obiecuję. Powiedz im tylko prawdę, a wyciągniemy Cię z tego. - po tym chłopak opuścił salę przesłuchań, a jego miejsce zajął drugi mężczyzna .

- Możemy zacząć? - spytał, kładąc na stole jakąś teczkę.

- Tak. - skinęłam smutno głową.

- Wiec Chanel, byłaś obserwowana od dłuższego czasu. - Zaczął. - Nie chodzi nam o Ciebie, żeby Cię zamknąć. Chcemy zamknąć Twojego Wuja Brian'a.

- Domyślam się.

- Wiesz, że Twoi rodzice przyszli do nas pierwsi?

- C-co? - zakrztusiłam się śliną, więc zaczęłam głośno kaszleć. - Moi rodzice nie żyją. - wykrztusiłam, powoli się uspakajając.

- Tak, to dość dziwne, ze zginęli w momencie, kiedy mieli nam dostarczyć wszystkie potrzebne dowody obciążające Briana.

- On..nie zabiłby swojego brata.. - pokręciłam głową. Tylko chory człowiek mógłby zabić swoją rodzinę. - Po co miałby to zrobić?

- Po to, że rodzice pożyczyli od niego pieniądze, ale odsetki urosły tak szybko, że nie byli w stanie spłacić go do końca życia. Brian zażądał w zamian za spłatę pożyczki, was.

- Nas? - zmarszczyłam brwi. - Nie rozumiem? - pociągnęłam nosem i otarłam mokre policzki, niechcący ruszając rozcięty policzek. - Ach.

- Ciebie i twoją młodszą siostrę. Chciał was sprzedać. Dlatego twój ojciec zgłosił się do nas.

- Przepraszam, mam wszystkie dokumenty. - Do pokoju wszedł Jaxon, wręczając Evanowi teczkę i wyszedł.

- Przepraszam, muszę to przejrzeć. - powiedział przesłuchujący mnie mężczyzna i zatopił się w kartkach papieru. Ja w tym czasie odpłynęłam do Justina. Została perfidnie oszukana. Cały ten czas on był w pracy..to dlatego mówił, że mnie z tego wyciągnie. Tak mnie wyciągnął, że siedzę teraz na komisariacie.

- Jesteś właścicielką klubu? - spytał mężczyzna, wyciągając mnie z zamyśleń.

- Słucham?

- Z tych dokumentów wynika, że klub należy do Ciebie.

Patrzyłam na mężczyznę, nie rozumiejąc co do mnie mówi. Jak właścicielką? Klub jest Briana!

- Nie, klub jest Briana. - pokręciłam przecząco głową.

- To Twój podpis? - Evan podstawił mi pod nos akt notarialny.

- Miałam zostać współwłaścicielem. - szepnęłam. - Miałam zajmować się klubem, żeby się szybciej odkuć. Gdzie moja siostra??

- Na razie nie wiemy ani gdzie znajduje się Twoja siostra, ani Brian.

- Gdzie moja siostra? - krzyknęłam. - Znajdźcie ją! Gdzie moja siostra? - ponownie krzyknęłam. To jedyne co mam. Moja mała siostrzyczka.

- Proszę, uspokój się. Robimy co możemy.

- Pokazujesz mi jakiś papier, a moja siostra została porwana! - wrzasnęłam wstając.

Do sali wpadł policjant, który natychmiast mnie posadził.

- Gdzie moja siostra! - zawyłam. - Gdzie jest Justin? - chcę się do kogoś przytulić. Zniknąć. Nie, nie chcę Justina. Okłamał mnie.

- Dobrze, na dzisiaj skończymy. - Oznajmił Evan wstając. - Zaprowadź ją do celi.

- Do celi? Ja nic nie zrobiłam! - krzyknęłam oburzona, próbując zatrzymać wychodzącego mężczyznę. - Ej! Ja nic nie zrobiłam! - niestety mężczyzna i tak wyszedł.

- Nie stawiaj oporu i po prostu chodź. Jutro z rana Cię przesłuchają i pewnie wypuszczą. - powiedział do mnie mężczyzna ciągnąc mnie do drzwi.

Muszą mnie wypuścić, jestem niewinna. Przecież to wiedzą. Brian próbuje mnie wrobić. Skurwiel.

Wychodząc z sali minęłam moje koleżanki i ruszyliśmy jak mniemam do celi. Justina nie było, ani Jaxona. Pewnie dostaną awans.


W celi było ciemno i zimno. Usiadłam na drewnianym łóżku, na którym był tylko koc. Co ja mam do cholery teraz zrobić? Gdzie moja Demi? Skuliłam się i zaczęłam płakać w cuchnący koc, aż zasnęłam.

Następnego ranka obudził mnie szczęk zamka. Do celi wszedł policjant Briana. Znam go.

- Chodź- mruknął. - Masz przesłuchanie.

Spojrzałam podejrzanie na mężczyznę i wstałam, gdy znalazłam się w zasięgu jego ręki, chwycił mnie mocno za ramie i przyciągnął do siebie. - Piśniesz słówko, a nie zobaczysz siostry. Wszyscy są przeciwko Tobie, więc albo pójdziesz siedzieć, albo Brian Cię wyciągnie jeszcze dzisiaj. Przemyśl To. - szepnął, po czym wyprowadził mnie z celi.


MONEY (Justin Bieber)Where stories live. Discover now