Rozdział 12

11.6K 176 20
                                    


Justin patrzył na mnie oniemiały. Kilka razy otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale po chwili rezygnował. Zrzuciłam go z siebie i zakryłam piersi pościelą. 

- Kiedy rodzice zginęli, większe prawo do adopcji miał Brian. Ja byłam bez pracy, jeszcze się uczyłam. Błagałam go, żeby oddał mi Demi. Zaproponował mi pracę u siebie w klubie, dodatkowo będzie pomagał nam finansowo. Spójrz, ten dom jest ogromny. Praca w bibliotece nie pozwala mi na utrzymanie tego wszystkiego. Nie chciałam, żeby Demi zamieszkała z nim. Rodzice zawsze mnie przed nim ostrzegali. Zerwali z nim kontakt całkowicie. Zgodziłam się. Rzuciłam studia, znalazłam pracę, żeby mieć w papierach jakiekolwiek dochody. Brian oddał mi prawo do adopcji, jednocześnie zadeklarował się, że będzie nam pomagał finansowo. 

- To nielegalne! - Justin pokręcił głową, zaciskając szczękę. - Mamy tu szantaż i pozbawienie godności. 

- Miałam oddać mu siostrę? - spojrzałam na niego załzawionymi oczami. - Demi jest wszystkim co mam. A jeśli to jej kazałby tańczyć? 

- Powinnaś zgłosić to policje 

- Proszę Cię. - zaśmiałam się bez humoru. - Brian ma policję w kieszeni. Dlaczego klub dalej stoi? Myślisz, że ktokolwiek legalnie tam pracuje? Policjanci sami przychodzą do nas. 

- Cholera. - powiedział Justin, przeczesując dłonią mokrą grzywkę. - A gdybyś znalazła inną pracę? 

- Już o tym rozmawialiśmy. - westchnęłam. - Nie mam wykształcenia. - przygryzłam wnętrze policzka, patrząc na pościel. - Zresztą. Został mi tydzień pracy, później jestem wolna. Mam zaoszczędzone pieniądze. 

- Myślisz, że puści Cię wolno? - uniósł brwi, kładąc się na boku. 

- Myślę, że tego nie zrobi. - szepnęłam, odwracając się do Justina tyłem. - Chcę już spać. 

- W porządku. - powiedział, gasząc lampkę, po czym objął mnie od tyłu i tak zasnęliśmy. 


Poderwałam się z łóżka, kiedy drzwi  od mojego pokoju zostały otwarte i uderzyły o ścianę. Szybko zakryłam nagie piersi i spojrzałam zdezorientowana na zaspaną Demi. 

- Co jest do cholery. - jęknęłam. 

- Pragnę Ci oznajmić, że nie idę dzisiaj do szkoły, ponieważ pół nocy nie spałam, słuchając jak Justin dobrze się pieprzy. - syknęła, po czym wyszła z mojego pokoju. 

Opadłam na materac, przykładając dłoń do walącego serca. 

- Co się stało? - mruknął Justin, lekko otwierając oczy. 

- Jeszcze tu jesteś? - zmarszczyłam brwi. - Nie powinieneś spać u siebie? 

- Chanell, mówiłem, że nie jestem dziwką, która zmywa się w nocy. - zaśmiał się chłopak, zdzierając ze mnie kołdrę. - Pięknie. - uśmiechnął się szelmowsko, kładąc dłoń na mojej piersi. 

Przewróciłam oczami i wstałam z łóżka. - Muszę iść do pracy. - ziewnęłam, podchodząc do komody z bielizną. 

- Jesteś chyba jedyną dziewczyną, która nie wstydzi się swojego ciała

Spojrzałam na Justina, który bacznie mi się przyglądał. 

- A znasz ich pewnie dużo. - zaśmiałam się, wyciągając bieliznę. 

- Nie to miałem na myśli. - chłopak również wstał i do razu skierował się do łazienki. 

- Justin, naprawdę się spieszę. - powiedziałam, wchodząc do kabiny prysznicowej, w której on też już był. 

- Nie ma problemu. Lubię szybkie numerki. - uśmiechnął się, robiąc mi miejsce. 

- Jesteś seksoholikiem. Wiesz, że to się leczy? - spytałam, namydlając ciało. 

- Wylecz mnie. - szepnął, obejmując mnie od tyłu. 

- Justin! - fuknęłam, odsuwając się od chłopaka. - Muszę iść do pracy. - powtórzyłam. 

- Wiem. - zaśmiał się, ponownie mnie obejmując. Jedną ręką złapał moją pierś, a drugą sunął do mojej kobiecości. Oblizałam usta i wypuściłam głośno powietrze opierając ręce o ściankę prysznicową. 

- Tylko szybko. - sapnęłam, kładąc rękę na dłoni Justina, która obejmowała moją pierś. 

- Robi się. - zaśmiał się, po czym wszedł we mnie powoli. - Rozszerz nogi. - powiedział, całując mój kark. 

Zrobiłam jak prosił, a ręką objęłam jego szyję, wyginając się w łuk. 

- Idealnie. - jęknął, powoli się poruszając biodrami.

Przymknęłam oczy, cicho pojękując, kiedy chłopak zaczął przyspieszać. Co jakiś czas zaciskałam się na nim, co bardzo mu się podobało, bo jeszcze głośniej przeklinał i dyszał. 

- Nie rób tak. - syknął, wymierzając klapsa w mój pośladek. 

- Podoba Ci się. - jęknęłam cicho, zataczając koło biodrami. 

- Jeśli też chcesz mieć orgazm, to przestań. - szepnął, ponownie klepiąc mój pośladek. 

Zagryzłam wargę, uśmiechając się do siebie i przestałam robić cokolwiek. Justin coraz mocniej i szybciej wbijał się we mnie. Jedną ręką ściskał moje biodro, a drugą zaczął masować moją kobiecość. Czułam zbliżający się orgazm. Zabrałam rękę z szyi chłopaka i oparłam ją o ścianę, drugą zatkałam sobie usta, kiedy orgazm przeszedł przez moje ciało. Teraz ruchy Justina stały się ostre i nierówne. W końcu doszedł, warcząc przekleństwa. 

- Dzień od razu staje się lepszy. - zaśmiał się wychodząc ze mnie, po czym obrócił do siebie przodem i pocałował w usta. 

- Teraz naprawdę muszę iść do pracy. - zaśmiałam się przy ustach chłopaka. Zaczęłam szybko namydlać ciało. 


Demi nigdzie nie było, więc pewnie dalej spała.  W biegu włożyłam buta na stopę i w końcu byłam gotowa. 

- Rusz się do cholery! - syknęłam, otwierając drzwi. Królewicz Justin, szedł sobie spokojnie, całkowicie opanowany. - Zaraz Cię zabiję. - zacisnęłam szczękę, podbiegając do chłopaka. Złapałam go za ramię i zaczęłam pchać w stronę wyjścia. 

- Już dobrze. - zaśmiał się, idąc w kierunku swojego samochodu. - Widzimy się wieczorem? - spytał, przystając przy swoim samochodzie. 

- Po co? - zmarszczyłam brwi, odblokowując swój samochód. 

- Wiesz po co. - oblizał usta, po czym językiem wypychał policzek, sugerując robienie loda.. 

- Nie, Justin. - Przyłożyłam dłoń do czoła, kręcąc głową. - Wieczorem też pracuję. - zachichotałam i wsiadłam do samochodu.

Popełniam błąd i dobrze o tym wiem. Nie mogę się z nikim wiązać. Nie dam rady tego pogodzić, a jednak coś mnie do niego ciągnie. Wiem, że jestem dla niego wredna, ale taki mój system obronny. Próbuję go do siebie zrazić, chociaż i tak sama później do niego lecę. Bez sensu. Dzisiejszy dzień jest inny. Czuję, jakbym zrzuciła jakiś kamień przywiązany do mnie. W końcu mogłam komuś powiedzieć to, co trzymam w sobie od tylu lat. 


Co wy na to? :)) 

MONEY (Justin Bieber)Where stories live. Discover now