Rozdział 30

9.4K 147 2
                                    

- Ojej, czy należą mi się za to klapsy? - spytała niewinnie, opierając ręce na mojej piersi. 

- Kiedy wróci Demi? - spytałem

- Za jakieś..- spojrzała w górę, przygryzając wnętrze policzka. - 3 godziny. - powiedziawszy to, powoli opadła na kolana, cały czas patrząc mi w oczy. Nabrałem powietrza do płuc i na chwilę przymknąłem oczy. 

- Och, jaki Pan twardy. - mruknęła, przejeżdżając ręką po moim kroczu. 

- Musisz się postarać, jeśli chcesz zaliczyć ten semestr. - pogłaskałem dziewczynę po głowie. 

- Bardzo zależy mi na tym zaliczeniu. - Brunetka powoli oblizała usta i rozpięła moje spodnie. Odchyliła bokserki i wyjęła penisa. Kurwa. Ucałowała główkę i powoli przesunęła ręką po jego długości. 

- Pokaż mi jak bardzo. - szepnąłem, kładąc rękę na tył głowy dziewczyny. Nie musiałem długo czekać, bo już po chwili mój kutas uderzał o jej gardło. - Kurwa - warknąłem, zdjąłem gumki do włosów z kucyków i wziąłem w garść jej ciemne włosy. Spojrzałem w dół, najpierw na jej duże oczy, później czerwone usta oplatające mojego penisa, następnie jej ręka oparta na moim udzie, a drugą pieściła się między nogami. O moja słodka mała lafirynda. 

- Och, Panie Bieber. - jęknęła, kiedy na chwilę pozwoliłem jej wyjąć penisa. - Boże. - sapnęła, przymykając oczy i coraz szybciej zaczęła się pieścić. 

- Dość! - warknąłem, łapiąc ją mocno za włosy. - Wstań. - nakazałem.

Dziewczyna posłusznie wstała, przygryzając wargę.  Szminka była rozmazana wokół jej ust, oczy płonęły jej pożądaniem, a na policzkach pojawił się rumieniec. 

- Przepraszam, Panie Bieber. - szepnęła, udając zawstydzoną. Podciągnąłem spodnie i ruszyłem do jej pokoju. 

- Chodź, pokażesz mi co jesteś w stanie zrobić, żeby zaliczyć. - słyszałem za sobą tylko stukot szpilek. Wszedłem do pokoju i czekałem, aż Chanel do mnie dołączy, kiedy to zrobiła, złapałem ją w pasie i przygwoździłem do drzwi. Najpierw pocałowałem jej spuchnięte wargi, następnie uklęknąłem, zakładając jej nogę sobie na ramię. Zdarłem z niej koronkowe białe figi, przystawiając bieliznę do nosa. Przymknąłem oczy zaciągając się jej słodkim zapachem i schowałem majtki do kieszeni. Spojrzałem w ciemne oczy dziewczyny i powoli przysunąłem usta do jej płaczącej cipki. - Taka spragniona. - mruczę, wsuwając w nią język. Z ust brunetki ucieka tylko ciche westchnienie. Wplata dłoń w moje włosy i mocno ciągnie za ich końce. 

- Proszę, Panie Bieber. - jęczy powoli kołysząc biodrami. 

Odrywam się w końcu od jej słodkiej cipki i wstaję, oblizując lubieżnie usta. 

- O co prosisz? 

Chanel mruga szybko oczami, próbując dojść do siebie. - Weź mnie. 

Chwyciłem dziewczynę w pasie i uniosłem, żeby oplotła mnie nogami. Moja słodka Chanel Fletcher. Położyłem dziewczynę na łóżku i zacząłem się rozbierać. Spojrzałem na łóżko, na którym Chanel znowu zaczęła się dotykać. 

- Mała nieposłuszna lafirynda. - pokręciłem głową i położyłem się na kobietę. Uniosłem jej ręce nad głowę i chwyciłem w jedną rękę, drugą nakierowałem penisa na jej rozgrzane wejście. Wszedłem mocno do samego końca. 

- Kurwa. - jęknęliśmy obydwoje. - Jesteś dzisiaj nieznośna. - wycedziłem i zacząłem się mocno poruszać, nie pozwalając się jej przyzwyczaić do mnie. 

- Proszę mnie ukarać. - wyjęczała, przygryzając wargę. 

Uśmiechnąłem się, skupiając wzrok na jej podskakujących piersiach, owiniętych tylko białą kusą koszulą. Rozwiązałem materiał i chwyciłem pierś w dłoń. 

- Boże, Justin. - krzyknęła, podkulając nogi. 

- Nie dochodź. - warknąłem, uderzając jej pierś otwartą dłonią. Wiem, że nie wytrzyma i zaraz dojdzie, czułem jak zaciska się na mnie, gdy tylko w nią wszedłem. 

- Proszę! - wyskomlała. - Och, dochodzę. - pisnęła i po chwili wygięła się w łuk, mocno i długo dochodząc. Nie przestając ją pieprzyć sam goniłem swoje spełnienie. W końcu opadłem na dziewczynę, głośno dysząc. - Ja pierdole. - szepnąłem w jej piersi. Puściłem je dłonie i mocno wtuliłem się w jej ciało, nie wychodząc z niej. - Kocham Cię. - wydyszałem, całując jej obydwie mokre piersi. W końcu na nią spojrzałem, uśmiechnęła się szeroko, a w jej oczach zalśniły łzy. Nie oczekiwałem odpowiedzi, wiem, że ona również coś do mnie czuje, nie słowa, a czyny świadczą o miłości. Jednak chciałem, żeby usłyszała to ode mnie. Jestem cały jej. 


Chanel *POV 

Nie pamiętam kiedy obudziłam sie w tak dobrym humorze. Czułam, że teraz wszystko się zmieni. Dostałam jakiegoś kopa od życia. Wstałam cicho i ubrałam na siebie szlafrok. Wyszłam z pokoju i ruszyłam na górę, żeby sprawdzić, czy Demi już jest. Podchodząc pod jej drzwi, juz słyszałam jakieś krzątanie się. Otworzyłam drzwi i aż mnie zamurowało. Owszem Demi już nie spała, bo leżał na niej Jaxon, brat Justina.

- Chanel, o Boże! - pisnęła siostra, zrzucając z siebie chłopaka. 

- Justin! - wrzasnęłam na całe gardło, więc na pewno mnie usłyszał. 

Ani na chwilę nie spuściłam wzroku z zawstydzonej dwójki. Przecież ona jest jeszcze niepełnoletnia! Do cholery! 

- Justin! - ponownie wrzasnęłam. 

- Co się stało? - jęknął chłopak, stając obok mnie. - Co Ty tu kurwa robisz? - spojrzał zdezorientowany na brata, który pospiesznie ubierał bluzkę. 

- Wyjdźcie! - wrzasnęła Demi, zalewając się łzami. Podeszła do drzwi, wypchała nas i zamknęła. 

Spojrzałam wściekła na szatyna i ruszyłam na dół. Kurwa mać! W moim domu! Bez mojego pozwolenia. Wypadałoby zapytać, a przede wszystkim najpierw przedstawić mi Jaxona. 

- Chanel, nie wściekaj się. - usłyszałam za sobą, kiedy usiadłam przy stole.

- Ona jest niepełnoletnia! - syknęłam wściekle. 

- A czy Ty byłaś pełnoletnia, kiedy straciłaś cnotę? - spytał, krzyżując ramiona na piersiach. - Ide się kurwa ubrać. - warknął zły i zniknął z salonu.

Tyle po dobrym humorze. Mówiłam o zmianach? Czas zmienić się we wściekłą matkę! 


MONEY (Justin Bieber)Where stories live. Discover now