3. Sentymenty

562 27 2
                                    

poniedziałek, 27 września

Ubrana w karmelową sukienkę i czarne pantofle ze złotymi klamrami Julia pewnym krokiem weszła do wieżowca Atrium Garden, gdzie mieściło się biuro JP Morgan. Z uśmiechem przywitała się najpierw z ochroniarzem, recepcjonistką, a następnie kilkoma osobami w windzie. Wysiadła na jedenastym piętrze i znalazła się na open space. Nastąpiła ponowna seria radosnych powitań - hej, Julia, cześć, Julia - te słowa leciały w jej stronę niczym seria z karabinu maszynowego.

W końcu dotarła do swojego biura. Otworzyła kluczem drzwi ze srebrną tabliczką głoszącą Julia Accardi, Vice-President, CBMS Project Manager. Wciąż ciężko było się jej przyzwyczaić do tego tytułu. Dzień, w którym przyszła tutaj do pracy, pamiętała, jakby to było wczoraj - miała wtedy dwadzieścia jeden lat i bała się własnego cienia. Studiowała marketing i zarządzanie i obawiała się, że po rozmowie o pracę nie zdąży na popołudniowy wykład. Na drzwiach do pomieszczenia, które było teraz jej biurem, widniało nazwisko Amelii. W życiu by nie pomyślała, że kiedyś to właśnie ona zajmie to miejsce.

- Hej, mogę? - tuż po tym jak postawiła torebkę na blacie, rozległo się pukanie do drzwi i do środka zajrzała Monika. Kiedy Julia została managerem, musiała wybrać kogoś na swojego zastępcę i nie wyobrażała sobie w tej roli nikogo innego, jak właśnie jej. Dzieliły biuro przez prawie trzy lata, znały się jak łyse konie, a wspólna praca sprawiała im tylko przyjemność. Wybór był zatem do przewidzenia.

- No co tam? - Julia usiadła w wygodnym fotelu obrotowym i włączyła komputer.

- Dostałam maila od Emilii z HRów z listą osób na warsztaty. Wiesz, że nie mamy ani jednego studenta? Prawie sami pracownicy, głównie z Deloitte.

- O, to nietypowo - Julia spojrzała w kalendarz. - Zapisy trwają do jutra, może jeszcze przyjdzie trochę młodzieży.

- Masz przygotowaną prezentację?

- Tak, ale chyba trochę ją pozmieniam, skoro zebrała nam się taka ekipa.

W marcu tego roku Julia zaangażowała się w warsztaty Korpo w pigułce, czyli serię szkoleń dla osób zainteresowanych pracą w korporacji, bądź tych, którzy już pracowali i chcieli poszerzyć swoje horyzonty. Prowadzone były przez osoby z różnych firm, nie tylko JP Morgan, dzięki czemu uczestnicy mogli poznać specyfikę pracy w różnych miejscach. Z reguły przychodzili studenci, nowy pracownicy przeróżnych warszawskich korporacji, czasem osoby, które dopiero myślały o takiej pracy. Julia bardzo lubiła uczyć innych, lecz po tym jak została managerem przyszły ważniejsze obowiązki i rzadko miała ku temu okazję. Nie chcąc zupełnie odciąć się od nauczania, zaangażowała się w prowadzenie warsztatów, co było idealną okazją, by nie tylko zapunktować u szefostwa, ale także dalej rozwijać swoje nauczycielskie umiejętności.

- Jak tam po sobocie? - Monika zmieniła temat. - Było coś... no wiesz?

- Nie wiem, co? - Julia uniosła brwi i otworzyła pocztę w komputerze.

- Ty i Adam... na parkiecie razem, przy stole razem- wyliczała Monika. - Kama mówiła mi, że razem też wyszliście z imprezy.

- Tak, bo odwiózł mnie do domu - przyznała Julia, wyciągając z torebki telefon i pudełko z przygotowanym w domu obiadem. - Bo tak się umawialiśmy na samym początku.

- I co? - Monika spojrzała na nią z błyskiem w oku. - Zrobił ci rano śniadanie?

- Monia, daj spokój. Adam to mój manager. A ja - wskazała najpierw na siebie, a później na nią. - Jestem twoją managerką. Więc proszę, wracaj do pracy. Aha - podała jej pudełko z jedzeniem - I wrzuć to, proszę, do lodówki.

Twoja skóra || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now