39. Dziwny nastrój

306 26 1
                                    

wtorek, 11 stycznia

Po wysłuchaniu historii Filipa, do Julii dotarło, że jej problemy są niczym w porównaniu z tym, z czym musiała mierzyć się Laura. Mogła narzekać na pracę, na to, że została niesprawiedliwie potraktowana przez swoich przełożonych, ale przynajmniej była zdrowa i nie próbowała zrobić sobie krzywdy. Chociaż tyle mogła docenić.

Ten dzień był niesamowicie męczący zarówno dla Julii, jak i Filipa. Telefon dziewczyny ucichł dopiero około piątej popołudniu, a Filip był tak roztrzęsiony i oszołomiony, że nie był w stanie się na niczym skupić. Całe popołudnie spędzili jak stare, znudzone życiem małżeństwo, siedząc na sofie z kawą i oglądając wiadomości na TVN24. Nie mieli ochoty nawet zjeść niczego pożywnego - Julia zrobiła im jedynie kanapki, których i tak nie dojedli do końca. Żadne z nich nie miało siły ani nastroju na jakąś bardziej angażującą rozmowę, na czułości, a ich kontakt fizyczny był teraz mocno ograniczony. Obserwując ich z boku można by wywnioskować, że doszło między nimi do kłótni. Nerwowa atmosfera udzieliła się także Albie, która leżała w fotelu i niespokojnie zerkała to na jedno, to na drugie.

- Znowu? - spytała Julia, gdy Filip po raz kolejny złapał za paczkę papierosów i ruszył w stronę balkonu.

- Byłem może z godzinę temu - odpowiedział, nie patrząc na nią.

- Filip... - poszła za nim. - Proszę cię. Wypaliłeś prawie całą paczkę.

- No i? - niewzruszony otworzył drzwi na balkon. - Wszystko mi jedno.

- Tylko niszczysz sobie zdrowie...

- Julia! - podniósł nagle głos. Cofnęła się o krok. - Dasz mi w końcu spokój?

Odpuściła. Rozumiała, że miał ciężki dzień, choć była zdziwiona, że tak długo go to wszystko trzymało. Powtarzała sobie w myślach, że przecież to nie ona była świadkiem psychotycznego ataku Laury i powinna powstrzymać się od oceny - każdy człowiek różnie reaguje na tego typu rzeczy. Z drugiej strony, Laura nie była mu jakoś szczególnie bliska - dlaczego tak to wszystko przeżywał?

- Muszę zadzwonić do Oskara - powiedział. - Jeszcze z nim nie rozmawiałem.

- Jasne - rzuciła cicho Julia, przymykając drzwi na balkon. Spojrzała na stojący na stoliku talerz z niedojedzonymi kanapkami i postanowiła wyrzucić je do kosza - leżąc tyle czasu na powietrzu, przestały wyglądać apetycznie. Gdy szła z talerzem w kierunku śmietnika, znów usłyszała dźwięk telefonu i aż zagotowała się w środku. Była prawie ósma - przecież jej zespół skończył już pracę. Kto i czego od niej jeszcze chciał?

Szybkim krokiem pomaszerowała do sypialni. Podniosła leżącego na blacie iPhone'a i zmarszczyła brwi - dzwoniła jej matka. Nie odzywała się od świąt. Ciekawe, czego chciała.

- Cześć, Julka - powiedziała radośnie. - Jak się masz? Wszystko w porządku?

- Tak, mamo - oparła. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie dzwoniła do niej bezinteresownie. - Co się dzieje?

- No właśnie dzwonię do ciebie z takim małym pytaniem - rzekła pani Katarzyna. - Pamiętasz Kacpra, syna Szymona?

Kacper, Kacper... tak, Julia pamiętała bucowatego potomka partnera swojej matki. Chociaż wolałaby nie pamiętać.

- Aha - odpowiedziała. - Co z nim?

- Wyobraź sobie, że zwolnili go z firmy, w której pracował - westchnęła. - No skandal po prostu. Taki zdolny chłopak... ja nie wiem, kto tam tą jego firmą zarządza.

No nie. Julia już wiedziała, dokąd ta rozmowa zmierza. Cierpliwie słuchała jednak dalej:

- I tak sobie pomyślałam, może u ciebie w pracy znalazłoby się dla niego miejsce?

Twoja skóra || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now