21. Warszawski łotr

393 30 0
                                    

środa, 1 grudnia

Idealnie pierwszego grudnia w Warszawie spadł śnieg. Julia zmuszona była zamienić pantofle i szpilki na ciepłe, eleganckie botki, a także cienki, jesienny płaszcz na ten nieco grubszy. Gdy zakładała go dzisiaj rano do pracy, przeszło jej przez myśl, że do tego bordowego koloru pasowałby szary szalik, który kilka tygodni temu oddała Filipowi.

Męczyła ją sytuacja, w której się znalazła. Wcześniej wściekła na siebie, teraz była po prostu poirytowana i czuła bezradność. Choć w pewnym sensie już przeszła do porządku dziennego nad tym, że historia jej wielkiej miłości znów nie skończy się happy endem, to jednak ciężko było jej przed samą sobą ukryć rozczarowanie.

Wciąż wspominała piątkowy wieczór, gdy spotkała Filipa na Nowym Świecie - tak, jak zauważyły jej przyjaciółki, specjalnie wrzuciła story na instagrama w nadziei, że je zobaczy. A gdy później widzieli się pod lokalem, wiedziała, że jej plan się powiódł - szczerze wątpiła w jakikolwiek przypadek. Żałowała tylko, że skończyło się jak się skończyło. Czekała na pierwszy krok z jego strony, niestety, nie doczekała się. Choć to może ona powinna była zareagować pierwsza - w końcu cała obecna sytuacja miała miejsce wyłącznie z jej winy. Dlatego też w niedzielę wysłała mu tylko SMSa, że cieszyła się, że mogła go zobaczyć. Niestety, nie doczekała się odpowiedzi.

Gdy wychodziła z pracy, w recepcji natknęła się na Adama. Przeżyła lekki szok - nie widziała go prawie miesiąc. Jego twarz wyglądała już zupełnie normalnie, poza niewielką raną na nosie i w okolicy brwi.

- Cześć - powiedziała przyjaźnie.

- Cześć - odpowiedział bez emocji i ruszył w kierunku wyjścia.

- Poczekaj - poszła za nim. O ironio, pamiętała czasy, kiedy to ona uciekała przed nim z pracy. Kto by pomyślał, że role się kiedyś odwrócą?

- Julia, wiesz dobrze, że nie powinniśmy rozmawiać - rzucił, nie patrząc na nią. Przeszli przez drzwi obrotowe, a Adam starał się nie dopuścić do tego, by dorównała mu kroku.

- Adam, ja cię strasznie przepraszam za Filipa - powiedziała. - To, co zrobił, było poniżej krytyki.

- Nie przepraszaj, nie masz za co - w końcu na nią spojrzał. - Posłuchaj, ja nie mam do ciebie żadnego żalu. To, co zrobiliśmy, to był błąd i musiałem za to zapłacić. Jest mi tylko przykro, że sprawy potoczyły się w ten sposób, bo poza tym, że jesteś świetnym pracownikiem, to bardzo cię polubiłem. A teraz wybacz, spieszę się.

Szybki krokiem ruszył w stronę parkingu. Julia westchnęła. Nie dość, że Filip namieszał w jej życiu, to jeszcze i Adam został w to wszystko wciągnięty. Nagle obok niej na chodniku zatrzymała się jakaś para na motocyklu. Mężczyzna ściągnął kask, odwrócił się do swojej partnerki i spytał:

- I co, nie było tak źle chyba?

- No, myślałam, że będzie gorzej, ale z tobą nie bałam się ani chwili - dziewczyna ściągnęła kask i roześmiała się, po czym pocałowała go w usta. Julia uśmiechnęła się i ruszyła przed siebie na przystanek. Przypomniała sobie wieczór, kiedy Filip zrobił jej niespodziankę i przyjechał po nią motocyklem, na który za żadne skarby nie chciała wsiąść. Od tamtego wydarzenia minął prawie miesiąc, lecz Julia miała wrażenie, że było to dobre parę lat temu.

- Hej, ty jeszcze tutaj? - dogoniła ją Kamila.

- A ty? - Julia spojrzała na nią zdziwiona.

- Musiałam dokończyć raport - chwyciła Julię po rękę. - Słuchaj. Po firmie chodzą ploty, że znów rozstałaś się z Filipem.

Julia wywróciła oczami. Znowu się zaczyna...

Twoja skóra || Taco HemingwayOù les histoires vivent. Découvrez maintenant