20. Szukam cię po shot-barach

412 24 6
                                    

piątek, 26 listopada

Kolejne tygodnie mijały leniwie, powoli i deszczowo. Chociaż Filip miał na głowie całkiem sporo - zbliżał się koniec roku, co w niektórych przypadkach oznaczało ostatni moment na dopięcie pewnych spraw służbowych - to miał wrażenie, że wciąż jest sobota, szósty listopada, kiedy to dowiedział się, że jego ukochana zdradziła go ze swoim szefem.

- Kurwa, stary, musimy coś zrobić, bo ja nie mogę na niego patrzeć - Łukasz spuścił wzrok z Filipa stojącego w kolejce przy barze w pubie Weles. Maciek odsunął od siebie puste kieliszki i spojrzał na Filipa, a raczej jego cień, którym stał się dwa tygodnie temu.

- Co my niby mamy zrobić? - wzruszył ramionami.

- Nie wiem, cokolwiek - westchnął Łukasz. - No zobacz, jak on wygląda. Co ze sobą robi. Tylko praca, chlanie, fajki...

- I gadanie o Julii - dodał Maciek.

- Ale zwrot akcji, co? - Łukasz odchylił się na krześle, ponownie spoglądając na Filipa, który właśnie znalazł się na początku kolejki. - Biegał za nią jak pies, nie chciała mu wybaczyć, bo ją zdradził, po czym się zeszli, Julia sama go zdradziła i teraz Filip nie chce jej znać, chociaż nadal ją kocha.

- Tyle razy mówiłem mu, żeby się w to znowu nie pakował - Maciek przejechał dłonią po twarzy. - Może i dobrze, że stało się, jak się stało.

- O czym ty gadasz?

- Bo może w końcu do niego dotrze, że ta relacja jest bez sensu - wyjaśnił. - Ile jeszcze będą się tak schodzić, rozstawać, znowu schodzić, zdradzać... ech. Nie jesteśmy już w liceum.

- Nie da się ukryć, Królu Maciusiu Pierwszy - przy stole pojawił się Filip. Postawił na blacie małą tacę z dziewięcioma shotami i, nie czekając na kolegów, chwycił kieliszek i w ułamku sekundy opróżnił jego zawartość. - Ależ to cholerstwo pali!

- Miałeś nam wziąć po jednym - zauważył Łukasz.

- I wziąłem - Filip zaczął się śmiać. - Dla was po jednym, dla mnie pozostałe siedem. Chociaż teraz już sześć.

- Fifi, kiedy ty ostatnio coś jadłeś? - Maciek przysunął do siebie kieliszek.

- A bo ja wiem? - prychnął Filip. - Dziś rano? A może wczoraj?

Łukasz i Maciek wymienili spojrzenia. Gdy ich przyjaciel sięgnął po kolejny kieliszek, Łukasz wyrwał mu go z rąk, rozlewając wódkę na blat.

- Ej, Partyka, ogarnij się! - warknął Filip.

- Nie, stary, to ty się ogarnij - rzucił wściekłe Łukasz. - Zobacz, co ze sobą robisz. Julia nie jest warta tego, żebyś dla niej niszczył sobie zdrowie.

- Julia jest warta wszystkiego - powiedział stanowczo.

- Czyżby? - zapytał Maciek. - To dlaczego nie jesteś teraz z nią, tylko chlejesz właśnie z jej powodu?

- Bo mnie zdradziła?

- No i koło się zamyka - Maciek wypił kieliszek wódki i zapił go szklanką soku żurawinowego. - Powinieneś znaleźć sobie jakąś nową dupę i tyle.

- Albo Julia albo nikt - wybełkotał Filip. Próbował sięgnąć po kolejnego shota, ale Łukasz uderzył go w dłoń.

- Fifi, ja wiem, że ty się zawsze kierowałeś zasadą, że zepsute zabawki się naprawia, a nie wyrzuca - kontynuował Maciek. - Ale jeśli naprawiasz coś dziesiąty raz z rzędu, a to dalej zawodzi, to może czas zamienić to na lepszy model?

Twoja skóra || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now