23. W tym smutnym mieście

407 27 1
                                    

wtorek, 7 grudnia

- Proszę! - zawołał Jakub Treder, słysząc pukanie do swojego gabinetu. W drzwiach pojawiła się Julia. - O, ty już tutaj? Nie miałaś być o jedenastej?

- Nudziło mi się w domu - odparła z uśmiechem. - Mogę ci zająć chwilę?

- Jasne - Kuba poprawił okulary w drucianych oprawkach. - Co tam?

- Czy Karol wysłał ci już może sprawozdania z projektów kwartalnych dla Arizony? Chciałam przejrzeć je przed jutrzejszym callem.

- Pewnie - Kuba spojrzał w ekran komputera. - Karol, Karol, gdzie ty jesteś... o, mam. Ale czekaj, przecież ja ci je wysyłałem wczoraj rano.

Julia drgnęła, przypomniawszy sobie o wczorajszym mailu od swojego managera.

- Faktycznie - westchnęła. - Wybacz, pójdę może od razu je przejrzeć.

- Wszystko w porządku? - zaczął ostrożnie Kuba. - Już od jakiegoś czasu widzę, że chodzisz jakaś smutna, ale od kilku dni mam wrażenie, że ktoś wyssał z ciebie całą energię. Jeśli chciałabyś pogadać...

- Dzięki Kuba, ale dam sobie radę - odparła uprzejmie. - Pójdę do siebie, przejrzę te sprawozdania.

- Zaczekaj - zatrzymał ją. Spojrzał w ekran komputera i ponownie na Julię. - Pamiętasz o Natalii?

Westchnęła. Jeszcze i to. Po raz pierwszy będzie musiała zwolnić jedną z pracownic, która do pracy przychodziła chyba tylko po to, by napić się darmowej kawy i rozsiewać plotki.

- Tak - kiwnęła głową. - Załatwię to od razu. Natalia jest już w pracy?

- Mówiła, że idzie na kawę - Kuba ruszył myszką od komputera. - Widzę, że na czacie jest nieaktywna od pół godziny, więc jeśli sama nie zbiera nasion kawowca gdzieś w Kongu albo Indonezji, to nie wiem, co ona robi.

Julia parsknęła śmiechem i wyszła z gabinetu. Gdy znalazła się u siebie, znów poczuła smutek i przygnębienie. Był wtorek, minęły zatem cztery dni, odkąd Filip poinformował ją o tym, że wyjeżdża. Choć udawała, że nic jej to nie obchodzi, umierała z ciekawości, dokąd jedzie, kiedy wróci, albo czy w ogóle wróci, czy jedzie sam czy z kimś. Przyjechał do niej, by poprosić ją, by go powstrzymała. Ale tego nie zrobiła. Dał jej szansę, a ona z niej nie skorzystała. Dlaczego? Sama nie wiedziała.

- Chciałaś mnie widzieć? - nagle do jej biura weszła Natalia. Julia już miała ją upomnieć, że powinna była zapukać, lecz w ostatniej chwili postanowiła sobie darować. Natalia samą mową ciała okazywała jej brak szacunku - znudzony wyraz twarzy, skrzyżowane ręce na piersiach, wzrok wodzący po całym pomieszczeniu.

- Tak - Julia wyprostowała się w fotelu. - Chciałam cię poinformować, że wspólnie z szefostwem podjęliśmy decyzję o nie przedłużaniu tobie umowy.

- Co? - Natalia spojrzała na nią wielkimi oczami.

- Masz jeszcze trzy dni urlopu - ciągnęła niewzruszona Julia. - Zastanów się, kiedy chciałabyś go wykorzystać i...

- Wyrzucasz mnie z pracy? - Natalia podeszła bliżej.

- Nie przedłużam ci umowy - sprostowała Julia. Była zaskoczona, z jaką lekkością przyszło jej przekazywanie niezbyt miłych wieści.

- Ale dlaczego?

- Zastanówmy się - Julia patrzyła jej prosto w oczy. - Spóźniasz się, wychodzisz kilka razy dziennie na półgodzinne przerwy, zawalasz najprostsze zadania, nie poprawiasz swoich błędów. Nie traktujesz z szacunkiem ani mnie, ani kolegów z zespołu. Miałaś już kilka ostrzeżeń ale najwidoczniej nie podziałało, więc pora zakończyć naszą współpracę.

Twoja skóra || Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz