10. Świecące prostokąty

470 26 1
                                    

sobota, 16 października

Tej nocy Julia nie spała zbyt dobrze. Po pierwsze - tak przemarzła, że włączony grzejnik, ciepła piżama i gruby koc nie były w stanie zapewnić jej odpowiedniej ilości ciepła, a po drugie - co chwila budziła się i myślała o Filipie. Choć wczoraj była jeszcze trochę sceptycznie nastawiona do tej relacji, teraz była już przekonana, że to tylko kwestia czasu, aż wylądują razem ponownie w łóżku. Myśl o tym działała na nią jak mocna kawa.

Wstała około dziewiątej. Bolały ją wszystkie kości i cała trzęsła się z zimna. Jakim cudem doprowadziła się aż do takiego stanu? Przecież była wczoraj ubrana niemal na cebulkę, a wieczorem nie było aż tak zimno... czyżby? Gdy ruszyła do kuchni, zauważyła, że Alba śpi na dywanie, rozciągnięta jak żaba na liściu - musiało być jej gorąco. Julia rozkręciła wszystkie grzejniki w mieszkaniu na maksa, ale najwidoczniej tylko jej było zimno. Obawiała się, że to mogą być początki przeziębienia, więc zaczęła szukać termometru w szafce. Obudzona hałasem Alba podniosła głowę i zaczęła ziewać.

- Ciesz się, że nie jesteś psem - powiedziała Julia, wyciągając termometr z kartonika. - Inaczej w życiu bym z tobą dziś na spacer nie wyszła.

Z termometrem pod pachą zaczęła przygotowywać sobie rozgrzewający napój z saszetki. Mimo że nie jadła śniadania, wzięła też witaminę C, jakiś gripex czy inny lek na przeziębienie, a następnie nałożyła Albie saszetkę z rybą na talerzyk. Wkrótce odczytała wysokość temperatury - trzydzieści sześć i osiem. A czuła się, jakby miała czterdzieści.

Alba zjadła swoje śniadanie, podziękowała za posiłek, ocierając się Julii o nogi i poszła dalej spać. Julii zaczęło robić się nieco cieplej, ustał też ból w kościach. Położyła się na sofie obok Alby, przykryła kocem i włączyła telewizor - trafiła na powtórkę Kuchennych Rewolucji. Słuchając, jak Magda Gessler krzyczy na biednych restauratorów, Julia przeglądała wiadomości na messengerze. Patrycja i Zuzą chciały się spotkać w przyszłym tygodniu i ustalały datę spotkania. napisała do niej również Monika - poinformowała ją, że zarezerwowała stolik w Bistro Vodka Bar na siódmą wieczorem. Julia nawet nie odpisała. Była pewna, że jeśli dzisiaj gdziekolwiek wyjdzie, w niedzielę nie podniesie się z łóżka. Niestety, nie było żadnej wiadomości od Filipa.

Dzięki lekom wkrótce poczuła się lepiej i w końcu zjadła śniadanie, wzięła też prysznic. Spędziła sobotę na porządkach, oglądaniu seriali i rozmyślaniu o Filipie. Obiecał jej, że się dziś odezwie, jednak jej telefon milczał. Teoretycznie mogłaby sama do niego napisać, ale była na to zbyt dumna. Nie byłaś dumna, gdy dawałaś mu dziesiątą szansę, a jesteś zbyt dumna, by napisać mu głupiego SMSa? Mózgu, zamknij się, pomyślała poirytowana.

Gdy zaczęło się ściemniać, postanowiła jednak schować dumę do kieszeni i wysłała mu wiadomość na messengerze z pytaniem, co u niego słychać. Nie doczekała się odpowiedzi - co więcej, nawet nie odczytał wiadomości. Dzwonić nie zamierzała. Skoro się nie odzywał, widocznie miał powód. A co, jeśli dotarło do niego, że to wszystko jest bez sensu? Na myśl o tym przeszedł ją dreszcz.

Dochodziła siódma i Julii zaczynało się powoli nudzić oglądanie seriali. Próbowała trochę pobawić się z Albą, ale kotka niespecjalnie była zainteresowana pluszową myszką, którą dziewczyna ruszała pod kocem, chcąc zainicjować zabawę. W którymś momencie zaczął dzwonić jej telefon. To była Monika.

- Halo, gdzie ty jesteś?

- Sorry, Monia, ale dziś zostanę w domu.

- No weź, chodź! Wszyscy o ciebie pytają.

- Rozmawiasz z Julią? - usłyszała w tle męski głos. Po chwili zdała sobie sprawę, że to Adam. - Julia! Dlaczego cię tutaj jeszcze nie ma?

- Właśnie! - odezwały się inne głosy. - Julia, chodź do nas!

Twoja skóra || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now