II12.

122 12 2
                                    

- To niemożliwe - mruknęła, Emma gdy dotarła do setnej strony raportu jaki przygotowali dla nich technicy. Jak na siedem ciał i niezliczoną ilość dowodów jakie zostały zebrane na miejscu znalezienia zwłok nie przedstawiały one żadnej wartości. - Pieprzony geniusz.

- Kto Franklin? - Adam podszedł do biurka Emmy i rzucił okiem na to co czytała. Sam kilka minut wcześniej skończył zapoznawać się z opracowaniem jakie przygotowali technicy. 

- Chciałabym, czytałeś to? - Kiedy mężczyzna kiwnął głową, przerzuciła kilka kartek i dotarła do fragmentu, który zaznaczyła. Jednego z kilku, które coś wnosiły do ich śledztwa. - Najbardziej bezużyteczny raport jaki widziałam w życiu. Kilka włókien z tapicerki Dodge'a i dwa kocie włosy. I to by było na tyle. Jakbyśmy mieli do czynienia  z jakimś geniuszem zbrodni, który myśli o wszystkim i nie zostawia żadnego śladu. 

- Jakieś zostawił, ale w zasadzie są one mało wartościowe. Franklin powiedział, że wyślą je do Quantico w celu dokładniejszej analizy. 

Szef techników nie zaszczycił ich swoją obecnością. Wysłał jednego ze swoich pracowników, który poinformował zdenerwowanych agentów, że czas, warunki atmosferyczne i specyficzna gleba miały wpływ na bardzo szczątkowe zachowanie dowodów. 

- Cudownie, opracowanie tej pozycji zajęło im ponad miesiąc. Ciekawe ile będziemy czekać na rezultaty z Quantico?

Pytanie było retoryczne, ale Adam i tak na nie odpowiedział.

- Pewnie kilka miesięcy, tam idą same priorytetowe sprawy.

- Pójdę zapytać Mary Louise o tego Dodge'a - wstała zza biurka i skierowała się do wyjścia. 

- Możesz do niej zadzwonić. 

- Wiem.

Raport techników był gotowy już na początku tygodnia, ale Emma i Adam dostali go dopiero po powrocie z do pracy. Kiedy się z nim zapoznali od razu zrozumieli, dlaczego Diaz i Cooper są w tak złym humorze. Mijał już miesiąc od odnalezienia ciał, a oni dalej w zasadzie stali w miejscu. 

Emma zeszła na dół i weszła do pokoju Mary Louise. 

- Gdybym cię zapytała ile... - kobieta przerwała, gdy zobaczyła uniesioną dłoń przyjaciółki. 

Mary ramieniem podtrzymywała słuchawkę telefonu, a jedną ręką zawzięcie stukała w klawiaturę. Emma zamknęła drzwi i stanęła obok krzesła, na którym piętrzyły się akta i czekała aż jej przyjaciółka skończy rozmawiać. 

- Oczywiście proszę pana, oddzwonię gdy tylko będę miała wyniki. - Mary poczekała aż osoba po drugiej stronie się rozłączy i z przyjemnością trzasnęła słuchawką.

- Proszę pana?

- Nie ważne, o co chciałaś mnie zapytać.

Kiedy Mary Louise odwróciła się w jej stronę, Emma zobaczyła że jej przyjaciółka ma wyjątkowo bladą cerę i głębokie cienie pod oczami, których nie zdołał zamaskować makijaż.

 - Jest aż tak źle? - Tydzień temu jeden z trojga analityków pracujących w biurze w Seattle ciężko się rozchorował i Mary przejęła większość jego obowiązków. Wcześniej była zapracowana, ale teraz wyglądała jakby znajdowała się na skraju załamania. 

- Nawet mi nie mów, jestem zawalona pracą jak nigdy. - Westchnęła i sięgnęła do leżącego na burku pudełka. - Chcesz rogalika?

- Chcę - Emma podeszła do przyjaciółki i poczęstowała się ciastkiem z marmoladą różaną. - A co do pytania.

- Mhm - mruknęła Mary Louise, ponownie skupiając uwagę na ekranie komputera. 

- Ile zarejestrowanych Dodge'ów, powiedzmy z późnych lat osiemdziesiątych do końca lat dziewięćdziesiątych jest zarejestrowanych w hrabstwach wokół Parku narodowego? 

Bez sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz