II 9.

86 6 0
                                    

Kiedy technicy dokładnie przebadali okolicę liczba znalezionych w tym miejscu zwłok wzrosła do siedmiu. Z tego powodu Roth zdecydował się na stworzenie grupy operacyjnej, która miała zająć się złapaniem sprawcy. 

Do Emmy i Adama dołączyła dwójka agentów. Jednak nawet z ich pomocą sprawy posuwały się na przód bardzo powoli. Emma miała tyle pracy, że nie dała rady pojechać w piątek do Nowego Jorku. Lucien przyjął to wyjątkowo spokojnie. To z jakim przejęciem opowiadała mu o szczątkach siedmiorga dzieci, że nie mógł robić jej wyrzutów z powodu kolejnego opuszczonego weekendu. 

Agenci popędzali analityków i techników na wszelkie możliwe sposoby. Jednak identyfikacja wszystkich chłopców zajęła im cztery dni. Emma od razu zajęła się wiktymologią. W czasie swojego pobytu w Quantico, szczególnie blisko związała się z jednostką badań behawioralnych. Nawet proponowali jej aby została u nich na stałe, jednak wybrała służbę w oddziale terenowym w Nowym Jorku. Lucien nalegał i nie mogła go za to winić. Odkąd została agentką korzystała ze wszystkich możliwych szkoleń jakie jednostka oferowała dla rozsianych po kraju funkcjonariuszy. Dlatego wiedziała jak profilować przestępców, a w szczególności seryjnych morderców. Nie mieli wątpliwości, że mają do czynienia z jednym z nich. 

Bez pomocy Mary Louise praca nad dokładną analizą ofiar byłaby niemożliwa. Odkąd tylko udało im się zidentyfikować ofiary, kobieta niestrudzenie pracowała nad pozyskaniem jak największej liczby informacji dotyczących ich życia. Teraz Emma miała podsumować wyniki ich wspólnych działań. 

- Jesteś gotowa? - Zapytał Adam, wchodząc do pomieszczenia, które kiedyś było ich wspólnym gabinetem. Teraz to Emma praktycznie zajęła całą, niewielką przestrzeń. On, razem z pozostałymi przeniósł się do dużej sali konferencyjnej. Mieli tam wszystko czego potrzebowali. Tablice, miejsce na składowanie akt oraz własny ekspres do kawy. 

- Tak, już idę - wstała zza biurka i zabrała ze sobą notatnik, w którym wyszczególniła rzeczy o których chciała powiedzieć współpracownikom. 

- Dzień dobry Emmo, miło że w końcu do nas dołączasz. 

- Dzień dobry - mruknęła, puszczając słowa Coopera mimo uszu. Ku zdenerwowaniu jej i Adama to właśnie starszy stopniem i doświadczeniem agent Lawrence Cooper został oficjalnym liderem ich zespołu.

Jedną nogą był już na emeryturze i zajmował się raczej delegowaniem zadań i informowaniem szefa o postępach w śledztwie. Emmie wcale by to nie przeszkadzało gdyby nie protekcjonalny stosunek w jaki traktował ją Cooper. 

- Chcesz kawy? 

- Nie, dziękuję - odpowiedziała, uśmiechając się do Diaza. Z nim współpracowało jej się  o wiele lepiej. - Jeżeli pozwolicie zacznę do wiktymologii - powiedziała, stając przed tablicą na której przymocowano zdjęcia chłopców. - To co pierwsze rzuca się w oczy jest oczywiście bardzo istotne. Mamy siedem ofiar, siedmiu chłopców. Oczywiście istotny jest wygląd. Wszyscy to blondyni z niebieskimi oczami o drobnej budowie ciała. Jednak równie istotny jest kontekst środowiskowy. 

- Udało nam się zidentyfikować wszystkie ofiary - wtrącił Cooper, od niechcenia przerzucając leżące przed nim dokumenty. 

Emma była mu za to wdzięczna, bo dało jej to możliwość wypicia kilku łyków wody. 

Wszyscy byli zaskoczeni, że w tak krótkim czasie udało im się poznać tożsamość wszystkich znalezionych w lesie chłopców. Zdarzało się, że ofiary morderstw pozostawały anonimowe. Jednak, dzięki prowadzonemu od kilku lat programowi członkowie rodzin zaginionych mogli oddać próbkę swojego DNA. Stworzona w ten sposób baza danych była przeszukiwana w przypadku znalezienia zwłok. 

- Tak, nierozwiązane sprawy zaginięć z terenu trzech stanów. Waszyngton, Oregon i Idaho. Wszyscy zaginęli mniej więcej w wieku sześciu, siedmiu lat. Jednak patolog twierdzi, że wszyscy zostali zamordowani pomiędzy ósmym, a dziesiątym rokiem życia. Zaraz się do tego odniosę, ale chciałam się skupić na otoczeniu z jakiego się wywodzili. W zasadzie ich środowiska można, z jednym wyjątkiem, opisać jako patologiczne. - Emma spojrzała na swoje notatki i palcem wskazała na zdjęcie ostatniej ofiary. 

- Allen Jensen, nasza ostatnia ofiara. Zaginął  w czerwcu dwa tysiące szesnastego roku. Pochodził z Portland. Jego matka notowana wielokrotnie za prostytucje i posiadanie narkotyków. Dokładna data zaginięcia nie jest znana. Ostatni raz widziano go jak wychodził ze szkoły do domu w piątkowe popołudnie. W poniedziałek nie przyszedł na lekcję, wtedy nauczyciele powiadomili pomoc społeczną, a oni policję. Jego matka była tak naćpana, że nie zauważyła, że go nie ma. 

- Niewiarygodne - mruknął Diaz, chociaż przeczytał materiały dotyczące chłopców więcej niż dwa razy. 

-To jeden z głównych, wspólnych mianowników wszystkich porwań. Nie możemy sprecyzować dokładnego czasu. To oczywiście wynika z sytuacji jaka panowała w ich domu. Jedynie Peter Heller, ofiara numer trzy, mieszkał z obojgiem rodziców. Jednak zacznijmy od początku. - Emma po raz kolejny sięgnęło po butelkę z wodą mineralną i pociągnęła długi łyk. - Eddie Hershel, nasza pierwsza ofiara. Zaginął dziesiątego lipca 1997 roku. Jego matka wysłała go do sklepu spożywczego po jedzenie. O dwudziestej drugiej. 

Streszczenie materiałów jakie sobie przygotowała zajęło jej blisko godzinę. Po tym czasie zaproponowała swoim słuchaczom kilka minut przerwy i poszła do swojego gabinetu po leżące w torebce tabletki na ból gardła. Po powrocie do sali konferencyjnej zaczęła od omówienia raportu patologa. 

- W przypadku wszystkich ofiar przyczyną zgonu było uduszenie. 

- Żadnych śladów przemocy seksualnej - wtrącił Cooper.

- Nie, ale patolog zaznaczył że większość zwłok jest w tak daleko posuniętym stadium rozkładu, że nie można tego wykluczyć. 

-W Quantico działa grupa zajmująca się przemocą wobec dzieci. Poprosiliśmy ich żeby sprawdzili czy chłopcy pojawiają się na zdjęciach pornograficznych. - Diaz uznał hipotezę związaną z działaniem pedofila za najbardziej prawdopodobną, chociaż pozostali członkowie zespołu podchodzili do tej teorii z o wiele większą rezerwą. Dlatego to on kontaktował się z agentami FBI z Quantico  i zajmował sprawdzaniem osób skazanych za przestępstwa seksualne, którzy mieszkali w okolicy Parku Narodowego. 

- Omówiliśmy to co mamy na temat porwań i zgonu. Informacji na temat co działo się z chłopcami pomiędzy tymi wydarzeniami praktycznie nie mamy. Morderca przetrzymywał ich przez długi okres czasu.  Najdłużej ofiarę numer sześć, Sama Reeda czterdzieści jeden miesięcy. Najkrócej Luke'a Blackhursta, dwadzieścia pięć miesięcy. Wszyscy zostali porwani mniej więcej w wieku siedmiu, ośmiu lat i zamordowani gdy zbliżali się do dziesiątych urodzin. 

- Na szczątkach nie ma śladów tortur. 

-Nie i to bardzo komplikuje nam sprawę. Ponieważ jeżeli wykluczymy motyw seksualny i sadystyczny to co nam zostaje? Zwłaszcza, że sposób pochowania wszystkich szczątków jednoznacznie wskazuje na to, że sprawca odczuwał skruchę. 

- Ile potrwa zanim sporządzisz pełny profil? - Zapytał Cooper gdy kilka minut później skończyła przedstawiać swoje pierwsze przemyślenia na temat mordercy. 

- Wstępny zajmie kilka dni. Pełen, nie mam pojęcia. Wbrew temu co może się wydawać nadal mamy niewiele informacji. Szczególnie na temat porwań. Dokumenty jakie nam przysłano są skąpe. 

- To będzie pierwsza rzecz za jaką się zajmiemy. Musimy pojechać do każdego miejsca z którego porwano tych chłopców i porozmawiać z policją i rodzinami.

Emma tylko przytaknęła. Trójka agentów pozwoliła Cooperowi przez moment poczuć się liderem zespołu. O takim porządku rzeczy zadecydowali wspólnie już wczoraj. Miało to był długie i karkołomne zadanie. Ofiary pochodziły z trzech różnych Stanów. Emma wiedziała, że nie będzie miała możliwości pojechania do Nowego Jorku na nadchodzący weekend i raczej również na przyszły. Była przekonana, że nawet powroty do domu będą w ciągu nadchodzących tygodni rzadkością. W końcu wszyscy chcieli jak najszybciej złapać sprawcę. 

Bez sercaWhere stories live. Discover now