16.

825 56 1
                                    

- Co? Co Jim Thomas?

- Jim Thomas jest potomkiem Amadeo.

- To nie możliwe, on nie żyje - nie chciała żeby jej głos się załamał, ale nic nie mogła z tym zrobić. Wspomnienia z  tamtej nocy zagrzebała bardzo głęboko. 

- Nie okłamuje cię Emmo - chciał ją dotknąć, ale z furią odtrąciła jego rękę. 

- On nie żyje! Widziałam raport z sekcji zwłok, widziałam zdjęcia. Postrzelono go ponad dwanaście razy - wstała i zaczęła chodzić po sypialni. Żeby człowiek przemienił się w wampira, w chwili śmieci musiał mieć jego krew w organizmie.

- Amadeo podał mu krew, gdy przewożono go do szpitala - odpowiedział na pytanie, które kołatało się Emmie po głowie ale nie była w stanie go wyartykułować. Jednak jej myśli były tak głośne, że bez trudu je odczytał.  Zazwyczaj musiał jej dotknąć żeby odczytać jej myśli. - Przykro mi Emmo. 

Sam nie mógł w to uwierzyć, gdy David przekazał mu tą informację. Kazał mu to sprawdzić trzy razy. Kiedy już był pewny, chciał go zamordować. Ale wtedy dowiedział się o prawie, które mu tego zakazuje. 

- To nie wystarczy -powiedziała, przyciskając ręce do brzucha. - On musi umrzeć. Za to co zrobił, musi umrzeć. 

- Wiem, ale nie teraz skarbie. 

- Widziałeś co on mi zrobił? - Zapytała, próbując powstrzymać łzy. Pierwszy raz od dawna miała ochotę się rozpłakać. Zajęło jej to dużo czasu, ale poradziła sobie z tym co stało się tamtej nocy. Miała koszmary, ale kiedy się z nich budziła wiedziała że jest bezpieczna ponieważ ten który jej to zrobił nie żył. 

- Tak, byłem w szpitalu. 

- I podałeś mi swoją krew, ale ona nie wyleczyła mnie całkowicie. Nadal mam blizny, Lucien. - Uniosła podkoszulek i pokazała mu blizny, jakie Thomas zostawił na jej brzuchu. 

Lucien powoli zbliżył się do niej i przejechał opuszkami palców po jej brzuchu. Przez chwile nic nie mówił, śledząc palcami zgrubiałe linie na jej skórze. Po chwili chwycił brzeg jej podkoszulka, a Emma podniosła ręce. Góra jej piżamy wylądowała na ziemi, a Lucien zaczął inspekcję blizn na jej klatce piersiowej. Było ich trochę mniej niż na brzuchu, ale jedna szczególnie paskudna znajdowała się pomiędzy czwartym, a piątym żebrem. Jednak to widok jej pleców wywołał u niego niskie warknięcie. Nie było tam ani kawałka nietkniętej skóry. Kabel pozostawiły po sobie zgrubiałe ślady. 

Był wściekły, mogła to wyczuć każdą komórką swojego ciała. Nie pamiętała żeby kiedykolwiek widziała go w takim stanie. Gdyby Jim Thomas był teraz w pobliżu, wampir rozerwałby go na strzępy nie przejmując się prawem. 

- Zabiję go - schylił się i podniósł podkoszulek Emmy. Miał trudności z logicznym myśleniem. Ręce mu się trzęsły. Pomimo tego, że kobieta już zdążyła się ubrać on nadal przed oczami miał jej okaleczone ciało. 

- Kiedy? 

- Wkrótce. 

- To mi nie wystarczy - powiedziała, siadając na łóżku. - Jest zagrożeniem Lucien, powinien zostać zlikwidowany natychmiast. Mogę to zrobić od ręki, jeżeli tylko powiesz mi gdzie on jest. 

Na prawdę chciała być osobą, która zabije Jima Thomasa. Chciała wbić mu kołek prosto w serce i patrzeć jak zamienia się w kupę popiołu. Tak naprawdę nie była pewna czy wytrzymałaby spotkanie twarzą w twarz z jej oprawcą. 

- Nie możesz tego zrobić, na razie mamy związane ręce. 

-Na prawdę nie możemy nic z tym zrobić? Myślisz, że rada by cię skazała za zabicie seryjnego mordercy? 

Bez sercaWhere stories live. Discover now