II 13.

89 8 1
                                    

Grudzień przyniósł ze sobą nagłe i  gwałtowane opady śniegu.  Przez pierwsze trzy dni miasto było całkowicie sparaliżowane. Droga z pracy do domu, która zajmowała Emmie zazwyczaj trzydzieści minut, przeciągała się do trzech godzin. Emma zostawała w pracy dłużej, żeby ominąć wieczorne korki. 

Odkąd rozmawiała z Warwickiem, bardzo intensywnie pracowała nad jego teorią. Jednak szybko zaczęło brakować jej materiału. Dlatego zadzwoniła do władz wydziału psychologii i poprosiła o możliwość skorzystania z biblioteki. Dziekan udzielił jej pozwolenia, więc następnego dnia zamiast do biura terenowego udała się na kampus. Zaparkowała samochód na podziemnym parkingu, przecznicę od terenu uniwersyteckiego. Zawierucha skończyła się wczorajszej nocy, jednak nadal część ulic była nieodśnieżona, nie mówiąc już o chodnikach. Emma cieszyła się, że budynek wydziału psychiatrii jest na samym początku kampusu. Jej radość szybko się ulotniła, gdy przy odbieraniu karty bibliotecznej okazało się, że od właściwego budynku dzieli ją jeszcze kilkaset metrów. 

Kiedy szła w kierunku biblioteki zaskoczyło ją jak wiele osób mijała. Jej uniwersyteckie doświadczenia ograniczyły się do niecałego semestru spędzonego w Yale. Jej rodzice prawie popłakali się ze szczęścia, gdy okazało się że przyjęto. Jednak prawo nie było jej wymarzonym kierunkiem studiów. Szybko się o tym przekonała i zrezygnowała jeszcze przed pierwszą sesją egzaminacyjną. Niedługo później wzięła udział w rekrutacji do Quantico i w trakcie szkolenia zdobyła licencjat właśnie z psychologii. Jednak życie na kampusie, w ogóle studenckie życie było jej w zasadzie obce. O długich godzinach spędzonych w bibliotekach praktycznie już zapomniała.

Kiedy oddała kurtkę do szatni i skierowała się do uczelnianej czytelni. Położyła torebkę i służbowego laptopa przy jednym z wolnych stolików i skierowała się do stojących w kącie komputerów. Złożyła zamówienie na blisko dziesięć książek, w których wiedziała że znajdzie studia przypadków porwań dzieci, motywowanych żałobą po śmierci własnego potomka. Kiedy przyniesiono jej książki i zaczęła czytać, straciła resztki entuzjazmu który miała do tego pomysłu. Wszyscy eksperci zgodnie twierdzili, że prawdopodobieństwo popełnienia takiego czynu było znikome.

O pierwszej po południu postanowiła zrobić przerwę na lunch. Zeszła na parter, do mieszczącej się obok wejścia kafeterii i zamówiła duży kubek herbaty i kanapkę z szynką i serem. Usiadła na barowym stołku i wyciągnęła telefon. Z roztargnieniem przeglądała twittera i próbowała chociaż na chwilę skupić uwagę na czymś innym niż śledztwo.  Jednak nawet wideo pancernika bawiącego się piłką, nie pomogło w oderwaniu jej myśli od chłopców których zawiodła. Miała nadzieję, że inne kierunki śledztwa będą bardziej owocne. 

Z biblioteki pojechała prosto do biura. Gdy w końcu weszła do swojego gabinetu, Adam uniósł wzrok znad komórki. 

- I co? 

- W zasadzie to niewiele- odpowiedziała, wieszając kurkę na wieszaku. - Albo  w sumie...

- W sumie co? 

- W sumie jedyne co zostało to teoria Robina, musi być w to zamieszana kobieta - powiedziała, siadając za swoim biurkiem. - Robin o tym wspominał, wysyłałam ci jego notatki?- Westchnęła, gdy Adam pokiwał głową. - No więc, cały czas podchodziłam do tej hipotezy z dużą rezerwą. Jednak to jest jedyna rzecz jaka miałaby sens. 

- Zrozpaczona matka, która straciła dziecko i kochający mąż porywający małych chłopców żeby ukoić jej żal? - Adam nie czuł się przekonany, ale w zasadzie nie mieli nic innego. Choć mieli siedem ciał, materiał dowodowy był wyjątkowo nikły i w zasadzie w ogóle nie zbliżał ich do rozwiązania sprawy. 

- Być może- odpowiedziała zrezygnowana. 

- I na koniec by ich zabijał? 

- Nie wiem. - Było to coś co normalnym ludziom nie mieściło się w głowie. Emma już na pierwszym etapie szkolenia dowiedziała się, że zawsze należy zachować otwarty umysł. - Jeżeli tak to kluczem będzie znalezienie tego chłopca. 

Bez sercaWhere stories live. Discover now