29.

758 57 11
                                    

Specjalnie zarezerwowała najpóźniejszy lot do Seattle aby Lucien mógł ją odprowadzić na lotnisko. Z każdą minutą bliżej odlotu, Emmę nawiedzały nowe wątpliwości.  Praktycznie zawróciła przed wejściem do terminalu. Czuła jak, ze zdenerwowania, zaczyna boleć ją brzuch. Nawet uspokajający dotyk Luciena nie pomagał jej się uporać z uciążliwymi emocjami. 

- Też wolałbym żebyś została - wyszeptał jej na ucho, gdy nadała bagaż. 

- Wiem.

Lucien nie miał zamiaru zostawiać ją samej do chwili, w której wejdzie na pokład samolotu. Dlatego, z pomocą zauroczenia pracowników lotniska, przeszedł razem z nią do bramki. 

Emma ściskała w dłoniach szalik i próbowała przeciągnąć moment wejścia na pokład tak długo jak tylko mogła. Lucien objął ją i położył podbródek na czubku jej głowy. Wypuszczanie jej z ramion było ostatnią rzeczą jaką chciał zrobić. 

- Nie zapomniałaś eliksiru? - Poprosił wiedźmy z nowojorskiego sabatu o zrobienie mikstury, o której kiedyś czytał. Działała jak środek przeciwbólowy i pozwalała wampirowi i jego towarzyszowi przeżyć rozłąkę. Nie był pewien czy substancja zadziała, ale była to ich jedyna szansa. - Trzy krople co godzinę. 

- Rozmawialiśmy o tym już dwa razy - mruknęła, nie podnosząc głowy z jego ramienia. - Będę pamiętać. 

Kiedy usłyszała komunikat oznajmiający, że można wsiadać do samolotu mocniej uścisnęła wampira i dopiero po chwili się od niego odsunęła. 

- Kocham cię. 

- Ja ciebie też.

- Muszę już iść - wyszeptała, składając krótki pocałunek na jego ustach. Było jej na prawdę ciężko się od niego odsunąć. - Zobaczymy się w sobotę - tak zakładał plan. W piątek wieczorem Lucien miał przylecieć do Seattle. Emma miała nadzieję, że uda im się spotkać bez żadnych komplikacji. 

Weszła na pokład samolotu z ciężkim sercem. Usiadła na swoim miejscu i od razu sięgnęła po koc. Czekał ją ponad sześciogodzinny lot, ale dzięki temu że miała bilet w biznes klasie wiedziała że spędzi go wygodnie. Zaraz po tym jak można było rozpiąć pasy, Emma rozłożyła fotel i wygodnie się na nim ułożyła. Jednak nie dane jej było zasnąć. 

W ciągu ostatnich dwóch dni, prace nad ujawnieniem się wampirów posunęły się znacznie do przodu. Co nie znaczyło, że atmosfera stała się mniej wroga, wręcz przeciwnie. Diego i Cyrus krytykowali praktycznie każdy pomysł. Lucien miał ich dość, ale nie mógł tego po sobie poznać. Dlatego jedyne na co mógł sobie pozwalać to rozmowa z Emmą. Po mniej więcej godzinie dała mu do zrozumienia, że chce jej się spać. Odpuścił i Emma zdołała się zdrzemnąć. 

W Seattle wylądowała w środku nocy. Udało jej się złapać taksówkę i dosyć szybko dojechała do domu. Kiedy weszła do środka, wnętrze wydało jej się puste i obce. Po za tym pierwszy raz od dawna poczuła się nieswojo, będąc sama w domu. Dlatego postanowiła sobie zrobić herbatę i pomimo później pory, postanowiła pooglądać telewizję. Na prawdę nie mogła się już doczekać soboty. 


Tak kończy się pierwsza część tego opowiadania. Druga będzie zawarta w tym samym tomie. 

Bez sercaWhere stories live. Discover now