8.

911 67 10
                                    

Gdy Emma wyszła z budynku głęboko odetchnęła. Adam czekał na nią i nie mógł się doczekać aż Emma powie mu o czym rozmawiała z Pricem. Agentka musiała się dobrze zastanowić co mogła mu przekazać. W zasadzie to nic nie nadawało się do powtórzenia osobie, która nie ma pojęcia o istnieniu wampirów.  Dlatego ograniczyła się do powiedzenia mu, że Price jest niewinny. Adam nie był zachwycony. Gdy tylko opuścił gabinet Jonathana Price'a zadzwonił do Mary Louise i zapytał ją czy jest w stanie potwierdzić alibi. Niestety okazało się, że istnienie nagranie na którym widać jak Price wychodzi ze Space Needle z jakąś kobietą. Umówili się, że z samego rana zajmą się kwestią, która dla Adama wydawała się najbardziej interesująca. Podejrzewał, że skoro Price okazał się niewinny to zabójstwo Paticii miało związek byciem dziewczyną do towarzystwa. 

Kiedy Emma wsiadła do samochodu przez kilka chwil nie odpalała silnika. Jej myśli krążyły wokół kompletnie innych spraw. Musiała znaleźć wampira, który zabił Particię. Jednak nie wiedziała co zrobi, gdy już to się jej uda. Aresztowanie nie wchodziło w grę. Jego ukaranie nie należało do ludzkiego wymiaru sprawiedliwości. Doskonale o tym wiedziała. Jednak sprawa trafiła do mediów i nie dało się jej zatuszować. Emma czuła nadchodzący ból głowy. 

Dojechała do domu dokładnie piętnaście po jedenastej. Nie wjeżdżała do garażu i zostawiła samochód na podjeździe. Podeszła do drzwi i pod nosem przeklinała, że wsadziła klucze do torebki a nie do kieszeni. Prawie potknęła się o leżące pod drzwiami kartonowe pudełko. W słabym świetle latarni ulicznych zauważyła, że obwiązane jest sznurkiem, do którego przytroczono kartkę. Emma w końcu znalazła klucze i weszła do domu. Zapaliła światło w przedpokoju i kucnęła. Z torebki wyciągnęła długopis i uniosła nim kartkę. Grubym, czarnym markerem napisano na niej jedno słowo. 

TĘSKNIŁAŚ?

Miała bardzo złe przeczucia, więc poszła do kuchni i wyciągnęła z szafki parę jednorazowych rękawiczek. Przyświecając sobie latarką z telefonu zdjęła sznurek i otworzyła pudełko. To co leżało na dnie sprawiło, że z wrażenia usiadła na podłodze. Musiała zadzwonić po techników i Adama. Była praktycznie pewna, że ma przed sobą serce Patricii Hobb. 

                                                                                        ***

Dwadzieścia minut po drugiej Emma siedziała w fotelu w swoim salonie. Było tu przeraźliwie zimno, bo drzwi wejściowe były otwarte na oścież. Wydawało jej się, że do jej domu zjechała połowa funkcjonariuszy z biura terenowego FBI w Seattle. Gregory Roth siedział na sofie i poprosił ją żeby po raz trzeci dokładnie opisała moment, w którym znalazła pudełko na swoim progu. Adam stał w koncie i przyglądał się książkom umieszczonym w biblioteczce. Technicy już kończyli prace i zaczynali pakować swoje rzeczy. 

Emma była zaskoczona, że jej szef przyjechał tutaj w środku nocy. Wcale nie musiał tego robić. 

- Jak już mówiłam- Oparła głowę o zagłówek i zamknęła oczy. Gdyby nie było tak przeraźliwie zimno, to prawdopodobnie by tu zasnęła. - O godzinie dwudziestej trzeciej piętnaście zaparkowałam samochód przed domem podeszłam do wejściowych. Na progu zobaczyłam kartonowe pudełko. Po tym jak otworzyłam drzwi, ubrałam lateksowe rękawiczki i sprawdziłam jego zawartość. Później zadzwoniłam po wsparcie. Nie mam pojęcia ile pudełko leżało pod drzwiami, ale kiedy po ósmej wychodziłam z domu jeszcze go nie było. 

- Podejrzewasz, że to serce Patricii Hobb i to morderca ci je podrzucił? 

- Tak, wątpię czy to był głupi żart. 

- To by znaczyło, że znasz mordercę - Adam oderwał wzrok od jej książek i popatrzył na nią uważnie. 

- Wiem - to najbardziej ją przerażała. W swoim życiu spotkała setki wampirów, ale z żadnym nie była w konflikcie. - Ale nie wiem, kto to może być. 

- Sir, skończyliśmy pracę i zebraliśmy nasze rzeczy. Postaramy się żeby wyniki były jak najszybciej. 

- Świetnie, Emmo będziemy wracać do domów. Uzgodniłem z policją, że przed twoim domem będzie stał jeden radiowóz. Nie chciałabyś spędzić reszty nocy w hotelu? 

- Nie sir, zostanę w domu. - Wiedziała, że wampir nie wejdzie do środka bez zaproszenia. Była tu o wiele bezpieczniejsza niż w pokoju hotelowym. Pomimo tego, gdy wszyscy wyszli sprawdziła czy drzwi i okna są zamknięte. Jonathan Price zadzwonił do niej i poinformował, że wampir który niedawno przybył do Seattle już je opuścił. Emma była już prawie pewna, że to ten tajemniczy wampir odpowiada za morderstwo Patricii. 

Nawet jeżeli chciałaby zrobić coś więcej nie byłaby w stanie, padała z nóg. Wzięła szybki prysznic i przebrała w piżamę. Musiała założyć grube skarpety, bo w domu było lodowato. Położyła się dokładnie za pięć trzecia. Gdy kładła głowę na poduszce, postanowiła że jutro do pracy przyjedzie godzinę później.  

Wiedziała, że po raz kolejny manipuluje jej snem gdy tylko poczuła delikatny dotyk na swoim ramieniu. Otworzyła oczy i chicho westchnęła. Oczywiście wiedziała gdzie jest. Łóżko z baldachimem pokryte granatową, jedwabną pościelą w rzeczywistości znajdowało się zamku Chailles w dolinie Loary, który należał do Luciena. Zabierał ją tam na wakacje od lat. Leżała na boku, wpatrując się w oświetlony świecami pokój. 

-  Dlaczego znowu to robisz? - Zapytała, próbując ignorować delikatne pocałunki jakie składał na jej odsłoniętym ramieniu. 

- Czułem, że się przeraziłaś. Co się stało? 

- Nic. Lucien, chcę po prostu spać. Możesz mnie zostawić w spokoju?

Tak na prawdę chciała żeby Lucien ją objął. W jego ramionach czuła się bezpiecznie jak nigdzie indziej. 

- Popatrz na mnie Emmo. 

Chciała mu się sprzeciwić, ale to on posiadał władzę absolutną w tym śnie. Dlatego czując przymus, przewróciła się na drugi bok i spojrzała mu w oczy. To był błąd. Z tak niewielkiej odległości dokładnie widziała złote plamki w jego oczach. 

Lucien odgarnął kosmyk jej ciemnobrązowych włosów z twarzy czułym gestem. Emma poczuła dotyk jego zimnych palców na swoim policzku i zamknęła oczy. 

- Proszę, wróć do mnie. Boję się, że coś ci się stanie. 

- Nie chcę wracać - powiedziała, kłamiąc tak źle że wampir tylko lekko się uśmiechnął. 

- Dzielisz ze mną krew i duszę, pamiętasz? Wiem, kiedy kłamiesz. A teraz proszę kup bilet na najbliższy samolot do Nowego Jorku i wracaj do domu. 

- Dlaczego tak ci na tym zależy? - Była znużona i na prawdę nie miała ochoty na dyskusje. Chciała zagrzebać się w pościeli i odpocząć. 

- Bo chcę żebyś była bezpieczna. Nie wiem co bym zrobił, gdyby coś ci się stało. 

Pomimo zmęczenia ta uwaga wywołała u niej wściekłość. 

- Ostatnim razem nic nie zrobiłeś, prawda? 

- Byłem we Francji i wróciłem najszybciej jak mogłem.  - Uważnie obserwował jej reakcję. Widział, że cała się napięła i niewiele dzieli go od tego by zaczęła na niego wrzeszczeć. - Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, bo wyrzuciłaś mnie ze szpitala gdy w końcu udało mi się dojechać na miejsce. 

- Nie waż się mieć do mnie o to pretensji! - Krzyknęła, słysząc ton jego głosu. Wiedziała, że zanim się obudziła musiał podać jej swoją krew. Tylko dzięki temu jedynie blizny były jedynym śladem jej spotkania z Jimem Thomasem. Bez krwi Luciena dochodziła by do zdrowia miesiącami. Czytała swoją dokumentacje medyczną. 

Wampir kilka razy odetchnął aby uspokoić nerwy choć wcale nie musiał oddychać. Po prostu nie chciał się z nią kłócić. 

- Emmo...

- Lucien, zostaw mnie samą. Jestem wyczerpana i po prostu chcę odpocząć. 

- W porządku, ale nie myśl że to koniec.

Zgodnie z jej życzeniem zostawił ją samą, jednak iluzja jaką stworzył w jej umyśle nie zniknęła razem z nim. Emma położyła głowę na puchowej poduszce i zamknęła oczy. Niestety znała Luciena na tyle długo żeby wiedzieć, że następnej nocy też ją odwiedzi. 

Bez sercaWhere stories live. Discover now