3.

1.2K 69 5
                                    

Adam wziął sobie za punkt honoru niedopuszczenie jej do słowa. Podejrzewała, że to dlatego że zagrała pierwsze skrzypce w rozmowie z policjantami i patologiem. Na prawdę współczuła przesłuchiwanemu chłopakowi. Niedawno skończył osiemnaście lat i dzisiaj był jego pierwszy dzień w pracy. Całkiem niedawno znalazł koszmarnie okaleczone zwłoki, a teraz Adam swoją posturą i tonem głosu go onieśmielał. Emma chciała uratować chłopaka, ale jeden z policjantów ją zawołał. Kobieta uśmiechnęła się pokrzepiająco do rozdygotanego świadka i wyszła z części restauracyjnej.  Policjant powiedział jej, że nagrania z monitoringu zostały przekazane  FBI. Co więcej skontaktowali się z organizatorką przyjęcia, która przekazała policji listę gości i teraz chciała porozmawiać z agentami osobiście. Na szczęście Emma i Adam nie musieli przesłuchiwać wszystkich obecnych na przyjęciu, tym zajmowali się teraz mundurowi. Jednak i tak w najbliższych dniach czekały ich godziny spędzone na oglądaniu zapisów z monitoringu i czytaniu zeznań świadków. Na razie Emma chciała sprawdzić czym zajmuje się firma Price Industires, która poprzedniej nocy wynajęła Space Needle. 

- Dowiedziałeś się czegoś? - Zapytała, gdy Adam do niej dołączył. 

Wyraz jego twarzy świadczył o tym, że rozmowa ze świadkiem nie była zbyt owocna, ale nie chciał się do tego przyznać. 

- Dzieciak jest w szoku.

Powiedział jakby to wszystko wyjaśniało. Emma pokiwała głową ze zrozumieniem i wskazała na windę. 

- Organizatorka przyjęcia już na nas czeka. Listę gości wysłałam do koronera, więc  powinno to ułatwić identyfikację.

Zjechali na ziemię w milczeniu, a Emma zastanawiała się czy nie zadzwonić do Mary Lousie. Miała nadzieje, że to właśnie ona została przydzielona do tej sprawy. Była bez dwóch zdań najlepszym analitykiem kryminalnym na wschodnim wybrzeżu. A co najważniejsze była jej najlepszą przyjaciółką. 

- Byłby to dobry początek.

Po tym jak opuścili Space Needle od razu ruszyli w stronę siedziby Price Industries. Na szczęście ruch na ulicach był stosunkowo niewielki, więc na miejsce dojechali dosyć szybko. Emma w międzyczasie streszczała Adamowi informacje, jakie znalazła na stronie internetowej przedsiębiorstwa. 

- Price Industries to stosunkowo nowa firma z branży  farmaceutycznej, ale już zdominowali produkcję leków na choroby krwi takie jak hemofilia i anemia. Prowadzą jakieś super nowoczesne badania nad szpikiem kostnym i są w trakcie opracowywania pionierskiej terapii przeciw białaczce. Firma ma siedzibę w Seattle, a prezesem jest Jonathan Price. Wczorajsza impreza była zorganizowana z okazji opatentowania nowego leku na mielofibrozę, czymkolwiek jest ta choroba. 

- Muszą być z tego wielkie pieniądze. - Powiedział Adam, patrząc na górujący nad okolicą nowy wieżowiec, w którym mieściła się siedziba firmy. 

- Na pewno, na liście gości było ponad sto nazwisk. 

Udało jej się pobieżnie przejrzeć plik dostarczony przez organizatorkę.

- Masa potencjalnych świadków i potencjalnych sprawców.- Adam wyszedł z samochodu i poprawił marynarkę. 

- Mam nadzieję, że uda nam się to zawęzić. - Na prawdę życzyłaby sobie, żeby na liście było nazwisko mordercy. Jednak szanse na to były bardzo nikłe.

Kiedy weszli do recepcji, mniej więcej trzydziestoletnia kobieta ze starannym makijażem rozmawiała właśnie przez telefon. Kiedy ich zauważyła szybko przerwała rozmowę. 

- Agenci Willis i Leblanc, FBI- powiedział Adam, wyciągając odznakę z kieszeni. - Jesteśmy umówieni z panią Helen Ross.

Recepcjonistka pokiwała głową i wskazała ręką na odległy kraniec holu. 

- Proszę wyjechać na dwudzieste piętro. Gabinet pani Ross znajduje się po prawej stronie. 

- Dziękujemy. 

Kiedy wjechali na dwudzieste piętro nie musieli martwić się szukaniem gabinetu Helen Ross. Kobieta czekała na nich na korytarzu. Chociaż starała się wyglądać na opanowaną, to nie udało jej się ukryć zdenerwowania. Zdradziły ją lekko rozbiegane oczy. Jednak Emma musiała przyznać, że Helen Ross była uosobieniem profesjonalizmu. Pomimo okoliczności trzymała fason. Miała doskonale skrojone ubranie, które maskowało kilka dodatkowych kilogramów i perfekcyjnie wykonany makijaż.

- Dzień dobry, nazywam się Helen Ross. Nasza recepcjonistka poinformowała nas o państwa przyjeździe. 

- Dzień dobry, agenci Leblanc i Willis. Dziękujemy, że tak szybko znalazła Pani dla nas czas.

- Oczywiście, nie mogło być inaczej. Pan Price kazał zapewnić państwa, że firma udzieli wszelkiej pomocy w śledztwie. 

Helen uścisnęła ich dłonie i zaprowadziła agentów do swojego gabinetu. Od razu zajęli miejsca za dosyć dużym, szklanym stołem. 

- Napiją się państwo czegoś? Kawa, herbata?

- Nie dziękujemy, proszę nie robić sobie kłopotu.  

Adam wyjął z kieszeni telefon i pokazał kobiecie zbliżenie twarzy ofiary.  

- Czy rozpoznaje pani kobietę na zdjęciu?

- Nie, niestety nigdy wcześniej jej nie widziałam.- Odpowiedziała Helen, po kilku sekundach. 

Zarówno Adam jak i Emma nie byli zachwyceni tą odpowiedzią. 

- To pani sporządziła listę gości na wczorajsze przyjęcie? 

 - Tak, ale nie znam osobiście wszystkich osób, które tam były. Po za tym dziewczyna mogła być z obsługi. 

Emma przypomniała sobie jak wyglądało ubranie ofiary i szczerze w to wątpiła. Sukienka, choć była w strzępach na pewno nie była uniformem kelnerki. Po za tym kobieta miała na nogach wysokie szpilki. Nikt nie ubrałby takich butów do pracy. 

- Co może nam pani opowiedzieć o wczorajszym przyjęciu? - Zapytała Emma.

- Co państwo chcą wiedzieć?

- Szczerze mówiąc wszystko co pani sobie przypomina. - Emma uśmiechnęła się pokrzepiająco. 

- No cóż, wczoraj nasza firma świętowała opatentowanie leku na mielofibrozę. To schorzenie szpiku - dodała widząc spojrzenie Adama. - Jesteśmy firmą, która zajmuje się badaniem i produkcją nowoczesnych leków, a w szczególności produkcją syntetycznej krwi, której używa się teraz w szpitalach praktycznie na całym świecie. 

- A kto został zaproszony na wczorajsze przyjęcie? 

- Oczywiście członkowie zarządu, szefowie laboratoriów i szefostwo firm, które z nami współpracują. 

- Czy ktoś wydał się pani podejrzany? Dziwnie się zachowywał? 

Emma lekko się skrzywiła, słysząc pytanie Adama. Jak dla niej był zbyt niecierpliwy. Zdecydowana większość osób mówiła więcej gdy im się nie przerywało. 

- Nie, niczego takiego nie zauważyłam. No może kilka osób było lekko podchmielonych, ale to wszystko. 

- Jak długo została pani na przyjęciu? 

- Praktycznie do końca. 

Emma przeszkodziła Adamowi w zadaniu kolejnego pytania i poprosiła Helen żeby powiedziała coś więcej na temat przebiegu imprezy. Po kilku minutach Willis nie wytrzymał i wtrącił się po raz kolejny. 

- I nie zauważyła pani nic niezwykłego?

- Nie, wszystko było w jak najlepszym porządku. 

- Czy może nam pani podać nazwę firmy, która obsługiwała przyjęcie? 

- Proszę chwilę zaczekać.- Helen wstała, i podeszła do swojego biurka. - Podejrzewałam, że państwo mogą o to spytać. - Sięgnęła po jedną z leżących na blacie teczek i podała ją Emmie.  -  Niestety nie mam szczegółowej listy obsługujących nas pracowników, a jedynie rachunki.

-Bardzo dziękujemy za pani pomoc - powiedział Adam, zbierając się do wyjścia. Emma szybko poszła w jego ślady. 

-  W razie jakichkolwiek pytań proszę do mnie dzwonić. -  Powiedziała, Helen Ross odprowadzając ich do windy. 


Bez sercaWhere stories live. Discover now