9.

897 62 2
                                    

Kiedy weszła do biura, Adam już był w pracy. Obrzucił ją uważnym spojrzeniem, ale nie powiedział ani słowa na temat jej wyglądu. Emma zdawała sobie sprawę jak wygląda. Nawet dwie warstwy korektora nie zamaskowały worów pod jej oczami.

- Technicy coś znaleźli? - Zapytała, wieszając swój płaszcz na poręczy krzesła. 

- Nie ma jeszcze badań DNA, ale patolog powiedział że to z pewnością ludzkie serce. Więc możemy założyć, że to serce Patricii. Co więcej według Eckera wygląda na to że przechowywano je w zamrażarce przez jakiś czas. 

Emma miała problemy z zebraniem myśli. Odkąd wstała nie myślała wyłącznie o tożsamości mordercy. Na myśl nie przychodziło jej żadne nazwisko. 

- Jesteś pewna, że chcesz dzisiaj pracować? Może powinnaś wziąć sobie wolne? Nie wyglądasz najlepiej. 

- Nie, mogę pracować normalnie. Po prostu zastanawiam się, dlaczego to ja dostałam to serce. 

- Jak ustaliliśmy dzisiaj w nocy istnieje możliwość, że to ktoś z twojej przeszłości. 

- Z drugiej kartka może być po prostu próbą skierowania nas na fałszywy trop. 

- To też jest możliwe. - Adamowi nie spodobała się ta hipoteza, ale musiał przyznać że jest prawdopodobna. 

Emma wiedziała, że marnuje czas siedząc w biurze.  Dlatego mniej więcej po godzinie bezproduktywnego siedzenia przy komputerze wstała i oznajmiła Adamowi, że idzie porozmawiać z Mary Louise. 

Kiedy stanęła w drzwiach pomieszczenia zajmowanego przez jej przyjaciółkę, Mary Louise zerwała się na równe nogi. Spojrzała na Emmę pełnym wyrzutu spojrzeniem. 

- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś?! Znalazłaś ludzkie serce pod drzwiami i nie pomyślałaś żeby się ze mną skontaktować? Dowiedziałam się dopiero po tym jak przyszłam do pracy. 

- Nie chciałam cię denerwować.

- Denerwować? Teraz jestem zdenerwowana. Byłaś sama w domu przez resztę nocy? 

- Nie, patrol policji był przed domem. 

Mary Louise była w złym humorze i Emma postanowiła temu zaradzić. 

- Myślałam, że może pójdziemy na kawę?

Nie musiała zbyt długo przekonywać swojej przyjaciółki. Godzinę później siedziały w kawiarni niedaleko siedziby FBI i dojadały drugi już kawałek ciasta migdałowego. Emma żałowała, że nie zabrała ze sobą parasola, bo znad oceanu nadciągały ciemne chmury. 

- Brakuje ci Nowego Jorku?- Zapytała, upijając ostatni łyk kawy. 

Emma przez ostatnią godzinę opowiadała Mary Louise o tym co wydarzyło się jej domu tej nocy. Kiedy skończyła musiały zmienić temat, bo Mary powiedziała że ma dość słuchania o morderstwach. 

- I tak i nie- Emma odpowiedziała opierając się na krześle. - Tęsknie za miastem, ale musiałam wyjechać.- Mary z pewnością sprawdziła ją na wszystkie znane sobie sposoby, ale taktownie nigdy nie zapytała o wydarzenia w Queens. Emma  była jej za to wdzięczna, bo nie chciała o tym rozmawiać.

- Twoja rodzina nadal tam mieszka, prawda? 

- Oczywiście, że tak. Moja matka nie potrafi mieszkać w żadnym innym mieście. 

- Lecisz do Nowego Jorku na święto dziękczynienia? 

Emma zamyśliła się przez moment. Do święta został ponad miesiąc, ale gdyby chciała lecieć już teraz musiałaby rezerwować bilet. 

Bez sercaWhere stories live. Discover now