II 10.

92 6 0
                                    

Diaz miał dwie córki w wieku szkolnym, a Cooper żonę która dwa tygodnie wcześniej przeszła operację kręgosłupa. Dlatego naturalnie to Adam i Emma zostali przydzieleni do zbadania czterech z siedmiu porwań. Wszystkich, które znajdowały się w znacznej odległości od Seattle. Szacowali, że zebranie materiałów zajmie im mniej więcej tydzień. Emma obawiała się, że o wiele dłużej.  

Całą niedzielę spędziła na pakowaniu walizek. W związku z tym, że podróżowała służbowo mogła sobie pozwolić na zabranie ze sobą tylu rzeczy ilu potrzebowała bez martwienia się o limity. Firma za to płaciła. Samolot do Nampy wylatywał w niedzielę o szóstej  po południu. Podróż trwała niecałe półtorej godziny, więc znaleźli się w hotelu o rozsądnej porze. 

Zdążyli zjeść szybką kolację i rozeszli się do swoich pokoi. Emma wzięła szybki prysznic i rozpakowała walizki. Wyciągnęła laptopa, teczkę z dokumentami dotyczącymi zaginięcia i Marca Walkera i  położyła się na łóżku. Jutro o ósmej mieli spotkać się z policjantem, który sprowadził sprawę Marca. Następnie czekała ich wizyta u matki chłopca, a później jego młodszej siostry. 

- Pracujesz zbyt ciężko. 

Uśmiechnęła się, gdy usłyszała głos Luciena. W Nowym Jorku słońce zaszło już jakiś czas temu i bała się, że nie chciał z nią rozmawiać. 

- Ale w dobrej sprawie - odpowiedziała, odkładając na bok notes, w którym zapisywała pytania które chciała zadać jutro matce chłopca. 

- Jak ci minął lot? 

- W porządku, trochę trzęsło przy lądowaniu ale bywało gorzej. Tutaj bardzo mocno wieje. 

Rozmowę o niczym prowadzili tylko przez chwilę. Lucien zauważył, że jej myśli krążą wokół czegoś całkowicie innego.  Od chwili znalezienia zwłok praktycznie nie rozmawiali na temat śledztwa. Jednak to ono zaprzątało Emmę przez cały czas. 

- Możesz ze mną o tym porozmawiać, jestem  niesamowicie uzdolniony jeśli chodzi o rozwiązywanie zagadek kryminalnych. 

- Nie, nie jesteś - powiedziała na głos, tak zaangażowana w rozmowę że automatycznie odwróciła się w prawo. Spodziewała się zobaczyć tam Luciena, ale oczywiście była tam tylko pusta część łóżka. Nie mogła ukryć, że ją to zabolało. - Nawet "Zaginiona Dziewczyna"...

- Ale kiedyś spotkałem Agathę Christie.

- Wiem, mówiłeś mi - mruknęła przeczesując palcami włosy. To była jedna z tych historii, którą Lucien opowiadał jej najczęściej. 

- Jeżeli to siebie zrzucisz poczujesz się lepiej.  Po prostu zaśnij, zabiorę cię w jakieś ładne miejsce. 

- Ale kwestionariusz na mam mieć zrobiony na rano - powiedziała, wyłączając laptopa i kładąc go na podłodze obok łóżka. 

- Postaram się cię nie rozpraszać. 

                                                                                          ***

Lucien dotrzymał słowa i nie próbował odwracać jej uwagi od śledztwa. Wysłuchał wszystkiego co miała do powiedzenia, a później zadał kilka pytań. Niektóre z nich uznała nawet za interesujące i postanowiła zadać je policjantom, z którymi będą rozmawiać. Później tylko spała. 

Komendant komisariatu udostępnił im swój gabinet. Gdy weszli do środka, czekało tam na nich dwóch mężczyzn. Marvin Aday był zastępcą komendanta. Sprawa Martiego Walkera była jedną z pierwszych w jego karierze i po blisko dwudziestu latach nadal była niewyjaśniona. Z kolei Paul Payette od dawna był na emeryturze. Specjalnie dla nich wrócił zza miasta. Przez kilka tygodni w roku mieszkał kilkadziesiąt kilometrów od Nampy i z zamiłowaniem polował na jelenie. 

Bez sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz